Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Akt: I "Ard Skellig"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:36, 31 Sie 2017    Temat postu:

Bard właściwie zgadzał się z argumentami Einara, ale swojego zdania, że z tym przeszukaniem to żeglarz przesadza, mimo wszystko nie zmienił. Sakiewka, na tyle na ile zdążył się jej przyjrzeć zanim zniknęła w czeluściach plecaka, wyglądała na dość pękatą i jeśli Thorgest nie trzymał w niej samych miedziaków, powinni wyjść na swoje. Nie zamierzał się jednak już wdawać w żadne dyskusje i ograniczył się do obserwacji dopóki sponiewierany kupiec nie odszedł poprzysięgając zemstę.

Całe zamieszanie miało się ku końcowi. Wtedy to właśnie żeglarz oznajmił, że i on nie uznaje prawa Skorriego do wynagrodzenia śmiejąc mu się w twarz. Skald zmarszczył brwi. Dlaczego tak cholernie trudno było wyegzekwować te nędzne 60 denarów?! Musiał zdecydować czy ma jeszcze siłę się o nie wykłócać, czy może powinien dać sobie spokój i uznać swoją porażkę. Nie zdążył. Einar konspiracyjnym szeptem zaczął objaśniać swoje zamiary i plan działania. Tysiąc denarów? Tego absolutnie się nie spodziewał. Dlaczego ten tłusty sknera chował w skrytkach na wozie sakiewki zawierające po kilkadziesiąt denarów, a tysiąc nosił od tak przy pasku, zupełnie nie zważając na to, że ktoś mógł mu je (co udowodnił Lisek) po prostu zabrać? Nie miał pojęcia. Nie ulegało jednak wątpliwości, że taką sumą absolutnie nie powinni chwalić się postronnym.

-Zatrzymaj swój topór, wieżę ci. A jeśli okaże się, że to naiwność z mojej strony, za broń wystarczą mi słowa.- odparł przystając na hojną propozycję Einara. Nie musiał dodawać, że jeśli ktoś „przypadkiem” dowie się o tych pieniądzach topór też się znajdzie i to pewnie nie jeden.

-Idziemy. Jeszcze by tego brakowało żebym na dokładkę zamarzł śpiąc pod bramą.- odpowiedział marudnie na użytek strażników. Ktoś kto właśnie stracił nadzieję na odzyskanie swoich pieniędzy nie powinien być zbyt zadowolony. Wartownicy jakby na komendę zagonili ich do osady niczym owce do zagrody i zamknęli odrzwia. Skorri naciągnął na głowę kaptur chroniąc się przed zaczynającym właśnie padać śniegiem. Robiło się coraz zimniej i ciemniej, a musieli jeszcze zdążyć do zielarki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:06, 01 Wrz 2017    Temat postu:

Einar zbył groźby Thorgesta machnięciem ręki. Nie on pierwszy i nie ostatni się już tak odgrażał. Gdy strażnik kazał im się pośpieszyć, Einar bez marudzenia wszedł do osady zaraz za Skorrim i Liskiem.
-Tawernę chyba sobie darujemy, ja przynajmniej dość mam wrażeń na jeden wieczór.- Mruknął, również naciągając swój kaptur. -Poszukajmy tej zielarki, a potem prosto do gospody.-
Żeglarz miał topór w gotowości. Raczej nie sądził, by dzisiaj zdążyli wpaść na wspomnianych przez wartownika "lokalnych zabijaków", ostrożności jednak nigdy za wiele. Na całe szczęście Skald uwierzył jego słowom - tego tylko brakowało, by na środku ulicy dzielili się workiem pieniędzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:12, 03 Wrz 2017    Temat postu:

ThemePadający coraz gęściej śnieg i wicher ciągnący od morza przybierały na sile, podróżnym zapewne nie dane było by odnaleźć chaty zielarki gdyby nie Lisek który spytał jednego ze strażników o wskazanie im właściwego domostwa. Po dotarciu na miejsce przez szparę w drzwiach podróżnicy otrzymali słoik maści która miała przynieść im ulgę i pomóc uporać się z ranami. Gderucha, zaleciła im stosowanie jej na wieczór tuż przed pójściem spać i moczenie nóg w moczu co miało według słów staruszki przyspieszyć regeneracje. Za zioła, maść i własnej produkcji bandaże Gderucha skasowała trójkę po 2 denary na głowę.

Od strony morza nadciągnęła prawdziwa zamieć śnieżna, temperatura zaczęła gwałtownie spadać. Trójka z wielkim trudem, dostała się do doków gdzie znajdowała się gospoda, Lisek zataczał się ledwie idąc. Był siny z zimna i w porównaniu do swoich towarzyszy nie posiadał odpowiedniego odzienia które chroniło by go przed chłodem.

W pewnym momencie gdzieś w oddali udało się im dostrzec światełko latarni, zbliżywszy się dostrzegli kołyszący się na wietrze szyld "Trzy Tańczące Niedźwiadki". Einar pchnął drzwi jednak te były zamknięte. Lisek padł na kolana i stracił przytomność...
Einar i Skorri również odczuwali przeszywające zimno, ich twarze były smagane lodowatym wichrem, a płaszcze trzepotały na wietrze...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Nie 0:12, 03 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:48, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Mrok gęstniał z zadziwiającą szybkością, jak się okazało, była to zasługa nie tylko późnej pory, ale też zmieniającej się pogody. Ledwie udało się znaleźć chatkę zielarki i zakupić potrzebne im medykamenty, a znad morza nadciągnęła zamieć śnieżna. Einar z chęcią dopytałby, dlaczego moczenie stóp w moczu pomaga na odciski, uznał jednak, że nie ma na to czasu.
-Trzeba znaleźć tę gospodę, zanim tu zamarzniemy...-
Gospodę na szczęście udało się odnaleźć, jak na złość jednak drzwi okazały się zamknięte. Einar dostrzegł kątem oka, jak Lisek z wyczerpania pada na ziemię, to też nie czekając ani chwili załomotał pięścią w drzwi, mając nadzieję, że ktoś ich usłyszy i wpuści do środka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 04 Wrz 2017    Temat postu:

Pogoda psuła się błyskawicznie, jeszcze zanim dotarli do chaty zielarki Skorri już szczękał zębami. Kiedy przez szparę w drzwiach dostali maść i instrukcje, ledwie był w stanie podziękować staruszce. Miał wrażenie, że zamarza na kość, do tego silniejsze podmuchy wiatru zatrzymywały go praktycznie w miejscu. Zaczynał poważnie się zastanawiać czy da radę dojść do gospody. Lisek pozbawiony zarówno butów jak i cieplejszego odzienia musiał się czuć o wiele gorzej.

-Zazazaczekajjjcie. Mammmmy jjjeszczcze kkoce. Oowwwińmymy się nnnimmmi.-udało mu się wydukać, potem zgrabiałymi palcami wygrzebał ze swojego plecaka wspomniany koc i zarzucił sobie na ramiona. Miał w nosie że wygląda jak idiota, najważniejsze że było mu odrobinkę cieplej. Podobną operację pomógł przeprowadzić także nieszczęsnemu chłopakowi. Tak opatuleni brnęli dalej przez zamieć, gospodę znajdując chyba tylko cudem. Gdy stanęli przed drzwiami organizm Liska się poddał i pachołek zwalił się na ziemię.

Einar walił w drzwi pięścią, skald nie był tak subtelny uderzając w drewno kilka razy metalowym trzonkiem byzdyganu. Potem schylił się po Liska próbując go podnieść i wciągnąć do środka jak tylko drzwi się otworzą. Bo przecież się otworzą?

-Jjjakk nnniee otwworzrzrzą rrrąbb toporrremm.- zasugerował całkiem już zdesperowany czując, że za chwilę sam straci przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:04, 06 Wrz 2017    Temat postu:

Drzwi otworzyły się po chwili, ktoś jeden po drugim mocnym ruchem wciągnął podróżnych do środka a następnie zatrzasnął i zakneblował drzwi. Był to mężczyzna krępej postury, siwiejący z zadbaną brodą. Oparł dłonie o pas i pokiwał głową spoglądając na podróżników z góry.

Izbę wypełniało palenisko i ruszta znajdujące się na środku, w pobliżu stało kilka stołów przy których znajdowały się solidne krzesła. W koncie znajdowała się lada, gdzie na półkach dało się dostrzec kilka trunków. Pośrodku przeciwległej do drzwi wejściowych ściany znajdował się łuk który powadził do długiego korytarza w którym znajdowały się liczne drzwi zapewne prowadzone na pokoje.

- Dziewuchy szykujcie izbę i gorącą kąpiel, mamy tu zmarźlaków! - Krzyknął starszy mężczyzna.

- Już się robi proszę Pana! - Gdzieś z oddali odpowiedział mu młody kobiecy głos.

Mężczyzna poważnym wzrokiem przyjrzał się całej trójce i szybkim krokiem ruszył w kierunku wiszącego kotła, począł polewać polewkę i stawiać trzy talerze. Po chwili namysłu dorzucił kilka pajd chleba.

W izbie panował zaduch, co było przyjemną alternatywą do tego co czekało na zewnątrz. Lisek poruszył się i słabym głosem wyszeptał opierając się o Skorriego.

- Tak tu ciepło.. Czy ja już umarłem..? -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:44, 08 Wrz 2017    Temat postu:

Gdy podróżni dobijali się do drzwi gospody, lodowa nawałnica rozszalała się w najlepsze. Einar czuł, jak dosłownie przemarza na kość, musiał jednak przyznać, że taka pogoda budziła w nim pewien podziw - żeglarz na chwilę nawet zamyślił się, wpatrując się w szalejącą zamieć, Skorri jednak przywołał go do rzeczywistości.
-Jjjakk nnniee otwworzrzrzą rrrąbb toporrremm.-
-S-Są za grube.- Odkrzyknął mu żeglarz, wichura zdecydowanie utrudniała porozumiewanie się. -Zamarzniemy, nim z-zdążę wyrąbać przejście. P-Pójdę poszukać tylnego w-wejścia...-
I w tym momencie drzwi się otworzyły...

W środku było przyjemnie ciepło i pachniało jedzeniem. Wzrok Einara odruchowo zawędrował w stronę polewki nalewanej przez karczmarza, żeglarz dopiero teraz uświadomił sobie, że cały dzień nic nie jadł - a nawet jeśli tego nie pamiętał, głośne burczenie w brzuchu mu o tym przypomniało.
-Gospodarzu, nawet nie wiecie jak się cieszę, że otworzyliście te cholerne drzwi.- Zawołał wesoło, sięgaj po talerz polewki. -Jestem Einar, choć czasem nazywają mnie też "Morskim Diabłem" lub "tępym skurlem"- zależy kogo spytać. Ten wysoki to Skorri, Skald znany też jako "Chaber". Nie gra na żadnym instrumencie ale ma talent do snucia opowieści. Wystarczy, że dzisiaj kucharka powie mu, iż utopiła chochlę w kotle pełnym polewki, a jutro dowiecie się, że ponoć to była magiczna złota chochla i utonęła nie w garnku polewki, a w morzu gorejącego smalcu ukrytego pod gospodą i ktokolwiek zdoła ją wyciągnąć, dostanie rękę córki Jarla w nagrodę.- Einar zaśmiał się, ciepłe powietrze i zapach polewki zdecydowanie poprawiły mu humor. -Ten niedoszły sopel lodu, to Lisek - młodzieniaszek, który właśnie podjął najrozsądniejszą decyzję w swoim życiu. Będziesz żyć, chłopie!-
To mówiąc, poklepał Liska po plecach i podsunął mu pod nos jego talerz z polewką.
-Chcielibyśmy wziąć pokój na noc.- Powiedział dla formalności, mimo iż było to chyba nazbyt oczywiste. -Znajdzie się jakiś w sam raz dla trzech osób?-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:27, 08 Wrz 2017    Temat postu:

Wiadomość jakoby drzwi gospody były dla Einarowego topora za grube niemal pozbawiła Skorriego nadziei. Jeśli ktoś z wnętrza nie zechce im otworzyć, za chwilę zamarzną na śmierć wszyscy troje. Koniec żywota absolutnie niegodny opowieści, wręcz żałosny. Nie chciał tak umrzeć! Już miał ponowić atak na drzwi, ale te niespodziewanie się otwarły. Ktoś chwycił go za szmaty i bezceremonialnie wciągnął do środka. Jeszcze chwila i zawodzenie wichru ustało odcięte przez grube deski w taką pogodę stanowiące ni mniej ni więcej, a barierę pomiędzy życiem a śmiercią.

Przez dłuższą chwilę podczas której śnieg topniał na jego improwizowanym okryciu skald po prostu gapił się na otoczenie próbując opanować dreszcze. Einar dochodził do siebie szybciej, może zahartowały go morskie podróże, może miał lepszy płaszcz, może to grubsza warstwa ciała na kościach czyniła go bardziej odpornym, w każdym bądź razie zanim Skorri odtajał, żeglarz zdążył już ich przedstawić gospodarzowi i uraczyć go niedorzeczną opowiastką, która sugerowała jakoby miał do czynienia nie tyle ze skaldem co z mitomanem.

-A czy umarli odczuwają głód?-powiedział wciągając głęboko zapach polewki, w przeciwieństwie do jednookiego cały czas boleśnie świadom całego dnia bez posiłku. - Nie umarliśmy mój chłopcze, chociaż niewiele brakowało i będziemy musieli zadbać, by coś takiego nie przytrafiło nam się w przyszłości. Jak tylko wypoczniemy a pogoda się poprawi, powinniśmy sprawić sobie cieplejsze odzienie. Szczególnie tobie się przyda. -odparł opierającemu się o niego Liskowi.

-Faktycznie nazywam się Skorri, zwany również Chabrem i jestem skaldem. Tak jak mówi Einar nie zajmuję się poezją, nie układam pieśni, jedyne co porusza moje serce to snucie opowieści. Z chęcią opowiem historię o magicznej chochli i nie tylko tę, jednocześnie zapewniam, że sugestii Einara w nich nie uwzględnię. Zanim się za to jednak zabiorę, pozwolisz że wpierw, napełnię brzuch, wygrzeję kości w ciepłej wodzie i nieco wypocznę.- powiedziawszy to skłonił się uprzejmie właścicielowi. Następnie zrzucił z siebie mokry koc, odłożył plecak, zdjął płaszcz i idąc za przykładem kompana sięgnął po talerz z polewką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:54, 09 Wrz 2017    Temat postu:


Theme
Mężczyzna pomimo zaawansowanego wieku dawał po sobie poznać że nie brakuje mu krzepy. Na sobie miał brązową brygantynę pod którą nosił przeszywanicę. Jego twarz prócz zmarszczek, pokrywały liczne blizny. U boku przy pasie nosił pochwę z mieczem. Pewnym krokiem podszedł do stolika przy którym zasiadali kompanii i raczyli się polewką. Mężczyzna w milczeniu wysłuchał zarówno Einara jak i Skorriego

- Słyszałem o was, wielu podróżnych przewinęło się przez ten próg, a każdy z nich pozostawił po sobie wieści z dalekich zakątków świata. Ja sam zaś jestem Thostick, za młodu brałem udział w wielu wyprawach wojennych później zdecydowałem się osiąść na stałe i otworzyłem tą gospodę. Będąc pod moim dachem czujcie się jak u siebie, moja gościnność jednak nie przyjdzie darmo. Będę potrzebował waszej pomocy w pewnym zadaniu. - Wyjaśnił Thostick.

Lisek wydawał się być pół przytomny, z wielkim trudem konsumował strawę, na klepnięcie Einara odpowiedział jednak jedynie skinieniem głowy.

- Biała śmierć. Tak nazywamy tę zamieć która nawiedziła to miasteczko po raz trzeci w tym miesiącu zbierając krwawe żniwo wśród miejscowej ludności. Zamieć nie jest naturalna, ci którzy umierają od chłodu nie umierają w pełni... O nie, powracają jako żywe trupy. Za dnia ich nie widać jednak nocą po za murami miasta można spotkać coraz liczniejsze grupki. Możecie mi nie wierzyć, ja również nie wierzyłem do czasu jak nie zobaczyłem jak syn rybaka wyszedł na Brzeg z wody, dwa dni po tym jak zaginął podczas podobnej zamieci. Od razu zaatakował rzuciwszy się na dwóch strażników, ci musieli porąbać go na kawałki aby w końcu odszedł w pokoju. Czy kiedykolwiek dane było wam się spotkać z podobnymi czarami? - Zapytał na koniec swojej opowieści wyraźnie zaniepokojony Thostick.

Na zewnątrz panowała potężna zamieć, a temperatura wewnątrz powoli zaczęła spadać jeszcze bardziej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Sob 12:56, 09 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:26, 10 Wrz 2017    Temat postu:

Polewka była pyszna, a może to głód dodawał jej smaku, w każdym bądź razie Skorri byłby ją pewnie wypiłby z miski duszkiem gdyby nie była taka gorąca. Jako że była, musiał jeść w bardziej cywilizowany sposób, mimochodem przysłuchując się słowom gospodarza. Kiedy Thostick wspomniał o Białej Śmierci pełna łyżka zatrzymała się w połowie drogi do ust wygłodniałego skalda, a kiedy wspomniał o żywych trupach wylądowała z powrotem w misce. „On chyba nie mówi poważnie?” Przykład o synu rybaka przekonał Skorriego, że starszy mężczyzna jest jak najbardziej poważny i zdaje się wierzyć w to co mówi. Grupki zombie kręcące się po zmroku pod murami miasta?! Dzięki niech będą tej opasłej świni Thorgestowi, że ich tak poganiał! Gdyby nie to ani chybi nie zdążyliby przed zamknięciem bram i zginęliby rozszarpani na strzępy przez zombie. Na samą myśl przeszedł go dreszcz, a może to w pomieszczeniu zrobiło się zimniej.

-Znam wiele lokalnych legend opowiadających o nieumarłych, a jak wiadomo każda zawiera ziarnko prawdy. Trudno je jednak oddzielić od wytworów wyobraźni dlatego, chociaż chętnie się nimi podzielę, nie polecałbym zbyt mocno się na nich opierać w realnej walce. Osobiście nigdy wcześniej z podobnym zjawiskiem się nie spotkałem za co jestem wdzięczny bogom.- odpowiedział na pytanie starając się sobie przypomnieć jak daleko znajduje się następna osada ponieważ tę zamierzał opuścić najszybciej jak to będzie możliwe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:39, 11 Wrz 2017    Temat postu:

Opowieść Thosticka była niesamowita i Einar był gotowy uznać, że gospodarz wszystkich gości zabawia tak fantastycznymi wiadomościami, jednak coś w spojrzeniu Thosticka sprawiło, że Einar uwierzył w tę opowieść.

-Biała Śmierć... Chwila moment.- Odezwał się żeglarz półgłosem. -Przed wejściem do osady mieliśmy małe "spotkanie" ze strażnikami - mniejsza o szczegóły, ale na koniec zabrali ze sobą ciała dwóch naszych towarzyszy, którzy wczoraj polegli podczas starcia z bandytami.- Einar podszedł do kotła i sam sobie dolał dodatkową porcję polewki (w końcu gospodarz powiedział, by czuli się, jak u siebie). -Strażnicy obiecali spalić ciała... w pierwszej chwili nie zwróciłem na to uwagi, pomyślałem - "miło z ich strony". Ale teraz myślę...- Einar wrócił do stołu z pełnym talerzem, postanowił jednak dokończyć myśl, nim zabierze się za polewkę.
-To nie jest typowy pochówek na Skellige. Nie mówię oczywiście o Jarlach czy Bondach, ale pierwszych lepszych nieszczęśników szybciej i prościej jest zakopać gdzieś pod palisadą, niż organizować im stos. Chyba, że jest ryzyko, że ci nieszczęśnicy wstaną i zaczną rozrabiać.- Kończąc zdanie Einar spojrzał w oczy Thostickowi.
-Jesteście pewni gospodarzu, że wstają tylko ci, którzy zginęli od zimna? Bo dla mnie nie wygląda to zbyt wesoło.- Einar skończył swój wywód i zajął się polewką - przekonał się także, że polewka rzeczywiście jest smaczna i to, że żeglarz był wcześniej głodny, nie miało tu nic do rzeczy.

Skorri nie był zachwycony opowieścią Thosticka (i trudno mu się dziwić). Skald nie posiadał informacji pozwalających na skuteczną walkę z "Białą Śmiecią", Einar jednak był w tej samej sytuacji.
-Powiadają, że srebro jest szczególnie dobre w zwalczaniu nieumarłych, nie na darmo wszak wiedźmini noszą dwa miecze, z których jeden jest pokryty srebrem właśnie. Problem w tym, że w całym swoim życiu spotkałem dwóch wiedźminów, obydwu w Novigradzie. Chyba są niewielkie szanse, by jakiś akurat pojawił się w okolicy, a raczej nie słyszałem, by któryś z Jarlów wyposażał swoich ludzi w posrebrzaną broń.- Einar po raz drugi wstał i ruszył w stronę kociołka, tym razem jednak napełnił miskę do połowy. Czuł się już prawie pełen. -Oczywistą odpowiedzią na ten problem powinien chyba być ogień. Skoro ci nieumarli mają związek z tą zamiecią śnieżną, to logicznie rzecz biorąc, ogień powinien być dla nich zabójczy. Problem w tym, że taki nieumarły raczej nie będzie stał spokojnie i czekał, aż się go podpali. Chociaż...-
Żeglarz zakończył posiłek i odstawił pustą miskę. Mimo szalejącej na zewnątrz wichury, czuł się naprawdę dobrze.
-Na południu w Cesarstwie Nilfgaardu używają takiej dziwnej substancji... nazywają ją nawet Nilfgaardzkim Ogniem... używają jej głównie na statkach - wystrzeliwują ją używając do tego skomplikowanych pomp. Substancja ta jest diabelnie łatwopalna i goreje z taką mocą, że nawet polewanie wodą nie gasi tego płomienia, a nawet jeszcze bardziej go podsyca! Niestety Nilgaardczycy dobrze strzegą swoich sekretów - jedyne co wiem, to to że mieszanka ta składa się głównie z żywicy i ropy, która czasami wypływa z ziemi, głównie na bagnistych terenach.-
Einar wzruszył ramionami, co było chyba jedynym sensownym podsumowaniem dla jego wypowiedzi.

-Wygląda na to, że z problemem nieumarłych będziemy musieli radzić sobie po staremu - rąbiąc stalą, aż odejdą w pokoju. Ale trochę się pospieszyłem - powiedz nam najpierw, jakiej pomocy od nas oczekujesz?-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:22, 11 Wrz 2017    Temat postu:

- Dobrze a teraz do rzeczy. Skald zapewne już o tym słyszał. Zanim nasi pradziadowie przegnali bądź wytłukli z tych rejonów Elfy na jednej z mniejszych wysp znajdowała się świątynia poświęcona jakiemuś przeklętemu Bóstwu nieludzi. Legenda mówi że nasi pradziadowie napadli ową świątynie i oblegali ją przez kilka dni. Wielu poległo na skutek zaklęć elfiej wiedźmy która za pomocą magicznego berła siała spustoszenie w szeregach atakujących. Na szczęście naszym strzelcom udało się dorwać sukę. - Stary zabijaka zarechotał po czym kontynuował.

- Kilka celnych strzał załatwiło sprawę. Wyobraźcie sobie że pomimo oblężenia elfy pochowały ją w jednej z komnat znajdujących się pod zamkiem. W końcu nasi wyważyli bramę i wdarli się do środka. Zgwałcili a następnie wymordowali wszystkie pozostałe przy życiu elfy, zamierzali złupić świątynie jednak nie było im dane tego dokonać. Elfy przed upadkiem twierdzy ukryły skarby w podziemnych katakumbach. Elfia wiedźma zanim skonała przeklęła miejsce swojego spoczynku, każdy z naszych który odważył się zejść do podziemia, nigdy już nie powrócił. Nasi przewidując że tam właśnie ukryła się garstka elfów, zamurowali wejście aby długouche skurwysyny wyzdychały z głodu. Przez wiele lat w ruinach ginęli ludzie którzy zapuszczali się tam łaknąć bogactw. Jednak parę tygodni temu miejscowy kupiec zorganizował ekspedycję z której wróciły zaledwie trzy osoby. -

Mówią to kupiec nerwowo poruszał dłońmi, w pewnym momencie do izby weszła wysoka młoda dziewczyna o długich rozpuszczonych kruczoczarnych włosach. Na sobie nie miała zupełnie nic po za skórzanym fartuchem zasłaniającym jej okrągłe kształty. Podeszła blisko stołu i postawiła na nim cztery kufle wypełnione pieniącym się piwem. Thostick wyraźnie niezadowolony że młoda przerywa mu opowieść, mocnym szarpnięciem za ramię dał jej do zrozumienia że ma stąd natychmiast wyjść. Ta obróciła się na pięcie i wkrótce zniknęła zza zasłoną. Lisek cicho zaklął pod nosem. Thostick natomiast chwycił za kufel, po czym wziął kilka głębszych łyków. Starszy mężczyzna przetarł twarz i kontynuował opowieść.

- To właśnie po ich powrocie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Jarl nagrodził śmiałków stryczkiem jednak to nic nie dało. Dopiero wczoraj jak zerwałem podłogi w izbie którą u mnie wynajęli udało mi tam znaleźć ten o to Elfi amulet. - Mówiąc to mężczyzna położył na stole srebrny naszyjnik z symbolem słońca zdobionym czarnymi perłami. Przedmiot wyglądał na niezwykle drogocenny.

- Ta przeklęta błyskotka musi wrócić na wyspę, jeśli się nie mylę to właśnie owa wiedźma domaga się jego zwrotu. Słyszałem o owym magicznym ogniu a nawet kilka miesięcy temu odkupiłem cztery karafki od Nilfgardzkiego kupca który reperował swój okręt na naszej przystani. Pokaże wam go po tym jak udamy się do mojej małej zbrojowni. Przez lata podróży nazbierałem trochę gratów, a patrząc po was to przydało by się was porządnie wyposażyć, oczywiście jeśli zgodzicie się ze mną udać na tą przeklętą wyspę. - Odparł Thostick i łyknął z kufla.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Pon 23:26, 11 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:10, 13 Wrz 2017    Temat postu:

Einar słuchał opowieści Thosticka nie odzywając się, w milczeniu też przyjął jeden z kufli piwa od młodej dziewczyny, dziękując tylko niemym skinieniem głowy. Dopiero, gdy gospodarz skończył opowieść, Einar postanowił się odezwać.

-Nie brzmi to zbyt obiecująco - nawet jeśli uda się zwrócić ten amulet i wrócić w jednym kawałku, czy mamy pewność, że Jarl nas też nie powiesi, jak tamtych trzech nieszczęśników?- Zastanawiał się na głos. -A ci trzej to właściwie kim byli? Mówili coś po powrocie, czy tylko zaszyli się w swoim pokoju, ukryli amulet pod podłogą a chwilę potem wpadli po nich ludzie Jarla i od razu powiesili, bez pytania o szczegóły?-
Żeglarz delikatnie podniósł srebrny amulet i dokładnie obejrzał, co prawda nie znał się na tego typu wyrobach, ale nawet on był w stanie dostrzec, że jest warty małą fortunę. Po chwili odłożył go w to samo miejsce, gdzie wcześniej położył go Thostick.

-Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Jestem gotowy popłynąć z wami gospodarzu na tę wyspę, ale nie zrozumcie mnie źle.- Popatrzył poważnie na Thosticka. -Nie planuję oddawać życia w zapomnianych elfich katakumbach, więc liczę, że twoja mała zbrojownia jest naprawdę dobrze wyposażona. Chociaż jeżeli masz Nilfgaardzki Ogień, to raczej brzmi to obiecująco.- Żeglarz zaśmiał się i wypił solidny łyk złocistego trunku. Można by pomyśleć, że Einar zbyt lekkomyślnie zgadza się na wzięcie udziału w tej misji, podświadomie jednak czuł, że właśnie los daje mu szansę na powrót do swojego starego życia i Einar nie zamierzał tej szansy zmarnować, zwłaszcza że sama opowieść Thosticka mocno go zaintrygowała.
Jedyne co go zmartwiło to fakt, że on sam nigdy w życiu nie strzelał z łuku, a według tej opowieści był to raczej pożądany atut w potencjalnym starciu z "elfią wiedźmą".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:36, 14 Wrz 2017    Temat postu:

Skorri wrócił do jedzenia postanawiając jedynie przysłuchiwać się wymianie zdań. Einar zdawał się o wiele bardziej zaangażowany i sypał pomysłami.

…Problem w tym, że taki nieumarły raczej nie będzie stał spokojnie i czekał, aż się go podpali. Chociaż…

-Szczerze wątpię żeby stał spokojnie i czekał także po tym jak się go podpali.- wtrącił biorąc przykład z żeglarza i udając się po dokładkę. Wyobraźnia podpowiadała mu, że taki płonący nieumarły mógł stanowić nawet większe zagrożenie.

Na wzmiankę o świątyni elfów skinął głową, znał tę historię w kilku mniej lub bardziej krwawych wersjach, a jedyne co się w nich powtarzało to fakt, że miejsce zostało przeklęte i nikt kto je odwiedzi nie pożyje na tyle długo by zdradzić jego sekrety. Sądząc po tym jak skończyli jedyni trzej eksploratorzy, którym udało się wrócić na powierzchnię, był skłonny uznać ową klątwę za jak najbardziej prawdziwą.

Odsunął od siebie pustą już miskę sięgając po kufel z piwem. O mało się nim nie zakrztusił kiedy Thostick położył na stole amulet. Każdy kto miał więcej rozumu niż wiejska kura musiał od razu dostrzec misterną robotę i jego olbrzymią wartość. Nie to jednak wywarło na Skorrim tak piorunujące wrażenie. W jego głowie pojawiła się tylko jedna myśl, którą ubrał w słowa sam gospodarz: „przeklęta błyskotka”.

To właśnie była zapłata, której oczekiwał od nich stary wojak? Za miskę strawy i nocleg mieli oddać własne życia? Jeśli po drodze złapie ich Biała Śmierć skończą jako zombie, jeśli będą mieli więcej „szczęścia” i zawierucha ich nie dopadnie zrobią to nieumarli, a jeśli jakimś cudem uda im się dotrzeć do świątyni jest jeszcze klątwa, wreszcie gdyby i to ich nie zmogło w nagrodę za szczęśliwy powrót czeka stryczek. Świetnie! Po prostu świetnie!

Propozycja doposażenia, całkiem sensowna w przypadku Einara, dla niego niczego nie zmieniała. Nawet najlepszy bowiem ekwipunek nie był w stanie zmienić cherlawego skalda w pogromcę nieumarłych. Decyzja była oczywista. Nie miał jednak zamiaru informować o niej Thosticka teraz, ryzykując wyrzucenie na bruk i to jeszcze zanim zdąży otrzymać swój przydział złota.

-Zdajesz sobie sprawę o jak wiele nas prosisz? Oczywiście możliwość uczestnictwa w tworzeniu legendy byłaby dla mnie wielkim zaszczytem, niemniej nawet najwspanialsza historia nie jest wiele warta jeśli nie ma jej kto opowiedzieć. Moje życie jest dla mnie najcenniejsze i nie jestem pewien czy chcę postawić je na szali w tej wyprawie, ponadto dzisiejszy dzień był dla nas bardzo wyczerpujący. Jeśli to nie problem decyzję wolałbym podjąć jutro.- tłumaczył próbując odwlec moment w którym będzie musiał się przyznać że do świątyni się nie wybiera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:21, 15 Wrz 2017    Temat postu:

- Jestem w tej osadzie bardzo szanowaną osobą i nawet sam Jarl musi liczyć się z moim zdaniem, nigdy nie odważył by się unieść ręki na mnie ani ludzi którzy są ze mną. Hail, Jarl Vikernes! - Uniósł kufel w toaście Thostic.

- Hail Jarl Vikernes! - Zawtórował mu Lisek.

"-Zdajesz sobie sprawę o jak wiele nas prosisz? Oczywiście możliwość uczestnictwa w tworzeniu legendy byłaby dla mnie wielkim zaszczytem, niemniej nawet najwspanialsza historia nie jest wiele warta jeśli nie ma jej kto opowiedzieć. Moje życie jest dla mnie najcenniejsze i nie jestem pewien czy chcę postawić je na szali w tej wyprawie, ponadto dzisiejszy dzień był dla nas bardzo wyczerpujący. Jeśli to nie problem decyzję wolałbym podjąć jutro. " Wyjaśnił Skald

- Obawiam się że jeśli nie powstrzymamy tego w zarodku zginie bardzo wielu niewinnych ludzi, a tą osadę i wszystkich tu obecnych spotka pewna śmierć. Jeśli nie z zimna to z głodu. A taka śmierć jest niegodna prawdziwego mężczyzny, lepiej polec w walce niźli zdychać jak pies kryjąc się po kontach. Jutro z nami stanie kilku dzielnych wojowników, reszta mężczyzn niestety musi zostać i być gotowym na odparcie ataku który na pewno nastąpi niebawem. Prawda jest taka że w żyć możemy sobie wsadzić sobie wszystkie zaszczyty! - Zakrzyknął Thostick i uderzył pięścią w stół tak że podskoczyły kufle chlapiąc piwem.

Nagle poderwał się Lisek i wskoczył na stół. Thostick uniósł wysoko krzaczaste brwi i spojrzał to na młodzika to na Einara i Skorriego.

- Wybaczcie jednak nie mogłem dłużej siedzieć i tylko nasłuchiwać. Może nie jestem wielkim wojownikiem ani nie umie tak dobrze robić mieczem jak pozostali. Thostick dobrze prawi, musimy stawić czoła temu złu! Ja sam jestem gotów się tam udać i wcisnąć ten amulet kapłance w jej elfi zadek! Towarzysze pomożecie?! - Mówił uniesionym drżącym głosem Lisek dobywając swojego noża.

Thostick zaśmiał się i uniósł kufel w wyrazie uznania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Sesja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin