Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zew przygody
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:02, 29 Lip 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki mógł sie spodziewać że to się nie uda. Westchnął. No cóz przynajmniej próbował. Starał się pomóc tej Anielicy i już wcale nie chodziło o to by była jeńcem wojennym choć musiał przyznać że dalej była dumna jak i zapewne uparta. Chociaż Morgan znowu był problemem. Cholerny pirat miał mnóstwo artefaktów i innych magicznych rzeczy a to może być bardzo, bardzo duży problem. Co do kuli. On był demonem coś takiego go nie przestraszy.
-Kto wie czy ta kula jest niebezpieczna czy nie ale wiesz Anielico że wykorzystywanie złej mocy w dobrych celach wcale nie jest złe prawda? Nawet jeśli znalazłbym się w niebezpieczeństwie to po prostu bym się oddalił od innych i jakoś sobie z tym poradził ale dziękuje za ostrzeżenie wiele to dla mnie znaczy.
Uśmiechnął się do Taivy.
-I nie martw się tym, że nie możesz nam pomóc. Wystarczy, że nie będziesz mogła pomóc Morganowi bo będzie za daleko a my sobie z nim jakoś poradzimy. Co do tego co znalazłem hmm nie nazwałbym tego niczym interesującym więc nawet nie miałem co cie o tym informować. Ot zwyczajne rzeczy mogące się przydać kiedyś ale są zwykłe. Inaczej albo ja albo ty byś coś wyczuł. W każdym razie chyba trzeba już ruszać dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:01, 31 Lip 2014    Temat postu:

Kompas działał prawidłowo i kierował się teraz niemalże pionowo w dół.
Zaklinaczowi po odgarnięciu gruzu, z dużym wysiłkiem udało się otworzyć klapę- ta niemiłosiernie skrzypiała przy każdym poruszeniu. Pod klapą Simon ujrzał koliste schody w dół, bardzo podobne do tych w koszarach, tyle że o wiele lepiej zachowane.

Gdy Simon zajmował się kompasem i klapą do podziemi, Danton zbierał swoją kompanię (-Ten pirat zaraz zacznie przeklinać dzień, w którym zachciało mu się zejść ze statku. Pewnie, że po niego idziemy!-). Talahm stwierdził, że ze szczytu wieży rozciąga się piękny widok na całą okolicę i nie zauważył z góry nic niepokojącego. Mirian potwierdziła ten fakt- wykonała mały rekonesans wokół warowni i nic niepokojącego nie zauważyła ani wewnątrz, ani poza murami. Ponadto korzystając z wolnej chwili zabrała ze spiżarni bandytów dwie szynki, pokroiła na półcentymetrowe plastry, wrzuciła je do jakiegoś naczynia i przyniosła do wieży, by każdy mógł coś przegryźć przed zejściem do podziemi. Lethal czuł, że mógłby sam zeżreć wszystko to, co Mirian przyniosła.
Alvin poczuł się nieco lepiej- był w stanie zejść na dół jedynie podpierając się na jednym z krasnoludów. Było jednak jasne, że nie jest w stanie walczyć i musi zostać na powierzchni.

Taiva nie była przekonana tezą Lethala o możliwości użycia kuli do dobrych celów.
-To szaleństwo. Nawet stąd czuję bijące od tego artefaktu zło- być może zrozumiesz to, gdy znajdziesz się bliżej kuli.-
Gdy Simon wspomniał o pułapkach, zamyśliła się na chwilę, po czym podpierając się włócznią podeszła niepewnym krokiem do Zaklinacza.
-Pułapki powinny być rozbrojone. Chyba. Mówiąc wcześniej o zejściu Morgana do podziemi nieco uprościłam bieg wydarzeń. On najpierw sam zszedł na dół, po czym wrócił po kilku minutach i wtedy dopiero zabrał ze sobą dwójkę ludzi. Robili raczej za tragarzy niż eskortę- nieśli wspomnianą skrzynię z ładunkami wybuchowymi. Wydaje mi się, że kazał im patrzeć pod nogi...-
Wyjaśniła Niebianka, po czym zamyśliła się, próbując przypomnieć sobie dokładniej tamtą chwilę.

Gdy Simon rzucił zaklęcie "Wykrycie magii", w pierwszej chwili poczuł dokładnie to samo, co na pierwszym poziomie koszar- jakaś potężna magiczna aura promieniowała na całą okolicę i dopiero po chwili koncentracji Zaklinacz był w stanie wyczuć inne magiczne aury.
Pierwszą, którą wyczuł, była bardzo silna i pochodziła oczywiście od broni Taivy. Druga aura nakierowała Simona na zwłoki jednego z Thayczyków- szybko okazało się, że mag ma na jednym z palców pierścień, w którym było zawarte jakieś zaklęcie niskiego poziomu, prawdopodobnie o charakterze ochronnym. Trzecią aurę Simon wyczuł od Lethala i była ona o tyle specyficzna, że Jaszczuroczłek nie był w stanie ocenić siły tej aury. Ona po prostu tam "była", ale też w pewnym sensie jej "nie było". Nie było dobrych słów by to określić, zwłaszcza, że Simon pierwszy raz spotkał się z takim zjawiskiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:39, 01 Sie 2014    Temat postu:

Simon

Niefrasobliwość Lethala zaczynała powoli doprowadzać Simona do szału, coraz mniej obchodziło go czy to „napój dodający skrzydeł” zmienił umysł czarnowłosego w kogel-mogel, czy jego towarzysz nieudolnie starał się coś przed nim ukryć, ale nie z nim takie numery.

-Kto wie czy ta kula jest niebezpieczna?- przedrzeźniał, a na jego pysku wyraźnie malował się niesmak. – Na pewno nie ty! I w tym właśnie problem. Nie masz bladego pojęcia o magii i magicznych aurach. Ja ją czułem i wiem, że jest naprawdę potężna, Taiva czuje jej zło, a ty to lekceważysz. Wszystko lekceważysz!... Jeśli nam się uda, a tobie przyjdzie do głowy zabrać kulę i zwiać, żeby „jakoś sobie z tym radzić” nie myśl sobie, że cię nie zabiję.- wycedził.

- Nie zrozum mnie źle, jeśli tylko ty znalazłbyś się przez to w niebezpieczeństwie, nie przeszkadzałoby mi to. Skoro właśnie tego chcesz. Ale że nie mam pojęcia kogo mógłbyś przy okazji narazić, nie mogę na to pozwolić.- dodał już łagodniej, nie żeby nagle zaczęło mu zależeć na niewinnych, myślał jak zwykle przede wszystkim o sobie. A wizja Lethala bawiącego się potężnym starożytnym artefaktem sprawiała, że łuski mu się jeżyły.

Na dodatkowe szczegóły wycieczki Morgana ujawnione przez anielicę zareagował skinięciem.
-Dobrze wiedzieć.
Przyszło mu też do głowy kilka kolejnych pytań.
- Byłbym wdzięczny gdybyś wyjawiła mi jak długo przebywaliście w ruinach zanim odkryliście zejście? Gdzie natrafiliście na złotą figurkę? Co obudziło mumie? Zakładam że przez większość czasu nie sprawiały problemów… Najlepiej opowiedz mi co się działo po kolei odkąd przybyliście.- poprosił, nie chciał ryzykować, że niebianka pominie coś istotnego tylko dla tego, że nie zapytał o to wprost.

***

Na dole odłożył swój zmaltretowany kapelusz i płaszcz na kupkę gruzu. Nie mogły mu się do niczego przydać, a w stanie jaki prezentowały nie wyglądał w nich ani trochę lepiej niż bez, wręcz przeciwnie. Obok położył wszystkie inne rzeczy i zabrał się do pracy. Odsłonięcie, a potem otwarcie klapy kosztowało go trochę wysiłku, ale jak to mówią „jeśli chcesz żeby coś zostało zrobione, zrób to sam”.
Kiedy Mirian przyniosła mięso Dama natychmiast pojawiła się przy niej domagając się należnej jej porcji. Simon podziękował kobiecie i również wziął co nieco dla siebie. Zupełnie zapomniał o głodzie przejęty tym co ich jeszcze dzisiaj czeka.

-A teraz zobaczymy jak poszło wykrywanie magii naszemu samozwańczemu czarodziejowi. – oznajmił kiedy skończył jeść.
-Evnek svabol ui houpetor de ve.- wypowiedział słowa zaklęcia skupiając moc. Chwilę stał w milczeniu próbując zignorować aurę kuli i poczuć także te mniej wyraźne. Moc poprowadziła go do ciała maga.
-Zdaje się, że nie najlepiej. - szydził podnosząc magiczny pierścień. Potem zamarł wpatrując się w Lethala. Coś czuł, ale nie był pewien co i czy w ogóle. Nie, coś musiało tam być, gdyby nie było, jego zmysły nie zareagowały by.
-Pokaż no tę zwykłą rzecz, o której nie warto mnie było informować. - zażądał mrużąc żółto-czerwone ślepia i wyciągając dłoń w kierunku demona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Pią 14:52, 01 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:01, 01 Sie 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki miał powoli dość tego jaszczura. Olał go całkowicie i po prostu się zabrał za jedzenie dziękując za posiłek starając się po prostu nie zwracać uwagi na jaszczura ale ten jak mucha denerwował go coraz bardziej i bardziej. Dawny władca demonów wpadał w szał. Po zjedzeniu wstał by wysłuchać tego co miał mu wcześniej do powiedzenia. Ten cholerny gad.... Cokolwiek nie powiedział chłopak ten jego "kompan" był przeciwko niemu. Denerwowało go to strasznie. Myśli, że jest jego dowódcą? Że może sobie żądać czego tylko od niego chce? Był dawniej władcą a kim jest on by mu rozkazywać? Przedrzeźnia go to jeszcze ale groził mu śmiercią. "Nie myśl sobie, że cie nie zabije." To powiedziała osoba którą przez długi czas uważał za towarzysza. Miał rację by nikomu nie ufać. Westchnął jaka szkoda. W pewnym momencie chwycił po prostu za miecz i skierował w stronę jaszczuroczłeka. Był przy wszystkich albo większość przynajmniej ich widziała a o to mu też chodziło.
-Śmiesz gadzie grozić mi śmiercią!? Przez większość czasu...uważałem cie za towarzysza...kompana...przyjaciela. A Ty? Wątpię byś tak myślał. Dalej tylko dbasz o siebie a mówisz o mnie złe rzeczy naszej koleżance Anielicy...tak słyszałem tamto mam dobry słuch jako "nietoperz" wiesz? I co. Uważasz, że jestem zły. Traktujesz mnie jak każdego innego demona tylko z powodu mojego wyglądu!? Nie rozśmieszaj mnie! Sam wyglądasz i jesteś gadem. Twój ród nie raz walczył z ludźmi. W czym jesteś lepszy ode mnie co? Zagroź mi jeszcze raz śmiercią a twoi rodacy będą szukać tutaj twojego ciała, spróbuj się teraz choć ruszyć, wyczuje tylko płynące od ciebie zagrożenie a zakończe twój żywot. Nie myślcie o mnie źle. Wiele mogę przetrwać ale nie to gdy ktoś grozi mi śmiercią! Sądzę Simonie, że to koniec naszej współpracy.
Mówiąc to był gotowy do ataku gdyby tamten choć się ruszył bądź spróbował zatkać zaklęcie, był gotowy do działania. Szybko ruszyłby do niego z powodu tej odległości i miecz wsadziłby w jego bebechy a miał je dwa gotowe do działania. Drugim po prostu odciąłby jego łeb gdyby była taka potrzeba. Nikt. Nikt! Nie będzie groził mu śmiercią a w szczególności głupi jaszczur. Jedno słowo dzieliło tego kogoś od stracenia swojego żywota. Trochę odetchnął po pewnym czasie ale dalej był gotowy do działania. Tym bardziej gdy wtedy wyciągnął rękę w jego kierunku i zażądał czegoś od niego.
-Nie podoba mi się twój ton gadzie. Nie jesteś kimś, kto może ode mnie coś żądać. Spróbuj tylko coś zrobić co uznam za zagrożenie a zostaniesz jedną z tych mumii....Chyba faktycznie czas zakończyć naszą współpracę. Nie wchodź mi w drogę inaczej to ja cie zabije. Czy wykorzystam artefakt do swoich celów czy go zniszczę to ode mnie tylko to zależy. To ja coś obiecałem. To dzięki mnie doszło do tej wyprawy. Głupcze, gdyby od tego zależało twoje życie to z pewnością byś poświęcił życie moje i tych ludzi. Nieważne czy uwierzą Tobie czy mnie choć pewnie z mojego wyglądu uwierzą twojej gadziej naturze...mogłem się tego spodziewać.
Tutaj spojrzał na Niebiankę.
-Wybacz. Nie zamierzam z Tobą walczyć i pokazuje że nie jestem taki zły jak wszyscy możecie myśleć bo inaczej za tą groźbe już dawno bym się pozbył naszego "maga" A wy jak byście zareagowali gdyby wam groził co?
Mówiąc to popatrzył na swoich towarzyszy.
-Jeśli ktoś chce współpracować ze mną chętnie na to pójdę. Jeśli ktoś chce zostać z gadem który poświęci was i ucieknie gdy zrobi się gorąco to trudno, nikogo nie zamierzam powstrzymywać. Mam tylko nadzieję, że i wy nie będziecie chcieli mi przeszkadzać bo sądzę, że ten gad właśnie tego chce. Kto wie. Może kiedyś coś mu się w Was nie spodoba i to wam będzie groził. I Simonie...nie radzie ci niczego kombinować. Tylko ze względu na kompanów i Taivę nie zaatakowałem cie jeszcze a powinienem...zdrajco. Zważaj na swoje słowa bo nie będę już pobłażliwy.
Czekał na reakcje zebranych i samego Simona. Gdyby coś tu nie pasowało to Lethal zaraz ruszy do działania starając się przeciąć mu gardło by nie wypowiedział żadnych słów a następnie przebiłby mu serce gdyby zdołał. Jeśli nic takiego nie będzie to po prostu stoi przed swoim "przeciwnikiem" Najadł się. Jest w pełni sił. Nie pozwoli by z niego szydził. Nie pozwoli mu czegokolwiek od siebie żądać. A już na pewno nie puści mu płazem gróźb! Nieważne czy jesteś demonem, czy człowiekiem coś takiego jest traktowane jako zdrada. Co ciekawe Taiva nie wyczuła od niego złych zamiarów. Choć wyglądał jak najgorszy z demonów to jednak nie był taki jak Simon odnośnie towarzyszy. Nie porzuci ich na pastwę losu i nie ucieknie. Nie myśli tylko o sobie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:16, 03 Sie 2014    Temat postu:

Simon

Nagły wybuch Lethala był dla Simona zaskoczeniem, nie spodziewał się aż tak gwałtownej reakcji. Owszem chciał potrząsnąć swoim towarzyszem, by ten wreszcie zaczął traktować sytuację poważniej niż dzieciak szukający ukrytego skarbu na podstawie mapy narysowanej przez starsze rodzeństwo, ale w tym aspekcie poniósł całkowitą klęskę. Niemniej cieszył się, że furia demona objawiła się tu i teraz w miarę bezpiecznym miejscu zanim zeszli do podziemi. Nie zamierzał niczego „kombinować” stał tylko słuchając oskarżeń, nie mając przy sobie broni, ani żadnej innej rzeczy jeśli oto chodzi. Wszystko leżało na podłodze. Dopiero kiedy Lethal skończył swoją pełną wyrzutów i machania mieczem przemowę zaklinacz odezwał się starając odpowiedzieć na wszystkie poruszone kwestie nie prowokując przy tym swojego rozgoryczonego towarzysza do ataku, co biorąc pod uwagę stan emocjonalny czarnowłosego i jego własny niełatwy gadzi charakter mogło okazać się zadaniem przerastającym jego możliwości. Ryzykował życiem, nie miałby jednak prawa dalej nosić własnego imienia gdyby podkulił ogon i uciekł. Owszem podczas tej wyprawy rozważał to wielokrotnie, ale powody były diametralnie różne niż zaczepki słowne choćby i poparte obnażoną bronią, w tej sytuacji nie potrafił odpuścić, tym bardziej że wszyscy na niego patrzyli.

-Barawo. Monolog zaiste godny teatru dramatycznego we Wrotach Baldura.- zaczął klasnąwszy kilkakrotnie powoli w dłonie jakby naprawdę bił brawa. –Wreszcie potraktowałeś coś poważnie, szkoda, że nie to co trzeba. Ale po kolei, zacznę od początku… Masz rację, nie uważam cię za przyjaciela. Spotkaliśmy się przypadkiem na trakcie niespełna tydzień temu, połączyło nas wspólne zadanie, nic w zasadzie o sobie nie wiemy i jak widać nie potrafimy dłużej ze sobą przebywać nie doprowadzając do furii jeden drugiego. Jak dla mnie to za mało żebym mógł uznać cię za przyjaciela, towarzysza jak najbardziej, ale przyjaciela, nie. Może z czasem… ale na to już za późno. - rozłożył bezradnie ręce jakby naprawdę było mu przykro z powodu takiego obrotu sprawy. Lethal mógł się tylko domyślać czy jest to szczery gest, czy jedynie gra.

-”Jeśli nietoperz ją dostanie pewnie nie będzie lepiej.” To moje słowa, te „złe” rzeczy, które powiedziałem o tobie Taivie, a cała reszta, to nadinterpretacja z twojej strony. Powiedziałem to ponieważ się martwię. Nie, nie o ciebie mój drogi Lethalu. Ty już zdążyłeś mi udowodnić, że masz głęboko gdzieś moje zdanie w kwestii tego co uważam za rozsądne. Takie twoje prawo, możesz robić ze swoim życiem co zechcesz. Martwię się o wszystkich tych, których ścieżki skrzyżują się z twoją jeśli posiądziesz kulę, ponieważ uważam cię za osobę lekkomyślną i nieodpowiedzialną. - kontynuował tym razem nie pozostawiając żadnych wątpliwości iż jego słowa są szczere i naprawdę uznaje czerwonookiego za lekkomyślnego i nieodpowiedzialnego.

-Nie uważam że jesteś zły, nie mam podstaw by tak sądzić, jestem tego jedynie ciekaw i nie wiedziałem na pewno, że jesteś demonem, dopóki się do tego sam nie przyznałeś. Zdaje się masz z tym jakiś problem, chociaż wszyscy zaakceptowali cię takiego jakim jesteś z twoimi demonicznymi skrzydłami i czerwonymi oczyma. Nikt nie traktował cię inaczej niż gdybyś był zwykłym człowiekiem, na którego wyglądałeś zanim wypiłeś tamtą cholerną miksturę. Ty jednak z jakichś niewiadomych mi względów uważasz, że myślę o tobie gorzej tylko dlatego, że masz skrzydła. Owszem kiedy na nie patrzę mam ochotę powiedzieć ci w twarz: „A nie mówiłem”, ale na bogów nie dlatego, że jestem uprzedzony! Nawet mówiąc że traktują cię jak każdego innego demona nie masz racji, nigdy nie spotkałem innego demona, a gdybym spotkał traktowałbym go inaczej ponieważ to byłby inny demon. - powoli i dokładnie klarował swój punkt widzenia podkreślając go odpowiednią intonacją. Cała ta przemowa zdecydowanie zaczynała mu się podobać. Pominął milczeniem kwestię walk jaszczuloludzi z ludźmi jedynie dla tego, że nie miał pojęcia o co mogło Lethalowi chodzić.

Jestem lepszy w wielu rzeczach.- uśmiechnął się – W posługiwaniu się magią, w strzelaniu z samopowtarzalnej kuszy, w nurkowaniu, założę się że prędzej byś się utopił niż ja musiałbym wziąć oddech, w chodzeniu po linie, tak to też potrafię, no i nie zapominaj, że jestem szybszy i zdecydowanie lepiej wyglądam.- Simon postanowił obalić kolejny zarzut wykorzystując swoją wrodzoną skromność. Oczywiście nie powiedział, że tak jak jest wiele rzeczy, w których on jest lepszy tak samo wiele jest tych, w których przoduje jego towarzysz, to rozumiało się samo przez się i choć niedopowiedziane było głównym celem wyliczanki.

-A teraz skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, czas zakończyć naszą współpracę. Obiecuję też, że nigdy więcej nie zagrożę ci już śmiercią.- powiedział z ręką na sercu. Naprawdę nie zwykł powtarzać swoich gróźb. Groźby bez pokrycia traciły sens, żeby mogły go zachować należało je realizować, ale skoro współpraca została zerwana za zgodą obu stron raczej nie będzie ku temu okazji, ponieważ nie będzie go przy tym jak demon spróbuje zagarnąć kulę dla siebie. W przeciwnym wypadku Simon również nie ponowiłby groźby tylko przeszedł od razu do jej realizacji.

-Zanim odejdę chcę jeszcze powiedzieć kilka słów.- kontynuował od początku pewien, że słów będzie zdecydowanie więcej niż kilka.
-Słyszeliście wyraźnie jaki jest plan Lethala, zamierza zabić Morgana, by zamiast niego zawładnąć potężnym złym artefaktem i ma gdzieś co wy i ja myślimy na ten temat, ma gdzieś ostrzeżenie Taivy, chociaż pięknie za nie dziękuje. Zastanówcie się czy wam ten fakt pasuje. – tu spojrzał szczególnie na anielicę.

- Obiecywać też nic nie obiecywał chyba, że sam sobie w duchu. Owszem niejaki Hirvi chciał, by przysiągł na swoją duszę, że zabije Morgana i choć Lethal był wyraźnie zainteresowany, żadnej przysięgi z jego ust nie słyszałem, zresztą to i tak nie ma związku! Pozwolę sobie też sprostować, że do wyprawy doszłoby również bez jego udziału, gdybyśmy na niego nie zaczekali, nie byłoby go tu i to nie on ryzykował własne palce w kontakcie z kwasem, by stworzyć kompas mogący nas tu doprowadzić. Ma jednak rację mówiąc iż nie poświęciłbym własnego życia ani dla niego, ani dla któregoś z was. Śmiem twierdzić że i wy nie zasłonilibyście mnie własnym ciałem przed śmiercionośnym zaklęciem. -mówił do najemników-Jeśli to daje mu prawo nazywać mnie głupcem, jestem nim.- wzruszył ramionami, bycie takim głupcem zdecydowanie mu nie przeszkadzało.

-I dałbyś już spokój z tym wyglądem Lethalu, ty chyba masz jakiś kompleks, widzę że zazdrościsz, ale zrozum, jeśli ktoś mi wierzy to tylko i wyłącznie dla tego, że mówię prawdę, nie ze względu na wygląd.- nie mógł sobie odmówić tej małej złośliwości nawet jeśli musiałby się ratować unikami przed gniewem demona.

-Jeśli ktoś chce współpracować z demonem, nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś chce zostać ze mną… no cóż to nie jest możliwe, ja nie „zostaję”. Swoją drogą skąd to przekonanie, że jestem tchórzem? Czyżby z mumiami nie było „gorąco”? A z magami? I co? Poświęciłem kogoś? Uciekłem? Czy walczyłem z wami ramię w ramię starając się zrobić jak najlepszy użytek z moich umiejętności, dzieląc się zapasami mikstur i ogni alchemicznych? Dlaczego więc ten nietoperz tak bezczelnie mnie obraża?

- Nie przeszkadzajcie Lethalowi zabić Morgana, pomóżcie mu jak tylko możecie. Po to tu przecież jesteście, żeby zabić pirata. Tego właśnie bym chciał, żeby wam się udało. Co zrobicie potem zależy już tylko od was.- zakończył wreszcie i zaczął zbierać swoje rzeczy.

-Czas już na nas, „zdrajcy” nie są tu mile widziani i nie mają prawa niczego żądać, jeśli demon postanowił to zabrać dla siebie, nawet jeśli tylko oni mogliby zrobić z tego jakiś użytek.- powiedział do Damy tak żeby wszyscy inni też słyszeli, potem rzucił magiczny pierścień Dantonowi i ruszył do wyjścia.

Oczywiście podczas całej swojej pożegnalnej mowy Simon, był gotów by zrobić ratujący życie unik i podłożyć Lethalowi ogon. Jeśli masz w rękach dwie szable możesz rozpocząć taniec śmierci, jeśli się w tym tańcu potkniesz i nie masz trzeciej ręki żeby się podeprzeć, możesz mieć paskudny wypadek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Nie 17:28, 03 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:05, 03 Sie 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki uwielbiał takie "walki" Na słowa. Charyzmy. Jaszczur był w tym na prawdę dobry oj tak. Nasz młodzieniec tylko się uśmiechnął. Nie zamierzał go zabijać. Mógłby ale nie był głupcem. Z resztą. Wątpił by Simon wszedł mu w drogę. Na tą przemowę zamierzał też odpowiedzieć. Tym razem krócej. O wiele krócej.
- Za późno, tak faktycznie. Z resztą dobrze, że nie zostajesz ze mną. Po tym wszystkim co się wydarzyło miałbym trudność z zaufaniem Ci. Jestem osobą lekkomyślną i nieodpowiedzialną? Wiedz jedno. Wszystko co zrobiłem to głęboko przemyślałem. Nie miałem wyboru i musiałem użyć swoich skrzydeł bowiem te twoje pociski mogłyby nie dotrzeć do celu zanim by czegoś nie przywołał. Wolałem nie ryzykować. Czasami trzeba się poświęcać. Z resztą wcale nie miałem małej szansy że przeżyje. Raczej było na odwrót. Co do mikstury też nie miałem wielkiego wyboru. Jestem pewien że wielu zrobiłoby to samo. Co prawda stało się tak a nie inaczej ale nic z tym nie zrobię. Czemu gadasz ciągle o tym, że posiąde kulę? A może zamiast tego ją zniszcze albo zrobie jeszcze coś innego? Tego nie wie nikt z was. Mogę się okazać żądnym władzy demagogiem a mogę się okazać kimś kto będzie gotów poświęcić własne życie by zniszczyć przedmiot stwarzający zagrożenie dla tego świata. I nie. Nie powiedziałem, że jestem demonem choć nieźle łapiesz się słówek. Jesteś w tym całkiem dobry Simonie. Co do wyglądu. Na pewno nie zazdroszcze. Lubię się takim jakim jestem. Nawet z pewnymi dodatkami. Tak jesteś lepszy w wielu rzeczach tak samo i ja. Całkiem dobrze sobie razem radziliśmy ale jednak na dłuższą mete nie potrafiliśmy się dogadać. Szkoda. Na prawdę, szkoda.
Już miał zakończyć swoją mowę gdy ten cholerny gad przybrał mu miarkę kolejnego złego przeciwnika typu Morgan, a może nawet gorszego.
- Kiedy powiedziałem, że moim planem jest zawładnięcie potężnym i złym artefaktem? Tym bardziej że może to być śmiercionośne nawet dla mnie. Ale fakt myślcie sobie co chcecie. Że chce go zdobyć i posiąść jego moc. Nie obchodzi mnie to. Nie, nie wasze zdanie. Tylko to co myślą o mnie inni. Nie zamierzam przekonywać Was, że jest inaczej. Każdy sam to stwierdzi. Tak Simonie nie uciekłeś ani razu, walczyłeś z nami ramię w ramie a ten nietoperz cie obraża ale droga jaszczurko...Ty robisz dokładnie to samo. Gadasz na mnie czego to nie zrobię a nigdy nie wykorzystałem Was choć miałbym ku temu wiele okazji. Zamiast tego pomogłem Wam. Tak samo jak walczyłem z umarłymi. Z mumiami. Gdybym był tak zły to mógłbym Was już wtedy opuścić jak robiło się niebezpiecznie.
Popatrzył się na anielicę ale potem westchnął i znowu patrzył w stronę reszty. Schował swój miecz.
- Nikt nie mówił że mam gdzieś jej ostrzeżenia. Jak na razie sam wszystko dodajesz choć nigdy czegoś takiego ani nie powiedziałem ani nie zrobiłem. Z resztą...to już nie ma znaczenia. Tak nie słyszałeś czy składałem obietnice czy nie. Ale słyszałeś rzeczy których nie wypowiedziałem i których też nie zrobiłem jak teraz prawda? Nagle słyszałeś coś czego nie słyszał nikt i uznałeś to za moje słowa. Zabawne.
On również po tym wszystkim ruszył wolnym krokiem w odwrotną stronę niż Simon. W tę którą normalnie ruszyli by wszyscy razem. Chyba uznał, że nie ma co korzystać z pomocy innych bo chyba nie będą mu ufać. Musi sobie radzić najwidoczniej sam.
Zatrzymał się jeszcze ten raz i powiedział do Simona uśmiechając się.
- Bywaj Simonie. Na prawdę miło było cie poznać. Tak samo was moi towarzysze.
Po czym ruszył przed siebie. Ale począł ostrożnie stawiać swoje kroki. Tak na wszelki wypadek. Tym razem będzie unikał walki i poczeka aż mumie i bandyci siebie wybiją. Tak będzie najlepiej. A on będzie wszystko obserwował i czekał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:42, 04 Sie 2014    Temat postu:

Simon

Simon zatrzymał się, nie po to jednak by wysłuchać co jeszcze Lethal ma do powiedzenia.
-Prawie zapomniałem. Alvin dziękuję, że zaopiekowałeś się księgami, teraz jeśli nikt nie ma nic przeciwko pozwolisz, że je wezmę. - zagadnął, był prawie pewien, że nie będą sobie rościć praw do tomu w smoczym uznając, że chociaż tyle mu się należy za dotychczasową pomoc, historia Dhúnbergu prawdopodobnie również ich nie zainteresuje. Tajemniczy wolumin, którego nikt nie potrafił odczytać możliwe że zechcą sprzedać, a dziennik Najwyższego Kapłana mogli z kolei uznać za przydatny. Kiedy doszli do porozumienia zaklinacz pożegnał się z wszystkimi deklarując, że jeśli jeszcze kiedyś trafi się okazja bardzo chętnie znowu podejmie z nimi współpracę.

-Wybacz Lethalu, ale nie słuchałem, więc ci nie odpowiem, zresztą moglibyśmy tu stać i dyskutować do wieczora, a jedyne co by z tego wynikło to więcej cierpkich słów dowodzących, że dalsza współpraca między nami jest niemożliwa, a to już powiedzieliśmy sobie wystarczająco dobitnie… Zatem bywaj i obyśmy się więcej nie spotkali. -zakończył widząc, że Lethal zabiera się do zejścia na dół sam najwyraźniej zamierzając zostawić najemników. Tym razem ogoniastemu było to całkiem obojętne, to nie była jego sprawa, już nie.

Wyszedł zamierzając zahaczyć jeszcze o namiot z szynkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:00, 06 Sie 2014    Temat postu:

Reprymenda słowna szybko zamieniła się w spór, który przybierał na mocy w zastraszającym tempie, zupełnie jak pożar rozprzestrzeniający się wśród ciasno upchanych, miejskich budynków. I tak jak pożar nie zgaśnie, puki nie zostanie już nic poza popiołami, tak samo wymiana zdań między Simonem i Lethalem zakończyła jakąkolwiek współpracę między nimi.
Najemnicy byli zbyt zdumieni takim obrotem sytuacji, by interweniować, a przynajmniej do puki w ruch nie poszła zimna stal. Taiva z kolei nie wyglądała na zmieszaną- z uwagą wysłuchiwała każde zdanie, każde wręcz słowo, zgłoska po zgłosce, które padły podczas tej wymiany zdań...

Nikt nie zgłosił pretensji do ksiąg znalezionych w bibliotece- Alvin po prostu skinął głową Simonowi i oddał mu całą torbę.
Taiva nie odezwała się ani słowem nawet, gdy zażarta dyskusja dobiegła końca. Lethal po zakończeniu przemowy i pożegnaniu się ruszył samotnie do podziemi i nie oglądał się za siebie- widząc to Danton niemym gestem przywołał do siebie członków swojej kompanii na szybką naradę.

Na zewnątrz świeciło słońce, a po ciemnoniebieskim niebie przelatywało zaledwie kilka kłębiastych chmur, co zwiastowało dobrą pogodę na najbliższe godziny. W promieniach słonecznych nawet dziedziniec warowni nie wyglądał już tak przygnębiająco, chociaż z pewnością była to też zasługa uprzątnięcia zalegających tu wcześniej zwłok.

Gdy Simon zabierał jedną z szynek ze spiżarni bandytów, w wejściu do namiotu pojawił się uśmiechnięty krasnolud Mundo.
-Nam również miło się z Tobą współpracowało i też z chęcią w przyszłości zawiążemy współpracę, być może nawet w bardzo niedalekiej przyszłości. Zwłaszcza, że aktualnie zmierzamy do Estavel.-
Na pytającej spojrzenie Zaklinacza Mundo machnął ręką:
-Powiedzmy że w sytuacji, gdy Ty odchodzisz a Lethal rusza w pojedynkę do podziemi, nic tu po nas. Zbyt duże ryzyko. Danton i Talahm zostaną i spróbują coś jeszcze zdziałać w sprawie Morgana, bo szkoda tak zostawiać tamtą panienkę na pastwę losu, ale reszta z nas się wycofuje. Nie będzie Ci przeszkadzać nasze towarzystwo w drodze przez ten ciemny las?-

* * *

Lethal przeszedł przez otwór w podłodze wieży i począł samotnie schodzić w kierunku kazamatów Dhúnbergu. Te schody różniły się znacznie od tych w koszarach, były niemalże nietknięte przez ząb czasu. Niestety wewnątrz panowała ta sama, złowroga ciemność, która zalegała na parterze koszar i gdyby nie fakt, że ktoś ustawił zapalone pochodnie co kilka metrów, Demon musiałby iść po omacku. Tym razem ostrożność opłaciła się i Lethal zauważył, że na niektórych płytkach na schodach ktoś namalował kredą znak X. Po minucie schodzenia w dół natrafił na zwłoki jakiegoś człowieka przebitego prętem, który to (pręt) wychodził ze ściany. Nieszczęśnik wciąż stał lewą nogą na jednej z oznaczonych płytek, co niechybnie utwierdziło Lethala, by sam nie próbował na nich stawać.

Po dłuższej chwili schody w końcu się skończyły i Demon stanął w prostym korytarzu. Tuż przed nim leżały wrota, niegdyś potężne i strzegące przejścia dalej, teraz zalegały na posadzce, zniszczone najprawdopodobniej przez silną eksplozję. Zaraz za nimi Lethal ujrzał olbrzymie, koliste pomieszczenie, w którego centrum znajdował się... piedestał, na którym spoczywała kula.

W pomieszczeniu nie było pochodni, jednakże artefakt emanował słabym światłem, rzucając złowrogie cienie po wnętrzu sali. Oprócz piedestału, wewnątrz można było dostrzec kamienne sarkofagi... cała sala wielkości areny wypełniona sarkofagami, z których kilka było otwartych, jednak Lethal nie był w stanie zobaczyć teraz, co się w nich znajduje. Poza sarkofagami Lethal dostrzegł także dwa 4-metrowe kamienne posągi, przypominające trochę mumie, które wcześniej spotkał. Posągi stały pod ścianą tuż przy wejściu do komnaty- jeden po lewej stronie, a drugi po prawej.

Ponadto na środku pomieszczenia, tuż koło piedestału z kulą, stało dwóch mężczyzn. Jeden z nich dzierżył oburącz sporej wielkości Sejmitar.
-Wyłaź stamtąd i pokaż się. Tutaj dźwięk rozchodzi się doskonale, a wasze wrzaski na górze słychać było jeszcze lepiej, tak samo Twoje kroki... Pokaż się i mów, kim jesteś do stu piorunów!-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:31, 07 Sie 2014    Temat postu:

Lethal

Demoniczny władca po tym gdy przeszedł przez otwór w podłodze wieży widział tylko ciemność. Jak tak dalej pójdzie to wpadnie na pierwszą lepszą pułapkę i zostaną z niego tylko kości a wolał sobie jednak jeszcze trochę pożyć. Tak czy inaczej starał się iść strasznie ale to strasznie ostrożnie. W końcu dojrzał coś na płytkach na schodach. A mianowicie był tam narysowany znak X. Dobrze że je zauważył dzięki temu że ktoś ustawił zapalone pochodnie co pare metrów. Dobre to dla niego bo mógłby się nie odnaleźć w tej ciemności. Tak czy inaczej wzmożona ostrożność opłaciła mu się i młody demon jakoś przetrwał choć po drodze znalazł jakieś zwłoki przebite prętem które wystawały ze ściany. Całkiem ciekawie się zapowiadało. Plus ten gość stał jedną nogą na oznaczonej płytce. To tylko utwierdziło chłopaka w przekonaniu żeby na niej nie stawać bo skończy jak on. Zapewne był to jeden z ludzi Morgana a więc powoli zbliżał się do niego samego...przynajmniej tak mu się zdawało. To będzie trudna walka ale nagroda będzie tego warta. Wyjął łuk i przygotował strzałę w ukryciu. Najlepiej wybuchową bo z pewnością miał jeszcze parę w zapasie. W końcu schody sie skończyły i została mu tylko podróż prostym, zwyczajnym korytarzem. Pojawiły się przed nim wrota. Zniszczone przez silną eksplozje. Zapewne to o tym mówiono, gdy było powiedziane o ładunkach wybuchowych. Do tego były one potrzebne. Przeszedł przez wejście zważywszy na to, że i tak go słyszeli. Jedyne co zdołał zobaczyć to, to, że stał piedestał a samo pomieszczenie było koliste. Kula właśnie spoczywała na owym piedestale i ona sama emanowała dziwnym, lekkim światłem. Można by rzec, że złowrogim ale kto by na to patrzył. Stały też dziwne posągi przy wejściu do komnaty, wyglądem przypominające mumie. Miał co do tego złe przeczucia. W końcu dojrzał też tych dwóch mężczyzn przy piedestale. Normalnie już by ich zaatakował ale wolał nie uszkodzić kuli.
-Nazywam się Lethal. Dawny Władca Demonów i Wymiarów, choć wątpię by moje imię coś Wam powiedziało.
Uśmiechnął się do nich. Łuk miał w gotowości i ich obserwował, gdyby chcieli go zaatakować to po prostu wystrzeli strzałe burzącą w sufit nad nimi tak by się na nich zawalił ale też wystrzeli w takie miejsce by kula nie została uszkodzona, ale to tylko wtedy gdyby coś kombinowali. Na wszelki wypadek oddalił się też od kamiennych posągów i stanął tak gdzieś w połowie drogi do tych gości.
-A z kim ja mam przyjemność?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:18, 08 Sie 2014    Temat postu:

Simon

Zaklinacz spojrzał w niebo i odetchnął głębiej. Bardzo łatwo zapomnieć, że na zewnątrz jest piękna pogoda przebywając w ponurych i niebezpiecznych wnętrzach. Już dawno miał ochotę wyjść, choć zdecydowanie nie w okolicznościach w jakich to nastąpiło. Jeszcze tylko chwila i zostawi to miejsce za sobą pozwalając toczyć się wypadkom według ponoć głęboko przemyślanych decyzji Lethala. „Przy odrobinie szczęścia znowu zechce użyć strzały burzącej i zwali wszystkim sufit na łeb, grzebiąc zarówno siebie, Morgana jak i kulę, na wieki. O ile wcześniej nie uruchomi jakiejś pułapki…” Simon potrząsnął głową starając się przegnać swojego byłego już towarzysza z myśli. Wkroczył do namiotu wybrać kawał mięsa, który wystarczy na drogę powrotną. Oczywiście Dama absolutnie przekonana, że to ona jest w tej dziedzinie najwyższym autorytetem, a jej łuskowaty przyjaciel kompletnie się nie zna musiała wtrącić swoje trzy grosze. Nie sprzeczał się, faktycznie nie widział żadnej różnicy pomiędzy szynkami, zabrał tę którą wskazała. A kiedy się odwrócił zobaczył w wejściu do namiotu krasnoluda. Obecność Munda zdziwiła go, ale nie tak jak jego słowa. „Postanowili wrócić?”

-Nie mam nic przeciwko towarzystwu, jeśli chcecie oczywiście możecie iść ze mną.- zgodził się od razu.

-Dziwi mnie tylko, że nie poszliście z Lethalem. Owszem widziałem jak wybiera się na dół sam, ale gdyby potrzeba było czegoś więcej niż: „zaczekaj idziemy z tobą”, by do niego dołączyć, wykazałby się o wiele większym brakiem rozsądku niż byłbym skłonny go podejrzewać. Wydawaliście się mocno zdeterminowani… No cóż będzie musiał sobie „jakoś z tym radzić”. - ogoniasty wzruszył ramionami.

-Taiva. Czasem nie można postępować dobrze i zarazem honorowo, szkoda że wyżej ceni sobie jednak honor, w przeciwnym wypadku byłoby o wiele łatwiej. Mogę mieć tylko nadzieję, że mimo wszystko dobrze się to skończy.- wyraził nadzieję, choć los samej anielicy był mu całkowicie obojętny, byleby nie służyła dłużej Morganowi.
-Jeśli chcecie zabierzcie mięso dla siebie i możemy wyruszać. - powiedział wychodząc na zewnątrz gdzie wyjął i wyrzucił zniszczone pióro ze swojego kapelusza, a potem za pomocą prostego zaklęcia zabrał się za czyszczenie swojej własności.
- Natorki coi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:48, 09 Sie 2014    Temat postu:

-Nazywam się Morgan.- Odezwał się mężczyzna dzierżący olbrzymi Sejmitar, po czym splunął przed siebie. -Dla Ciebie: Kapitan Morgan. Ten drugi to mój pachołek. Nie wiem, czego tu szukasz, ale na Twoim miejscu nie nazywałbym tego spotkania przyjemnością.-
Niesławny pirat jeszcze przez chwilę spoglądał w stronę Lethala, po czym odwrócił się i ruszył w kierunku kuli, wypowiadając przy tym tylko trzy słowa do drugiego z mężczyzn: -Zajmij się nim.-
Towarzysz Morgana w milczeniu dobył miecza i zasłaniając się tarczą ruszył w stronę Lethala. Demon już miał wystrzelić z łuku strzałę burzącą prosto w sufit znajdujący się nad jego przeciwnikami, gdy jednak spojrzał w górę, zorientował się, że ten plan nie zadziała. Strop tego pomieszczenie miał formę kopuły- bardzo wysokiej zresztą. Trafienie strzałą burzącą idealnie w zamierzony punkt było niemalże niemożliwe, istniało też ryzyko, że strzała nie osiągnie potrzebnej wysokości i spadnie na dół...

-Theme-
Morgan zdołał zrobić zaledwie dwa kroki w kierunku piedestału, gdy nagle pokrywa pobliskiego sarkofagu wystrzeliła w górę i z hukiem uderzyła gdzieś o posadzkę. Z wnętrza wygramolił się wysoki na dwa metry nieumarły. Wyglądem przypominał trochę "płaczących nieumarłych", jednak jego szaty posiadały o wiele bogatsze zdobienia, ponadto z jego oczu nie kapała czarna maź. Z mówieniem też nie miał problemów...
-PRECZ! ZŁODZIEJE!-
Zawył wściekle i zamachnął się potężną buławą na Morgana. Pirat stał wciąż za daleko, by chwycić kulę, z trudem uniknął ciosu rozwścieczonego nieumarłego.
W tej samej chwili Lethal usłyszał za sobą jakiś ruch- tak, Demon słusznie obawiał się stojących u wyjścia posągów- Lethal zerknął na nie akurat wtedy, gdy z furią ruszały do ataku, a poruszały się nadzwyczaj zwinnie, jak na konstrukty tych rozmiarów.

* * *

-Owszem, byliśmy zdeterminowani, puki szanse były większe od ryzyka. Teraz nie dość, że kompania się podzieliła, to jeszcze... po prostu spójrz na nas.- Mundo wskazał na swoją poszarpaną kolczugę, pęknięty hełm i liczne drobniejsze rany. -Jesteśmy teraz jak pobici maruderzy, a nie wojownicy. Poza tym musimy zabrać stąd Alvina, bo lazaret w tej warowni przestał działać pewnie z pięć wieków temu.-

Na zewnątrz najemnicy z dostępnych materiałów skonstruowali właśnie prowizoryczne nosze. Zabrali też większość prowiantu i upakowali w swoich bagażach. Przed odejściem Danton oddał ofiarowany mu przez Simona pierścień krasnoludowi Mundo.
-Jeśli nie dogonimy Was w puszczy, to czekajcie na nas w Estavel, w tej samej karczmie co się zatrzymaliśmy. Jak dobrze pójdzie, to zaraz Was dogonimy z głową Morgana w worku. Talahm twierdzi, że ma asa w rękawie na takie okazje, wierzę, że może się nam udać...-

Simon bez problemu wyczyścił swoje rzeczy zaklęciem. Po chwili Danton i Talahm zniknęli w wieży, a Mundo i Zorpen unieśli nosze, na których umieszczony został Alvin i cała gromadka ruszyła w drogę powrotną do Estavel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Sob 20:38, 23 Wrz 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:36, 10 Sie 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki na słowa pirata uśmiechnął się.
-A dla Ciebie "Imperatorze Lethal". Ale to tak przy okazji.
Spodziewał się takiego obrotu spraw jednakże miał przeciwko sobie tylko jednego przeciwnika.
-Nie martw się Morganie. Z przyjemnością cię zabiję. Sądzę, że oddam tym światu wielką przysługę. Z resztą nie możemy pozwolić byś położył łapy na tej kuli prawda?
Zaśmiał się. Pachołek Morgana już się do niego zbliżał. Demonowi nawet nie chciało się przekonywać tego kogoś by dołączył do niego bo to nie miało sensu. Jego plan też nie zadziała z powodu tego że pomieszczenie ma formę kupuły. No cóż trzeba to zrobić po staremu i skorzystać z szybkości. Wyciągnął dwa miecze i zaczął... się wycofywać z dala od wojownika i tych dziwnych posągów. W końcu gdy Morgan po prostu podszedł za blisko piedestału to z sarkofagu pokrywa po prostu wystrzeliła do góry i spadła gdzieś obok a z tegoż wnętrza wyszedł dość duży nieumarły. Trochę przypominał tych których spotkał wcześniej choć ten tym razem mówił...no i nie płakał. I w końcu usłyszał za sobą jakiś ruch. Tak jak sie spodziewał byli to strażnicy. Ale miał pewien plan. Z okrzykiem ruszył na wojownika i po prostu... go ominął choć ten pewnie myślał, że zostanie zaatakowany i zasłoni się pewnie tarczą ależ będzie inaczej bo to konstrukty ruszą w jego stronę. Miał tylko nadzieję, że będzie szybszy niż oni.
-Coś ci nie idzie Morganie, prawda? Jest Was tylko dwóch a ich o wiele więcej, więc robi się ciekawie.
Zaśmiał sie i starał się za wszelką cene unikać innych posągów, czy sarkofagów i nie wdawać się w niepotrzebne walki. Starał się obmyślić plan jak dotrzeć bezpiecznie do piedestału. W końcu po prostu postanowił ominąć walczących inną drogą gdy ci byli zajęci, i jeśli nieumarły będzie walczył z Morganem to Lethal po prostu chwyci kulę i da w długą do wyjścia. Oczywiście przez ten czas starał się uważać na wiadome zagrożenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:42, 12 Sie 2014    Temat postu:

Manewr Lethala udał się o tyle, że pachołek faktycznie zasłonił się tarczą i czekał na atak demona, dzięki czemu Lethal mógł swobodnie go wyminąć. Niestety zaraz za Lethalem pędził jeden z granitowych strażników- ten nawet się nie zatrzymując, uderzył sparaliżowanego z przerażenia zbrojnego z taką siłą, że biedak przeleciał w powietrzu kilka metrów, następnie z donośnym hukiem grzmotnął o posadzkę i nie podniósł się już. Całe "starcie" trwało ułamek sekundy, a kamienny strażnik nawet się nie obejrzał, tylko ruszył w pogoń za Lethalem.

Morgan nic nie odpowiedział na docinki słowne Demona, tylko z taką furią zaczął okładać nieumarłego, że ten zaczął powoli cofać się pod naporem ciosów, blokując je z coraz większym trudem. Jednak już chwilę potem na Morgana zaszarżował drugi ze strażników i pirat cudem uniknął śmiertelnego ciosu, w porę rzucając się na ziemię.
Lethal miał podobne problemy- wszystko działo się błyskawicznie i w tej krótkiej chwili nie udało mu się zbliżyć do Kuli, gdyż cały czas Nieumarły Kapłan stał pomiędzy nim a piedestałem. Ponadto strażnik ścigający Demona był zbyt szybki, by można go było zostawić w tyle i zbyt silny, by go zignorować- Lethal na własne oczy ujrzał, jak konstrukt jednym uderzeniem zmienia w pył masywny sarkofag, który stanął mu na drodze do Lethala.

Morgan był związany walką z drugim strażnikiem, z kolei Lethal z coraz większym trudem umykał przed pierwszym- z pewnością nie były to wymarzone warunki do obmyślania planu. Czas na to też się kończył, gdyż Nieumarły Kapłan korzystając z chwili spokoju, wyciągnął wysuszoną dłoń w kierunku Kuli i zawiesił ją w odległości około centymetra od artefaktu, niemalże go dotykając i w tej pozycji rozpoczął wypowiadanie jakiejś formułki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:42, 15 Sie 2014    Temat postu:

Lethal

Było nie zbyt dobrze. Nikomu tutaj nie szło ani odrobine nawet Lethalowi który teraz miał znowu na głowie tego strażnika. Nie dał się on niestety wykiwać i po prostu zmiótł tamtego osobnika dalej goniąc chłopaka. Oczywiście z pachołka Morgana niewiele zostało a tak po prawdzie jego ciało padło kilka metrów dalej całkowicie bez życia a przynajmniej tak sądził. Uciekając zdołał tylko wypowiedzieć pare słów.
-Widzisz Morganie? Zostałeś sam. Z Twojego pachołka nie ma co zbierać a Ty masz na głowie wkurzonego konstrukta, czy cokolwiek to jest.
Jasnym było to, że nie powie tego, że on również ma tego przeciwnika na swojej głowie ale miał plan. Żeby jednak pozbyć się Morgana by mu ten nie przeszkadzał wpadł na pewien plan. Gdy tylko kontem oka dojrzał że ten trup coś robi z artefaktem to podbiegł tam gdzie były zniszczone sarkofagi czy cokolwiek innego i w biegu podniósł kamień by go następnie rzucić prosto w czerep temu kapłanowi a przynajmniej taki miał zamiar.
-Ej. Morgan. Te truchło chce coś zrobić z artefaktem. Pozwolisz mu na to?
Sam Lethal nagle zaczął biec w kierunku kamiennego strażnika z którym niedawno walczył Morgan. Jego cel był prosty. Miał zamiar zrobić pod nim wślizg w odpowiednim momencie dzięki czemu może te dwa automaty wpadną na siebie i się rozwalą ale czy to się uda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:59, 19 Sie 2014    Temat postu:

-Och, masz mnie, być może faktycznie zostałem sam, co ja teraz zrobię?- Odkrzyknął Lethalowi Morgan, uchylając się przy tym przed kolejnym ciosem strażnika i wyprowadzając precyzyjną kontrę mieczem.
-Nie widzę jednak, byś Ty miał jakiekolwiek wsparcie, "Imperatorze"...-
Pirat jak na razie radził sobie w walce ze strażnikiem- zręcznie unikał ciosów czterometrowego konstrukta, z kolei większość ataków pirata dosięgała celu, z czego każdy z nich zostawiał na powierzchni strażnika niezbyt głębokie wcięcia.

Demon z coraz większym trudem unikał bezpośredniej konfrontacji ze ścigającym go strażnikiem, udało mu się jednak pochwycić solidny kawał głazu i rzucić nim w kierunku Nieumarłego, [link widoczny dla zalogowanych]! Siła uderzenia wytrąciła Nieumarłego Kapłana z równowagi i oczywiście przerwała jego koncentrację, na co ten dość gniewnie ryknął:
-BEZCZELNY GŁUPCZE! Wyrwę Ci serce, wydrę Twoją duszę i zasilę nią moc Kuli, a Twoja pusta powłoka wyląduje na szczycie usypanym z tysięcy trucheł!- To mówiąc wycelował w Demona buławą, a z jej końca wystrzelił promień ciemnej energii, który [link widoczny dla zalogowanych] Lethala!

W tej samej chwili Lethal zaczął wprowadzać w życie swój kolejny, ryzykowny plan- Demon ruszył biegiem w kierunku strażnika walczącego z Morganem i [link widoczny dla zalogowanych] się między jego nogami, wprowadzając niezły chaos wśród walczących! Ścigający Lethala konstrukt nie zdążył się zatrzymać i wpadł na swojego "kolegę", wzbijając przy tym tumany kurzu w powietrze. Samo zderzenie nie wywołało co prawda większych szkód, jednak Morgan wykorzystał chwilowe zamieszanie i potężnym ciosem rąbnął w nogę strażnika i tym razem granit ustąpił pod naporem magicznego ostrza, noga pękła i rozpadła się na mniejsze kawałki, co znacznie ograniczyło mobilność strażnika, z którym wcześniej walczył Morgan. Z kolei drugi strażnik szybko odzyskał równowagę, wyjątkowo dużym susem doskoczył do Lethala i Morgana i wyprowadził w ich stronę zamaszysty cios łapą! Lethal [link widoczny dla zalogowanych] się uchylić i oberwał, a siła ciosu odrzuciła go kilka metrów w tył, na szczęście jego pancerz zamortyzował większość obrażeń ([link widoczny dla zalogowanych]). Morgan miał mniej szczęścia- jako że dopiero co zaatakował pierwszego strażnika, także [link widoczny dla zalogowanych] uchylić się przed ciosem. Pirat przy dźwięku miażdżonych kości został wręcz wyrzucony w powietrze i spadł nieopodal Lethala, gdzie znieruchomiał.

Kamienni strażnicy nie znali ani bólu, ani zmęczenia i obydwaj zmierzali w stronę Demona, tyle że jeden z nich pozbawiony był teraz nogi i mógł się jedynie czołgać. Z kolei Nieumarły Kapłan porzucił zamiar wykorzystania Kuli przed końcem walki i czujnie obserwował przebieg starcia, celując w Lethala buławą na wypadek gdyby ten spróbował się zbliżyć do kuli...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Wto 23:02, 19 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
Strona 21 z 22

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin