Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Akt: I "Ard Skellig"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:46, 02 Paź 2017    Temat postu:

-Kto wie? Ponoć to była liczna wyprawa. Może tamci trzej przedarli się, gdy tu toczyła się walka, zabrali amulet i uciekli, zostawiając towarzyszy na śmierć? A może to coś wylazło dopiero, gdy ukradli ten amulet?-
Odpowiedział Skaldowi, ściskając oburącz topór Thosticka i czekając, aż zwłoki zaczną zamieniać się w nieumarłego. Minuty jednak mijały i nic się nie działo, w pewnej chwili nawet pojawiły się jakieś ptaki, które obsiadły jeden z posągów i zaczęły swój śpiew - coś, czego wcześniej nie sposób było uświadczyć od momentu lądowania na plaży.

-On chyba nie wstanie.- Mruknął w końcu i odrzucił dwuręczny topór, po czym zabrał Thostickowi ten nieszczęsny amulet.
-Chodźmy to odnieść i miejmy nadzieję, że to był ostatni przerośnięty dziwak na naszej drodze.-
Dobywając czekanu i tarczy ostrożnie ruszył w kierunku drzwi do sanktuarium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:04, 02 Paź 2017    Temat postu:

Skorri zastanowił się chwilę nad słowami Einara.
-Hmm… Stawiałbym na tę drugą opcję.-powiedział uznając, że ich poprzednicy musieli mieć łatwiej i zarówno nieumarli jak i demon pojawili się już po ich odejściu.

Czas mijał nieubłaganie, ale nic się nie działo. Ani Thostick, ani Lisek nie myśleli się ruszać. Dziwne. Może to rogacz był odpowiedzialny za powstawanie nieumarłych? A teraz kiedy sam opuścił ten świat nie miał kto ich powołać do nowego niby życia? Nie miał pojęcia.

-Może i nie wstanie, ale nie mam odwagi ryzykować, że zajdzie nas od tyłu.- zdecydował.
-Musicie mi wybaczyć.- powiedział patrząc w niebo jakby mówił do spoglądających na nich z góry towarzyszy, po czym uderzył buzdyganem w uśmiechniętą twarz starego wojownika. Kiedy był pewien, że ani on ani Lisek już nie odżyją nawet gdyby mieli taki zamiar podniósł swoją tarczę i ostrożnie ruszył za Einarem. Zdążył już nieco uspokoić myśli a nawet pozwolił sobie na cień nadziei.
-Oby nasi poprzednicy rozbroili wszystkie pułapki po drodze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Pon 14:05, 02 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:12, 04 Paź 2017    Temat postu:


Theme
W momencie gdy Einar włożył klucz w dziurkę od klucza pochodnie znajdujące się po obu stronach wrót zapłonęły, ogień o dziwo nie dawał żadnego ciepła. Ptaki w momencie kiedy Einar przekręcił klucz zerwały się jakby coś je spłoszyło i odleciały nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku. Towarzysze spostrzegli jak widocznie pociemniało, drzewa przestały poruszać się na wietrze. Nieopodal stał Thostick, tuż nad swoim ciałem spoglądał na nie twarzą pozbawioną jakichkolwiek emocji, tuż obok stał Lisek wyglądał na przerażonego. Thostick zwrócił widmowe lico w kierunku dwójki towarzyszy.

- Nie musiałeś mi od razu rozwalać łba... Nie ważne. Musicie się pospieszyć zostało bardzo niewiele czasu. Jeśli zawiedziecie, czeka nas wszystkich los o wiele gorszy od śmierci, pozostaniemy tu na wieczność a nasze dusze będą nawiedzać to przeklęte miejsce. -

Nagle widmo Liska podbiegło do Thosticka i skuliło się tuląc do jego postaci.

- Pospieszcie się i pod żadnym pozorem nie ważcie się otworzyć tych wrót przed zakończeniem zadania, inaczej "oni" dostaną się do środka. Amulet będzie was chronić. Szybko, nadchodzą...-

Einar i Skorri dostrzegli cienie wychodzące spośród ruin na dziedziniec. Zrobiło się potwornie zimno, tak że każdy z nich był wstanie dostrzec swój oddech. Zapadła ciemność jak w najczarniejszą bezksiężycową noc chociaż był dzień.

Przez uchylone już drzwi oboje byli wstanie dostrzec sporych rozmiarów komnatę, pośrodku której znajdowała się stara rzeźba przedstawiającą skrzydlatego klęczącego elfa. Postać klęczała w kierunku portalu który prowadził do schodów, te prowadziły w dół do podziemi. Komnatę wypełniały relikty przeszłości, porozrzucane świece. Posadzkę i ściany pokrywały zdobienia i nieznane żadnemu ze śmiałków symbole.

Thostick spoglądał ze smutkiem w kierunku swoich towarzyszy, położył swoją dłoń na głowie Liska. Który był wtulony w starszego mężczyznę i trząsł się z przerażenia.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:31, 05 Paź 2017    Temat postu:

Klucz, który Einar znalazł na szyi demona pasował do drzwi wiodących do kaplicy. Jednak to, co zaczęło się dziać chwilę po otwarciu drzwi wprawiło Einara w osłupienie.

-To tyle, jeśli chodzi o Walhallę...- Mruknął cicho, gdy widmowa postać Thosticka zaczęła wyjaśniać obecną sytuację. Z wyjaśnień ducha bił prosty przekaz - to jeszcze nie koniec zadania. W pierwszej chwili Einar jednak nie załapał, co Thostick ma na myśli mówiąc, że nie wolno im otwierać drzwi przed zakończeniem misji: -Przecież właśnie je otworzyłem...-
Po chwili jednak na dziedzińcu zaczęły zbierać się cienie i Einar zrozumiał, co Thostick miał na myśli. Bez chwili namysłu wyszarpnął złoty klucz z zamka i wbiegł do środka świątyni, czekając tylko na Skorriego, nim zatrzasnął wrota sanktuarium. Einar bez wahania zablokował drzwi używając klucza, o ile dało się włożyć klucz do drzwi po wewnętrznej stronie. Dopiero, gdy upewnił się, że żaden cień za nimi nie idzie, odetchnął i rozejrzał się po wnętrzu świątyni.

-Nie znam żadnej legendy opowiadającej o skrzydlatych elfach.- Powiedział, przyglądając się posągowi. Następnie podszedł do schodów i zerknął w dół, zastanawiając się nad tym, czy na dole również płonęły tajemnicze, nie dające ciepła ognie, czy raczej będzie mu potrzebna pochodnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:53, 05 Paź 2017    Temat postu:

Od razu jak Einar przekręcił klucz zaczęły się problemy. Ogień który nie dawał ciepła, nagła ciemność … dwóch Thosticków. Skorri wytrzeszczył oczy kompletnie niczego nie rozumiejąc. Ale jak?... Co z Walhallą?... Niewiele czasu? Do czego? Skąd wie?...- pytania pojawiały się w jego głowie jedno za drugim, ale bardzo szybko zniknęły pozostawione bez odpowiedzi.

-Na wieczność?! Przeklęci?!-udało mu się wykrztusić. Z perspektywą śmierci zdążył się już pogodzić, ale to? Zamiast wiecznej uczty, wieczna poniewierka z tym starym durniem, który jak się okazuje postawił na szali nie tylko ich życia, ale i dusze? Biedny Lisek.- pomyślał widząc jak drugie widmo kuli się ze strachu. Żal mu było chłopaka, który o tym czym różnią się historie o bohaterach od prawdziwego życia przekonał się w najgorszy możliwy sposób.

Mieliśmy nie otwierać tych drzwi? Jak mamy wypełnić zadanie nie otwierając drzwi? Jacy „oni”?- sens wypowiedzi Thosticka kompletnie do niego nie docierał. Z pomiędzy drzew zaczęły wyłaniać się cienie i wtedy skald zrozumiał to co najważniejsze… uciekać, musieli uciekać.

Einar nie musiał na niego czekać, wpadł do świątyni razem z żeglarzem i gorączkowo pomógł mu zatrzasnąć drzwi. Z uniesionym buzdyganem czekał czy któryś z cieni nie przeniknie do środka, mimo iż doskonale wiedział, że buzdygan w tym akurat wypadku na niewiele się zda, no chyba że byłby srebrny.

-Hm?- mruknął słysząc głos towarzysza. Kiedy jednooki zabrał się za oglądanie pomieszczenia Skorri został przy drzwiach przykładając do nich ucho. Nic mu to nie dało, dlatego ostatecznie i on podszedł do schodów.
-Obawiam się, że liczenie na to, że nie trafimy tam na żadne przykre niespodzianki byłoby zbytnią naiwnością. Miejmy to już za sobą- powiedział zaczynając ostrożnie schodzić w dół, jednak na razie nie dalej niż do granicy światła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:43, 07 Paź 2017    Temat postu:

Theme
W momencie gdy Einar zamknął drzwi coś w nie załomotało, do uszów śmiałków dobiegły dźwięki zawodzenia i skrobania. Na szczęście sanktuarium wydawało się być jak na razie bezpieczne. Z zewnątrz dochodziły bardzo niepokojące odgłosy. Einar wraz ze Skorrim zaczynali coraz bardziej odczuwać zmęczenie.

Zaczęli schodzić krętymi schodami w dół, zejście słabo oświetlały migoczące pochodnie. Oboje gotowi na najgorsze przeszli przez portal jednak to co ich zastało zmroziło im krew w żyłach. W okrągłej sali pośród kolumn i ścian splamionych krwią spoczywały dziesiątki ciął zamordowanych elfich dzieci, porąbane na kawałki, zmasakrowane...

W momencie kiedy przestąpili przez próg świeża krew zmieniła się w ciemne zakrzepłe plamy a ciała w szkielety. Przechodząc przez komnatę mężczyźni dostrzegli cienie dzieci bacznie obserwujące ich każdy krok, jednak te nie odważyły się zbliżyć, w milczeniu obserwowały przybyszów. Dla Skorriego wyjątkowo przytłaczający wydał się fakt że niektóre trzymały niemowlęta na rękach.

Obydwoje mężczyźni mieli coraz bardziej dość miejsca w którym się znaleźli. Z wielkim trudem, potykając się o kości udało im się przejść przez komnatę, po otwarciu wrót przeszli korytarzem mijając dwie znajdujące się równolegle komnaty, znajdowały się w nich po części zwęglone szkielety tym razem ludzkie. Coś wiele lat temu spaliło tych nieszczęśników żywcem.

Einar delikatnie pchnął zdobione bursztynem wrota, te o dziwo bez żadnego problemu i użycia znacznej siły otworzyły się. Mężczyźni stanęli w sporych rozmiarów komnacie, sześć zdobionych perłami i bursztynem kolumn wspierało strop. Pośród nich na podwyższeniu stał sarkofag wykonany ze srebra i złota. Płyta była uchylona, siedziała na nim istota która nie wygląda ani na ducha ani na gnijące zombie. Kobieta była niezwykle piękna nawet jak na elfkę, długie białe włosy miała zaplecione w bardzo długi warkocz, uroki jej ciała skrywała suknia o zdecydowanie zbyt dużym dekolcie. Biżuteria znajdująca się na jej ciele jeszcze bardziej podkreślała jej urodę i status. Jej oczy, to właśnie z nimi było coś nie tak był białe pozbawione jakiejkolwiek barwy.

- A więc jednak udało wam się pokonać mojego strażnika, śledziłam wasze poczynania od momentu kiedy postawiliście pierwsze kroki na mojej wyspie. Nie sądziłam że uda się wam dostrzec aż tutaj, pokonaliście moje oddziały a następnie unicestwiliście strażnika... Niegdyś byłam znana jako Edhelwen wielka kapłanka mojego ludu, a dziś jakie to ma znaczenie? - Mówiąc to istota przeciągnęła się niczym kot.

- Nie często zdarza mi się mieć takich szlachetnych gości którzy nie próbują splądrować mojego sarkofagu czy też nie wydłubują klejnotów ze ścian, wy wręcz przeciwnie przybyliście tutaj z czymś co należy do mnie... Nie macie krwi mojego ludu na rękach dlatego od razu was nie zabije. - Odparła figlarnym głosem istota spoglądając i wskazując na Einara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:30, 07 Paź 2017    Temat postu:

Gdy coś załomotało w drzwi, Einar nabył pewności, że dobrze zrobił wbiegając do środka. Na zewnątrz raczej by nie przetrwał, zwłaszcza że tajemnicze cienie były w stanie wpływać na materialne przedmioty, czego dowodziło chociażby skrobanie o drzwi.
Droga na dół była wystarczająco oświetlona, toteż Einar, niepomny na rosnące zmęczenie, uniósł przed siebie tarczę i ruszył na spotkanie czegokolwiek, co czaiło się w podziemiach. Nie był jednak przygotowany na to, co tam zastał.

-Bogowie...- Zdołał wyszeptać, gdy wizja miejsca kaźni z przeszłości rozwiała się, ukazując pomieszczenie zasłane rozczłonkowanymi szkieletami. W pomieszczeniu było też pełno cieni zamordowanych dzieci, te jednak nie zamierzały ich zaatakować i ograniczyły się tylko do milczącej obserwacji.
Einar wymienił krótkie spojrzenie ze Skaldem, jednak nie wydusił z siebie ani słowa. Gdyby miał realną szansę na porzucenie misji, być może teraz by to rozważył. Niestety takiej opcji nie miał, ba! Nawet samobójstwo nie byłoby ucieczką - Einar po prostu dołączyłby do pozostałych cieni, prawdopodobnie na wieczność.

Nie mając wyboru, Einar po chwili konsternacji ruszył dalej, mijając zwęglone szczątki, tym razem ludzkie. Za zdobionymi bursztynem wrotami znajdowała się bogata zdobiona krypta - w końcu, cel tej całej misji. Niestety niedoszła "zawartość" sarkofagu okazała się być w lepszym stanie, niż mijane wcześniej szczątki, mało tego - kobieta przedstawiła się jako Edhelwen i wspaniałomyślnie oświadczyła, że ich nie zabije... nie od razu przynajmniej.
Uroda kobiety była niezwykła, jednak fakt, że odpowiadała ona za to całe zamieszanie z nieumarłymi i była w stanie zmusić takie monstrum jak Abra-diabeł do stania na warcie utwierdzał Einara w przekonaniu, że jest też niezwykle niebezpieczna.

Einar nie był mistrzem (ani nawet czeladnikiem) etykiety, uznał jednak, że lepiej będzie odpowiedzieć choć lakonicznie, niż stać i gapić się na dekolt Edhelwen.
-Zwą mnie Einar. Nie przybyliśmy tu plądrować, tylko zwrócić ukradziony amulet.- To mówiąc, żeglarz wyjął owy artefakt i wyciągnął przed siebie. -Złodzieje zostali już ukarani. Czy jest szansa, że klątwa z tego miejsca zostanie zdjęta, by polegli mogli odejść w spokoju a ich ciała więcej nie wstawały?- Zapytał, mając szczerą nadzieję, że obejdzie się bez walki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 08 Paź 2017    Temat postu:

W momencie kiedy coś załomotało w drzwi, Skorri odetchnął z ulgą, cienie nie będące istotami z krwi i kości mimo wszystko nie potrafiły przenikać przez ściany. Dopóki drzwi wytrzymają, będą bezpieczni… przynajmniej przed atakiem z zewnątrz.

Gnany do przodu niezbyt rozsądną myślą: Niech to się wreszcie wszystko skończy, nie ważne jak byle się skończyło. Po raz kolejny unosząc w gotowości, coraz bardziej ciążące mu tarczę i buzdygan, ruszył ostrożnie po schodach do podziemi. Na szczęście nie musiał brnąć w ciemności, czego prawdopodobnie i tak nie odważyłby się zrobić, ani zapalać porozrzucanych w poprzednim pomieszczeniu świec. Drogę oświetlały pochodnie, widomy znak, że ich obecność została zauważona i prawdopodobnie, ktoś czy może raczej coś, czeka na nich na dole.

Wizja zaatakowała z nienacka, nie był na to gotowy. Na coś takiego nikt nie mógł być gotowy. Wszędzie krew, dziesiątki porąbanych na kawałki drobnych ciał dzieci, a nawet niemowląt. Elfich dzieci. Ale czy to robiło jakąś różnicę?

Nie cierpiał dzieci, brudne, zasmarkane, zadawały dziwne pytania, wrzeszczały i beczały z byle powodu. W życiu nie zgodziłby się zostać z dzieckiem sam na sam. Kilku urwisom, którzy go wkurzyli obiecał, że jak ich dorwie to nogi z dupy powyrywa. Ale to były tylko słowa, nie skrzywdziłby dziecka, a oni… oni porąbali je na kawałki. Jak mogli? Dlaczego? - pytał się w duchu i chociaż rozum znał odpowiedź, skoro rodzice zginęli zostawienie ich by same pomarły z głodu i pragnienia byłoby nawet większym okrucieństwem, to serce nie chciało jej zaakceptować.

-Bogowie...

-Zaiste Einarze, bogowie cię wysłuchali. Jeszcze wczoraj w zamian za miskę polewki zgodziłeś się płynąć do wrót piekieł. I oto jesteśmy!- zawołał Skorri dramatycznie rozkładając ręce w geście wskazującym całe pomieszczenie. W jego oczach ani w tonie głosu nie było jednak nawet cienia wyrzutu. Doskonale wiedział, że nawet gdyby Einar kategorycznie odmówił udziału w wyprawie obaj i tak znaleźliby się dokładnie w tym samym miejscu. Czemóż miało wiec to służyć? Cóż, nazbyt wiele dziś zobaczył i przeżył i coraz mniej brakowało by osunął się w obłęd.

Po chwili konsternacji jego towarzysz ruszył dalej, nie mając wyboru skald podążył za nim. Sceneria się zmieniła, podłogę zaścielały jedynie porozrzucane suche kości. Próbował iść na przód nie patrząc pod nogi i jednocześnie starając się nie deptać szczątków, co zwarzywszy na przeciwstawną naturę tych czynności było wyjątkowo trudne. Kiedy dostrzegł, że jest obserwowany, zatrzymał się. One ciągle tu są!
-Dobre dzieci. Grzeczne dzieci. Nie zbliżajcie się do mnie.- prosił łamiącym się głosem patrząc na smutne oblicza maluchów. Resztę drogi pokonał o wiele szybciej.

Zwęglone zwłoki w kolejnych pomieszczeniach nie zrobiły na nim aż takiego wrażenia, chociaż sprawiły, że jego umysł ponownie odtworzył krzyki konających w płomieniach Nilfgardzkiego ognia wojowników jakie słyszał na plaży.

-Ciekawe co będzie dalej? Jakieś pomysły?- zapytał z głupia Einara kiedy ten zabrał się za otwieranie kolejnych drzwi.

O dziwo tym razem obyło się bez makabrycznych widoków. Dotarli do celu. Grobowiec kapłanki prezentował się wyjątkowo okazale i gdyby nie okoliczności z pewnością by się nim zachwycił, teraz jednak jego wzrok utkwiony był w postaci siedzącej na wieku sarkofagu. Kiedy Thostick mówił, że mają zwrócić skradziony amulet, Skorri myślał że włożą go do sarkofagu razem z ciałem, a nie że oddadzą właścicielce do rąk własnych.
Kobieta była niezwykle urodziwa i tej urody się nie wstydziła, nie to jednak sprawiło, że skald obserwował ją tak bacznie. Władczyni tego miejsca próbowała ich zabić, próbowała nawet zanim wylądowali na jej wyspie, zsyłając białą śmierć.

Całe szczęście, że Einar miał trochę oleju w głowie i w przeciwieństwie do Thosticka nie nazwał kapłanki suką ani też za radą Liska nie rzucił się by wetknąć jej amulet w zadek. Sytuacja nie była jednak wcale dobra, kiedy elfaka odzyska już swoją własność, nic nie będzie stało na przeszkodzie by zabiła ich i dołączyła do gromady swoich zjaw. Przynajmniej nie zamierza tego zrobić od razu. Wciąż jest cień nadziei. Musimy ją tylko przekonać, że bardziej przydamy się jej żywi.

-Witaj Pani. - zaczął odkładając na podłogę zarówno tarczę jak i buzdygan. Postępując krok do przodu zdjął też hełm. Chciał w ten sposób pokazać, że nie ma wrogich zamiarów, chociaż na przeciw mocy zdolnej do przywoływania demonów był to nie więcej niż pusty gest, zresztą ta bitwa i tak miała się toczyć na słowa.

-Jeśli wolno mi zauważyć wyglądasz zjawiskowo. Przyznam szczerze, że spodziewałem się raczej zasuszonej mumii, tymczasem mam przed sobą piękną kobietę i gdyby nie ta grobowa atmosfera nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że płomień twego życia już zgasł. - powiedział spoglądając na obfity i wyeksponowany biust. Kobieta która odsłaniała tak wiele z pewnością nie robiła tego bez przyczyny, chciała przyciągać męskie spojrzenia więc nie powinna się obrazić, raczej wręcz przeciwnie. Byle nie za długo, wystarczy żeby zauważyła.

-Nazywam się Skorri, zwą mnie Chabrem.- przedstawił się kłaniając lekko. Owszem wyglądał teraz jak siedem nieszczęść, poobijany, od stóp do głów wysmarowany różnymi płynami ustrojowymi, śmierdział też pewnie gorzej niż nie jeden trup, a i ciężka kolczuga nieco mu wadziła, nie przeszkadzało mu to jednak robić dobrej miny do złej gry.

-Mylisz się Pani, to kim jesteś ma znaczenie, szczególnie dziś, kiedy niewielu już pamięta czasy świetności twojego ludu. Jestem skaldem i mimo iż znam wiele legend, które co tu kryć, choć przerobione na ludzką modłę, swoje źródła mają w elfiej kulturze, to nie słyszałem nigdy o bóstwie, które pozwalało by swoim kapłanom na przyzywanie nieumarłych. Proszę opowiedz mi o nim, o sobie, o tym co tak naprawdę się tutaj stało, a może cześć tej wiedzy powróci w na świat w krążących z ust do ust opowieściach.- próbował ją delikatnie przekonać. Owszem był ciekaw jakiego boga jest kapłanką, ale dowiedzenie się z kim ma do czynienia było nie mniej ważne, jeśli nie ważniejsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Wto 8:09, 10 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:45, 09 Paź 2017    Temat postu:

Arcykapłanka uśmiechnęła się i podeszła do skalda, położyła mu wskazujący palec na ustach patrząc prosto w oczy. W tym spojrzeniu było coś niepokojącego.

-Niektóre rzeczy należy pozostawić przeszłości. Pora aby i moja społeczność nareszcie doznała ukojenia. Rabusie którzy złamali pieczęcie i wdarli się do tego miejsca dali nam kolejną szansę na to by w końcu raz na zawsze odejść w zaświaty i w końcu pożegnać się z tym przeklętym miejscem. Nie zamierzam opowiadać wam o sobie ani historii tej społeczności. Dam wam za to bardzo prosty wybór. Pomożecie mi a wtedy ja pozwolę odejść wam w pokoju. Amulet jest tak naprawdę kluczem do artefaktu... - Mówiąc to istota obeszła sarkofag i dała znak aby obydwoje mężczyźni podeszli do niej po czym wskazała okrągłą zdobioną kulę wykonaną z dziwnego metalu i zdobioną elfim pismem. U góry znajdowało się miejsce na brakujący symbol słońca.

- Wieki temu złożyłam przysięgę że nigdy jej nie użyję dlatego musicie to zrobić wy. Po umieszczeniu klucza, będziecie mieć dwa kwadranse na opuszczenie wyspy nim ona zniknie z tego świata. Na powierzchni nic was nie powstrzyma, użyje resztek sił aby uspokoić umarłych. Nie dziwcie się że jestem niecierpliwa, czekałam na tę chwilę tyle lat. Obiecuje że dusze waszych odejdą w pokoju w zaświaty i żadna magia nie będzie ich tu już trzymać. - Odparła Edhelwen opierając się o sarkofag.

- Tyle lat... - Wyszeptała do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:07, 11 Paź 2017    Temat postu:

Skald okazał się o wiele bardziej wygadany od Einara, z czego żeglarz naprawdę był rad, zwłaszcza że słowa Skorriego zdawały się trafiać w punkt - Edhelwen, choć z pewnością potężna, nie wydawała się być odpowiedzialna za utrzymującą się klątwę tego miejsca, na pewno nie za uwięzienie duchów dzieci w miejscu kaźni.
-Ale już rozbrajanie się, to mógł sobie darować... Co będzie, jak dojdzie do walki?-
Na szczęście nie doszło. Co prawda elfia kapłanka nie dała się oczarować słowami Skalda i nie zdradziła mu żadnych informacji o przeszłości, powiedziała jednak wprost, czego od nich oczekuje. Jak się okazało, Edhelwen nie zaatakowała ich z prostego powodu - był jej potrzebny ktoś z zewnątrz, ktoś, kto zrobi za nią to, czego ona przyrzekła nigdy nie robić.
-Dwa kwadranse? To połowa czasu, w jaki tu przyszliśmy. Jak pognamy do łodzi na złamanie karku, to raczej zdążymy... chyba.-

Zdążą czy nie, Einar wiedział, że i tak nie ma wyboru, gdyż jedyną alternatywą było zginąć na tej wyspie, czy to z rąk Edhelwen, czy z rąk upiorów czających się na zewnątrz.
-Zrobię to. Po to tu przybyłem, by zdjąć klątwę z tego miejsca.- Odpowiedział bez zawahania, po chwili jednak dodał jeszcze coś, czego pewnie kapłanka się nie spodziewała.
-Miałbym do ciebie prośbę, piękna Edhelwen. Wiem, że czekasz z niecierpliwością, by w końcu odejść w zaświaty, dlatego będę się streszczał.- Mówił powoli, starając się ważyć słowa.
-Mój przyjaciel, Marco del Fuega, był wielkim geografem i odkrywcą, niestety potężny huragan zniszczył nasz okręt, gdy płynęliśmy zbadać ląd na północ od Gór Smoczych. Tylko ja przeżyłem. Poprzysiągłem dokończyć dzieła mego przyjaciela i zbadać ten ląd, jednak nie jestem tak bogaty, jak on.- Einar stał wyprostowany, nie bał się Edhelwen. Wszak był jej potrzebny i najgorsze, co go może spotkać, to odmowa.
-Tak jak powiedziałem, nie jestem rabusiem i nie będę wydłubywał klejnotów ze ścian, gdy tylko odwrócisz głowę. Użyję tego artefaktu i zakończę tę klątwę, nawet jeśli nazwiesz mnie teraz głupcem, ale w tej ostatniej chwili twego istnienia Edhelwen proszę cię o patronat nad moją wyprawą na północ. Będę zaszczycony, jeśli będę mógł nazwać nową krainę na twoją cześć lub ku pamięci twego ludu, każda pomoc będzie nieoceniona.-
To mówiąc skłonił się nisko, choć dość niezdarnie i w tej pozie czekał na reakcję elfiej kapłanki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:18, 13 Paź 2017    Temat postu:

Skorri już wiedział co zamierza powiedzieć kapłance, jak chce ją przekonać żeby ich oszczędziła, ale nie było mu to dane. Zanim jeszcze na dobre zdążył się rozkręcić Edhelwen uśmiechnęła się dziwnie i postąpiła w jego kierunku. Kiedy wyciągnęła rękę mimowolnie dał krok w tył, w nie miał przecież pojęcia co chce zrobić, może rzucić na niego klątwę? Okazało się że chciała go tylko uciszyć. Nie złapała się na gładkie słowa, nie zamierzała zdradzać niczego. Czyżby wszystko zawiodło?

Nie, nie o to chodziło. Wyszło na to, że nie musi jej do niczego przekonywać, od początku chciała ich użyć do zdjęcia klątwy w zamian darowując życie i wolność tym którzy polegli.
-Ale grozić że nas zabije musiała! Chociaż… wciąż możemy zginąć, pół godziny to niewiele. W tym żelastwie na pewno nie dam rady.- pomyślał i kiedy Einar wyraził oczywistą w tych okolicznościach zgodę, zaczął mocować się z kolczugą chcąc się jej pozbyć jak najszybciej. Ale żeglarz jeszcze nie skończył, słysząc jego niecodzienną prośbę Skorri znieruchomiał na kilka sekund, szybko jednak wrócił do przerwanej czynności. Bez względu na odpowiedź Edhelwen jeśli chciał opuścić tę wyspę żywy musiał pozbyć się dodatkowego ciężaru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:23, 15 Paź 2017    Temat postu:

Istota uśmiechnęła się po czym otworzywszy skrytkę wyjęła z niej pękatą sakiewkę którą wręczyła klęczącemu mężczyźnie.

- Ależ oczywiście cóż mi po tych dobrach materialnych, czy jesteś głupcem to dopiero los pokaże, nie mi oceniać takie rzeczy. Dla mnie to już i tak nie ma znaczenia. Pragnę w końcu pożegnać się z tym miejscem raz i na zawsze. -

Kiedy Einar zajrzał do środka dostrzegł że ta była wypełniona diamentami. Edhelwen spojrzała na Skorriego który szarpał się z kolczugą, pokiwała głową i odparła.

- Doprawdy głupio było by tak zginąć jakby zabrakło oddechu tuż przed opuszczeniem wyspy. -

Edhelwen usiadła na sarkofagu i dłonią wskazała na pradawny artefakt.

- Długo tak jeszcze każecie damie czekać? -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 16 Paź 2017    Temat postu:

Zgodziła się. Einar to ma szczęście do pieniędzy.- pomyślał Skorri próbując ściągnąć kolczugę poprzez wywrócenie jej na drugą stronę, dokładnie tak jak postąpiłby ze swetrem. Do pewnego momentu wszystko szło dobrze, już miał wyswobodzić głowę, ale napotkał opór. Coś się zablokowało i żelastwo nie chciało się ruszyć ani w jedną, ani w drugą stronę.

Elfia kapłanka bezbłędnie odgadła jego motywy, po tym wszystkim co przeszedł, głupio by było zginąć z powodu zwykłej zadyszki. Głupiej będzie tylko jeśli w tym utknę.- zdał sobie sprawę. Przez kilka długich sekund naprawdę bał się, że tak właśnie się stanie, ale wreszcie zahaczone o siebie ogniwa puściły. Resztę zrobiła grawitacja. Lżejszy o kilka kilogramów od razu poczuł się lepiej. Podobnie jak Edhelwen obserwował teraz Einara gotów do biegu jak tylko amulet uruchomi kulę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:51, 16 Paź 2017    Temat postu:

Niezwykle ciepła reakcja Edhelwen zaskoczyła Einara, sama zaś zawartość sakiewki wprawiła go w totalne osłupienie, które jednak szybko zamieniło się w nieudawaną ekscytację.
-To... więcej niż śmiałbym prosić. Dziękuję Ci, szlachetna Pani.-
Żeglarz schował podarowaną mu sakiewkę do plecaka i przygotował dwa przedmioty - amulet oraz klucz do sanktuarium (na wypadek, gdyby był potrzebny do otwarcia drzwi zewnętrznych). W przeciwieństwie do Skorriego jednak nie porzucił swojego pancerza - nie chciał pozbawiać się tej ochrony na wypadek, gdyby po drodze na plażę spotkało ich jakieś nowe zagrożenie. Inna sprawa, że po otrzymaniu tak pokaźnego wsparcia Einar był w prawdziwej euforii i czuł się, jakby mógł przebiec do plaży nawet w piętnaście minut, gdyby była taka potrzeba.
-Niezbadany lądzie, nadciągam!-

Jego rozmyślania przerwała mu Edhelwen, mówiąc:
-Długo tak jeszcze każecie damie czekać?-
Einar widząc, że Skorri jest gotowy, podszedł do artefaktu i uniósł nad nim dłoń, w której trzymał amulet.
-No to do dzieła. Żegnaj, piękna Edhelwen, obyś odnalazła spokój.-
Mówiąc to, Einar umieścił amulet w odpowiednim miejscu artefaktu. Jeśli nie wydarzyło się nic niespodziewanego, to zaraz potem ruszył biegiem w drogę powrotną...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:58, 19 Paź 2017    Temat postu:

Theme
Einar umieścił symbol w kuli ta zaczęła pulsować niczym ludzkie serce wydając z siebie ogłuszające dźwięki przypominające bicie dzwonu. Z każdym uderzeniem stawały się silniejsze a kula zaczynała się rozgrzewać i pulsować coraz szybciej. - Nie północ a południe, powrót do domu nie jest wam pisany. Wasza droga dopiero się zaczyna, moja dobiega końca. Pospieszcie się głupcy. - Brzmiały ostatnie Edhelwen. Einar ze Skorim rzucili się do rozpaczliwego biegu, czas naglił. Momentalnie wbiegli po schodach i przedarli się przez sanktuarium. Einar przez chwilę mocował się z kluczem, jednak po chwili udało się otworzyć te przeklęte drzwi.

Na zewnątrz stały setki cieni, te obserwowały dwójkę podczas szaleńczego biegu w kierunku lasu. Mężczyźni potykali się o korzenie, czas działał na ich niekorzyść, wiedzieli że od tego zależy ich życie. O wiele szybciej pokonali drogę do plaży, plaży którą pokrywały trupy poległych. Einar zdawał się być półprzytomny, nie zważał na liczne otarcia. Skorri upadł wymiotując po czym ponownie się poderwał. Oboje pomagając sobie dopadli do łodzi.

Mężczyźni chwycili za wiosła i poczęli energicznie wiosłować. Każda minuta była na wagę złota. Modlili się o to aby wystarczyło im czasu. Mięśnie paliły i odmawiały posłuszeństwa, oddech przychodził z trudem, świat wirował wokół nich.

W momencie gdy łódź znalazła się o jakieś dwieście metrów od wyspy doszło do eksplozji. Einar i Skorri byli gotowi przysiąść że świat zatrząsł się w posadach. Zielone światło oślepiło obu z nich a zielone płomienie spowiły i strawiły wyspę. Fala uderzeniowa była tak silna że utworzyła ogromną falę która uniosła łódź, cudem bądź boską interwencją było to że ta nie obróciła się a Einar ze Skorrim dalej znajdowali się na jej pokładzie. Krew kapała im z nozdrzy i ust. Ogarnęła ich ciemność która uśmierzyła ból...

Koniec Rozdziału Pierwszego...

120 punktów wprawy na głowę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Czw 1:09, 19 Paź 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Sesja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin