Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zew przygody - epizod II
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:47, 06 Gru 2014    Temat postu: Zew przygody - epizod II

Zew przygody - epizod II

* Prowadzący: Girion
* Kwestia zastosowania mechaniki: Tylko niezbędne minimum i raczej nie będzie to mechanika D&D.
* Kwestia kontroli MG nad poczynaniami graczy: Gracze mają nieograniczoną swobodę, jednak zawsze muszą się liczyć z konsekwencjami swoich czynów.
* Kwestia relacji wewnątrz drużynowych: Jak wyżej.
* Kwestia poprawności i schludności postów: Post zaczynamy pogrubionym (tylko) imieniem postaci.
* Kwestia zapisu dialogów: Dialogi piszemy kursywą, ponadto rozpoczynamy je oraz kończymy myślnikiem.
* Kwestia zapisu myśli postaci: Jak dialogi, ale kolorem niebieskim

Gracze:
[link widoczny dla zalogowanych] - Agape
[link widoczny dla zalogowanych] - Altair Drake

Innymi słowy wiele się nie zmieniło...

♦ ♦ ♦

Ścieżka dźwiękowa

Od wydarzeń w Estavel i wyprawy do warowni Dhúnberg minęło kilka miesięcy. Ledwo co lato ustąpiło miejscu jesieni, a już jesień szykowała się do odejścia i pozostawienia mieszkańców Wybrzeża Mieczy zimie.
Spontanicznie powstała drużyna kompanów rozpadła się, nim zdążyła dokończyć swoją pierwszą przygodę. Lady Alhandra z powodu poważnej rany odłączyła się już po pierwszym starciu, natomiast Simon i Lethal rozeszli się po zażartej sprzeczce i każdy z nich poszedł w swoją stronę z nadzieją, że nie spotkają się już nigdy więcej. Los jednak zamierzał spłatać im figla.

Mieścina Dumar swoje najlepsze lata miała już zdecydowanie za sobą - w ciągu ostatnich 15 lat rządów barona Gudruna populacja Dumar zmniejszyła się o jedną czwartą. Miasto kurczyło się, gdy jakiś zaniedbany dom po wielu latach zawalił się, jego mieszkańcy zazwyczaj nie mieli środków na odbudowę. Jeżeli mieli szczęście, udawało im się przeprowadzić do pustego domu kogoś, kto na stałe opuścił te strony, zazwyczaj jednak całe rodziny były zmuszone mieszkać w ruinach.

W Dumar nie było centrum miasta z prawdziwego zdarzenia. Za swoisty "rynek" robiła tu główna ulica (w zasadzie żwirowa droga, przez którą biegł trakt), jednak kiedyś Dumar miało swoje centrum na placu przed Świątynią Ilmatera. Obecnie dawne targowisko zamieniło się w zbieraninę żebraków i typów spod ciemnej gwiazdy, sam zaś plac znajdował się teraz na granicy między ruinami dawnych domostw a "jeszcze żyjącą" częścią miasta.

Świątynia Ilmatera była najstarszym i jedynym tego typu przybytkiem w Dumar. Jej poczerniałe z wiekiem ściany nieodłącznie wpisały się w miejscowy koloryt, budynek jednak trwał niewzruszenie mimo upływu lat. Kapłani Ilmatera również nie zamierzali opuszczać tego miejsca i swoją działalnością charytatywną próbowali przeciwdziałać skutkom polityki barona Gudruna i podnieść miasto z gruzów. Od lat przegrywali tę walkę.

Nad miastem górowała niewielka forteca otoczona jednym pierścieniem niskiego muru. Bramy były zamknięte, a sztandar (przedstawiający niedźwiedzia na czerwonym tle) był podniesiony, co dla wtajemniczonych w zasady heraldyki oznaczało, że Pan aktualnie przebywa na zamku.

Obok Dumar przepływała niewielka rzeka, która w pewnym miejscu rozszerzała się, tworząc zalew. Na drugą stronę rzeki prowadził most, za rzeką droga niemalże zanikała i zmieniała się w ścieżkę używaną wyłącznie przez traperów wyprawiających się w pobliskie góry. Po drugiej stronie zalewu znajdowało się kilka rybackich chat i przystani.

Na wschód od miasteczka znajdował się niewielki, sosnowy zagajnik. Starsi miejscowi nie raz opowiadali młodszym o żyjącym tam niegdyś druidzie, jednak od lat go nie widziano. Wielu wierzyło, że albo zmarł, albo wyniósł się z Dumar lata temu.

Na północ od miasteczka został niedawno rozbity obóz, w którym aktualnie obozowało kilku rycerzy, którzy przybyli do Dumar na poszukiwania Kenneta z Azeloth, a z jakichś powodów nie udali się na gościnę do zamku Gudruna. W mieście szeptano, że być może są oni wrogo nastawieni do barona Gudruna i z nadzieją liczyli, że dojdzie do konfrontacji w której ich ciemiężyciel poniesie klęskę, jednak większość mieszkańców stała twardo na ziemi i przeważał pogląd, że w zamku po prostu nie starczyło miejsca dla wszystkich znaczących gości.

♦ ♦ ♦

-Na północ od Waterdeep, u podnóża Gór Mieczy, znajduje się bardzo stara krypta. To tam następnie miał zamiar udać się Morgan. Nie znam dokładnego położenia krypty poza tym, że to jest o dzień drogi od miejscowości Dumar. Może dowiesz się więcej, gdy już tam dotrzesz.-

Te słowa Niebianki zapadły głęboko w pamięć Lethala. Dzisiaj w końcu dotarł do celu, jednak była już późna noc, dlatego Lethal postanowił od razu udać się do karczmy.
W Dumar była tylko jedna karczma, a znajdowała przy trakcie, tuż pod murami warowni (widać na mapce), dlatego właśnie tam skierował swe kroki Demon. Pierścień Iluzji pozwalał mu nie zwracać na siebie większej uwagi.

♦ ♦ ♦

Zaklinacz Simon dzięki pieniądzom Morgana spełnił w końcu marzenie o pojemnej torbie i wyruszył w dalszą drogę, kierując się w stronę Luskanu. W pewnym momencie postanowił jednak zmienić kierunek i zjechał z głównego traktu na mniejszą drogę, prowadzącą na północ. Niezależnie od tego, czy Simon postanowił przyłączyć się do poszukiwań, droga w końcu zawiodła go do miejscowości Dumar, gdzie zatrzymał się w gospodzie. Siedząc przy jednej z ław i czekając, aż zostanie obsłużony, nagle zauważył, jak otwierają się drzwi do karczmy i z mroku wyłoniła się znajoma postać Lethala. Wzrok dawnych kompanów na chwilę spotkał się...

W Karczmie "u Toma" było sporo gości, jednak wciąż pozostało dość wolnego miejsca dla nowoprzybyłych. Było kilka pomniejszych grup poszukiwaczy przygód i najemników, którzy przybyli do Dumar w związku z ostatnimi wydarzeniami. Byli też kupcy, którzy wyczuli interes w całym tym poruszeniu. W jednym kącie siedziało kilku traperów, a przy barze siedział chyba nawet jakiś mag, a przynajmniej tak wyglądał. Wszystkie osoby w karczmie poza obsługą były bez wyjątku przyjezdnymi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Sob 18:48, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:58, 07 Gru 2014    Temat postu:

Pięć tysięcy sztuk złota, suma była nie mała ale nie tylko dlatego Simon zdecydował się zmienić nieco swoje plany i zboczyć z obranej trasy. Trzeba było czegoś naprawdę niezwykłego by przyciągnąć zainteresowanie osoby jego pokroju, a wyznaczenie przez szlacheckie rody Waterdeep tak wysokiej nagrody za odnalezienie jakiegoś nikomu wcześniej nie znanego rycerza zdecydowanie było niezwykłe. Pieniądze zawsze się przydadzą rozumował gad, ale wdzięczność możnowładców i sława jaką przyniosłoby mu rozwiązanie tej sprawy znacznie przewyższały korzyści materialne. Nie zastanawiał się długo nad podjęciem wyzwania, ale nie ruszył w drogę natychmiast. W przeciwieństwie do całej zgrai podrzędnych poszukiwaczy przygód swoje śledztwo zaczął już w Waterdeep. Dzięki temu wiedział za kim rozglądać się w Dumar.

Mieścina nie przypadła mu do gustu, atmosfera ciemnego zaułka nawet na głównej ulicy, walące się domy i wyzierająca zewsząd bieda stanowiły dość przygnębiający widok, a jednocześnie były kontrastującym tłem dla kłębiących się wszędzie przyjezdnych z którymi niechybnie przyjdzie mu konkurować. Kiedy przybył godzina była już późna toteż pożegnał się z Damą która zdecydowanie przeciwna wszelkim dobrodziejstwom cywilizacji postanowiła zostać na polach i udał się do karczmy, najpierw oddając Tulipana do stajni.

Czekał właśnie na zamówiony posiłek kiedy wśród kolejnej fali nowo przybyłych dostrzegł znajomą sylwetkę. Bez wątpienia Lethal, tyle że zgubił gdzieś skrzydła. „Może mikstura przestała działać i same uschły?” Tak czy siak nie spodziewał się go tutaj. „Czyżby znudziły mu się zabawy z kulą?” Dyskretnie rzucone zaklęcie wykrycia magii przekonało go że nie. Kiedy ich oczy się spotkały Zaklinacz posłał dawnemu kompanowi wrogie spojrzenie i wstał. Nie zamierzał przebywać z demonem i co ważniejsze kulą w jednym pomieszczeniu dłużej niż to konieczne, a już na pewno spać pod jednym dachem z przeklętym artefaktem.
-Dobrej nocy!- życzył wszystkim patrząc przede głównie na czarnowłosego i udał się do wyjścia. Z pewnością uwadze pozostałych gości, a przynajmniej niektórych z nich nie uszło, że to czerwonooki jest przyczyną z powodu której gad zdecydował się opuścić przybytek nie czekając nawet na posiłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:26, 08 Gru 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistookiego nie obchodziło to co większość poszukiwaczy a mianowicie poszukiwanie jakiegoś gościa z którego była duża liczba pieniędzy. Na cholere mu pieniądze, jeżeli to co może zyskać jest o wiele, wiele lepsze. Co prawda groszem by nie pogardził bowiem troche tego miał ale nie wiedział na ile mu to starczy. Za to te artefakty które posiadał i oczywiście odnośnie których sie dogadał z pewnym magiem to były. Buty akrobatyki które aktualnie miał zresztą na nogach. Pas siły wzgórzowego olbrzyma także założony. A co dodatkowe pierścień mniejszej odporności na żywioły. Z resztą Lethal był sławny i choć niektórzy gadali, że jest demonem to jednak mówili tak jego wrogowie. Za to inni na pewno wiedzą, że uczestniczył w wyprawie gdzie sam własnoręcznie zakończył życie Morgana i jego świty, dorywając go w pobliskiej krypcie. Tak samo wiedzą, że to też on pojmał dawnego przywódce bandytów który też został ścięty na egzekucji. Z tych dwóch rzeczy był najbardziej znany. Co prawda oczerniany przez pewnego jaszcuroczłeka, ale z tego co mu wiadomo nie brali go aż tak powaznie na ten temat, tym bardziej, że wiedziano o nich że ze sobą współpracowali, a skoro teraz było inaczej to musieli sie posprzeczać. Wiadomo też wiec, że ten bard mógłby mówić o nim rózne niestworzone rzeczy tak samo jak ubarwiał swoje historyjki.Tak czy inaczej jego sława powoli rosła co mu pomagało ale zarazem mogło być utrapieniem. Po paru dniach dotarł do karczmy. Jego umowa z magiem dotyczyła także jednej, bardzo ważnej rzeczy. Otrzymał pierścień iluzji który zakrywał jego skrzydła i działał znakomicie. Praktycznie się z tym nie rozstawał. Niestety dalej często bywał strasznie głodnym ale takie życie. Tak czy owak to co chciał podobno znajdowało się tutaj, a przynajmniej tak mu powiedziała Niebianka. Szkoda, że do niego nie dołączyła, ale na pewno inaczej na niego spojrzała przez jego zachowanie. I oczywiście dalej musiał inaczej się zachować. Wszedł jak gdyby nigdy nic, dumnie jak jakiś szlachcic odrzucając włosy jak jakiś super przystojny bard. Uśmiech nie opuszczał jego twarzy i choć było widać, że nie jest kimś złym to sam wzrok i właśnie uśmieszek zdradzał, że nie należy z nim zadzierać. Niestety w oddali dojrzał jaszczura. Całkowicie go olał, i jego zachowanie, wzruszając ramionami. Mógł się spodziewać, że jaszczurka zwana Simonem by się tutaj znalazła. Tam gdzie kasa i sława tam i on...ona? Nieważne. Udał się do karczmarza i poprosił o wolny pokój i danie. Wiedział ile musi jeść by sie najeść a raczej by nie osłabnąć i to też przekazał. Usiadł przy wolnym miejscu i czekał...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Pon 16:27, 08 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:27, 08 Gru 2014    Temat postu:

Na wejście Lethala początkowo nikt w karczmie nie zwrócił uwagi, jednak gdy Simon poderwał się z ławy i życząc głośno wszystkim dobrej nocy opuścił jedyny zajazd w Dumar, wszelki rozmowy umilkły i oczy wszystkich zwróciły się na Demona. Trwało to jednak chwilkę, większość gości oceniła Lethala jako kolejnego podróżnego i wróciła do swoich zajęć. Garstka tych, którzy dostrzegli pewne niepokojące znaki (jak np. czerwony kolor oczu) wolała nie wtrącać się w nie swoje sprawy i również dali Lethalowi spokój.
Gdy Lethal poprosił karczmarza o pokój i posiłek, tłumacząc przy tym swoje bogate potrzeby żywieniowe, karczmarz Tom, żylasty staruszek, podrapał się ręką po łysinie i ze szczerym zmartwieniem odparł:
-Pokój wolny się znajdzie, oczywiście, tak samo jak posiłek. Ale muszę szanownego Pana ostrzec, że osoba z takim apetytem nie będzie miała łatwo w Dumar. W mieście panuje głód i cena żywności poszybowała w górę.-
Tom rozłożył bezradnie ręce, po czym sięgnął po jeden z kluczy wiszących za nim na ścianie.
-Za pokój to będzie 5 sztuk złota, za podwójną kolację 4 sztuki złota. Razem 9 sztuk złota. Aha! Niestety muszę szanownego Pana zameldować... *ekhem* *ekhem*-
Tom zaniósł się kaszlem, jednocześnie klepiąc się ręką po klatce piersiowej.
-*ekhem* *ekhem* Przepraszam, zdrowie już nie te. Muszę szanownego Pana zameldować, rozkaz Jaśnie Pana.-
To mówiąc sięgnął po wysłużone pióro, bardzo oszczędnie zanurzył je w kałamarzu i pochylił się nad leżącą na blacie księgą, która okazała się być rejestrem gości.
-To tylko 5 pytań... Pańskie imię? Pochodzenie? Obecne miejsce zamieszkania? Jaki jest cel Pańskiej wizyty i jak długo planuje Pan pozostać w Dumar?-
Wyliczył na jednym tchu i zawiesił rękę z piórem nad księgą, czekając na odpowiedź Lethala.

* * *

Simon odetchnął rześkim, wieczornym powietrzem i udał się do stajni obok zajazdu. Tak jak wcześniej, w środku zastał kilkunastoletniego chłopca stajennego, który akurat zamiatał posadzkę z końskich odchodów.
Chłopak trochę się zdziwił, gdy Jaszczuroczłek poprosił o konia, ale bez słowa wykonał polecenie i chwilę później Simon przemierzał już Dumar, ciągnąc za uzdę Tulipana lub, jeśli wolał, jadąc wierzchem.
Po zmroku niemalże całe miasto zatonęło w ciemnościach, nawet główna ulica nie była za bardzo oświetlona, i gdyby nie zdolność widzenia w ciemności, Simon momentami musiałby wędrować całkiem na oślep!

Ulica była całkiem opustoszała, Simon przebył samotnie większą ponad połowę drogi do obozu rycerskiego i dopiero w tym miejscu spotkał jakieś osoby, a był to 10-osobowy patrol. Żołnierze Gudruna w niczym nie przypominali strażników z Estavel- szli luźną kupą, nie bardzo przejmując się otoczeniem. W odróżnieniu od lokalnej ludności, żołnierze byli dobrze odżywieni, nosili kolczugi i hełmy typu "łebka", na kolczugach mieli czerwone tabardy z wyszytym niedźwiedziem. Kilku z nich niosło w rękach glewie, inni mieli topory lub morgensterny, dało się też dostrzec ciężkie kusze. Czterech żołdaków niosło zapalone pochodnie.
Gdy dostrzegli Simona, natychmiast przystanęli, a jeden z nich dał sygnał Simonowi, by się zbliżył.
-Ty tam! Dlaczego włóczysz się po nocy... i kim ty u diabła jesteś?-
Zawołał zdumiony żołnierz, gdy dostrzegł, że nie ma do czynienia z człowiekiem, jak pierwotnie założył. Wyglądało na to, że po raz pierwszy miał do czynienia z Jaszczuroczłekiem, reszta jego kompanów była równie zdziwiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:51, 09 Gru 2014    Temat postu:

Chłodne powietrze na zewnątrz nie przeszkadzało Simonowi, Tulipan również nie miał nic przeciwko niespodziewanej przechadzce. Łuskowaty bardzo starannie wybrał dla siebie wierzchowca. Wcale nie było łatwo znaleźć odpowiednie zwierzę, które chciałoby go nosić. Większość koni robiła się przy nim nerwowa jakby instynktownie wyczuwały że Jaszczuroludzie zwykli dzielić otaczający świat na dwie kategorie: jadalne i niejadalne, a one zdecydowanie zaliczały się do tej pierwszej. Biały nakrapiany brązowo ogier był pod tym względem wyjątkowy, akceptował wszystko wokół ze stoickim spokojem jakby widział w życiu tyle że nikt i nic nie było w stanie go zaskoczyć. Simon bez przeszkód poprowadził go za uzdę w mrok.



Nocą Dumar przypominało miasto duchów, choć widział w ciemności nie dostrzegł żadnego nocnego życia, a jedynym dźwiękiem mącącym ciszę był chrzęst żwiru pod końskimi kopytami. Nie było mu jednak dane dotrzeć do obozu rycerzy bez przeszkód. Patrol, zobaczył ich o wiele wcześniej niż oni jego.

Na dany znak wszedł w krąg światła.
-Simon, pogromca bandytów i nieumarłych.- przedstawił się kłaniając dwornie. -Ze względu na wrodzony talent magiczny jestem zaklinaczem, w razie potrzeby bywam wojownikiem, chociaż muszę przyznać największą przyjemność sprawia mi snucie opowieści przez co wielu bierze mnie za barda.- doprecyzował, a potem przyjrzał się uważniej minom strażników. Niewątpliwie pojawienie się tak charyzmatycznej persony, o lśniących łuskach, przyodzianej w kontrastujący z nimi płaszcz z białych króliczych futer zrobiło na nich odpowiednie wrażenie, szybko jednak dostrzegł że jest w tym coś więcej. -Ale domyślam się że nie o to chcieliście zapytać.
-Jestem przedstawicielem wyjątkowo starej rasy Jaszczuroludzi, którzy to w prostej linii pochodzą od jeszcze dawniejszych istot znanych jako Pradawni i wciąż podtrzymują ich tradycję. Zdaje się że żaden z was nie opuszczał tych stron i niewiele jeszcze widzieliście. Świat pełen jest niezwykłych stworzeń i miejsc, na przykład...

Simon postanowił zastosować na nieszczęsnych strażnikach taktykę zapożyczoną od Eckharta, mówić wiele przeskakując z jednej dygresji w następną coraz odleglejszą od pierwotnego tematu tak aby mężczyźni nie tylko zapomnieli o co pytali, ale nawet w którą stronę patrolowali ulicę. Nie powinno długo potrwać zanim się znudzą i zostawią go w spokoju, a następnym razem zastanowią się czy w ogóle chcą zaczynać z nim rozmowę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Wto 18:04, 09 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:56, 09 Gru 2014    Temat postu:

Początkowe zdumienie strażników zmieniło się w zaciekawienie, gdy Simon zaczął tłumaczyć swoje korzenie, jednak po kilku minutach celowej gadaniny Zaklinacza żołdacy zaczęli się niecierpliwić. Fortel Simona działał.
-Musimy wracać na patrol.-
Odezwał się w końcu jeden z tych mniej cierpliwych. Ten, który wcześniej zawołał Simona (najprawdopodobniej dowódca patrolu) pokiwał energicznie głową i wyrzucił z siebie pośpiesznie:
-Tak, musimy iść. Proszę uważać na siebie, odradzamy spacerowanie miastem o tej porze, zwłaszcza poza główną ulicą. Informuję także, że ma szanowny Pan obowiązek niezwłocznie zameldować swój pobyt w karczmie lub w zamku. Miłego wieczoru.-
Jeżeli Simon nie chciał niczego od żołnierzy, patrol oddalił się szybkim krokiem od Zaklinacza, udało im się nawet nie pomylić kierunków. Nim oddalili się od Jaszczuroczłeka, ten usłyszał jeszcze zduszone szepty, które zaczęły padać między patrolującymi. Z pewnością dostarczył im tematu do rozmów na całą noc.

Po kilku minutach marszu Simon opuścił ciasną zabudowę i wnet zobaczył niewyraźny zarys warowni lokalnego władcy- dostrzeżenie jej na ciemnym niebie nie było łatwe, jednak jasne kropki na murach, którymi byli wartownicy z pochodniami, wyraźnie pokazywały, gdzie należy wypatrywać.
Nieco dalej, po drugiej stronie drogi Simon dostrzegł to, czego szukał.
Obóz składał się z kilkunastu dużych, stożkowatych namiotów które niestety przesłaniały większą część obozowiska. Gdy Zaklinacz zbliżył się bardziej, dostrzegł, że obozowisko otoczone jest prowizorycznym, drewnianym płotem, który chyba tylko symbolicznie odgradzał teren obozu. Przy wejściu stało dwóch wartowników wyglądających identycznie, jak Ci z patrolu. Ze środka obozu słychać było śmiechy, podniesione głosy i chwilami także szczęk stali, jednak wszystko to pozostawało skryte między namiotami...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Wto 18:58, 09 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:46, 09 Gru 2014    Temat postu:

Lethal

Nie było najgorzej. Nikt nie zwracał na niego uwagi, niektórzy się bali ze względu na jego kolor oczu. Dziwne. Myślał, że jest pare osób co może taki kolor mieć. Rózne osoby się zdarzają, ale trudno. Pięć pytań. Niby nic, ale lepiej nie odpowiedzieć źle bo moge się zdradzić. Na szczęście wiedział jak się z tego wywinąć.
-Moje imię to Lethal. Pochodzenie? Wybrzeże mieczy. Obecnie nigdzie nie mieszkam. Podróżuje. Cel wizyty? Taki jak reszty poszukiwaczy przygód. Poszukuje pewnej osoby i chyba wiadomo jakiej zważywszy na to, że każdy go szuka. Jak długo zamierzam tu zostać? A to zależy. I teraz ja mam pytanie. Głód? Mogę się spytać o przyczyne? Jest wiele powodów głodu. Niech pan wybaczy moją ciekawość.
Powiedział chłopak. Chyba odpowiadał jak prawdziwy poszukiwacz przygód. Wątpił by, zainteresował swoją wizytą kogokolwiek.
-No i mam kolejne pytania. Po pierwsze. Ma pan jakieś informacje odnośnie rycerza którego każdy poszukuje? Natomiast kolejne jest....cóz czy w pobliżu są jakieś krypty? Proszę się mnie o to nie pytać po co mi to bo sam nie wiem. Jacyś archeologowie mnie zatrudnili i sami nie dali żadnych informacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:12, 10 Gru 2014    Temat postu:

Tom zmierzył Lethala podejrzliwym spojrzeniem i zapisał podane przez Demona dane.
-Więc jest szanowny Pan podróżnikiem... nie posiadającym miejsca zamieszkania... i podającym jako pochodzenie terytorium geograficzne, na którym mieści się kilka różnych krajów...-
Staruszek westchnął i wyciągnął do Lethala rękę po zapłatę, dopiero potem dał mu klucz z wydrapanym numerem "5".
-Może Pan być pewien, że tak "wymijające" odpowiedzi tylko przyciągną niepotrzebną uwagę, ale to nie moja sprawa. Posiłek zaraz podam, a pokoje są na górze, o tu.-

Tom wskazał na schody i odwrócił się z zamiarem odejścia do kuchni, jednak zatrzymał się, widząc, że Lethal chce jeszcze zamienić słowo.
-Głód? Ot, zwykły nieurodzaj.-
Powiedział dość głośno, jednak po chwili pochylił głowę ku Lethalowi i zniżył głos:
-A tak po prawdzie, to wszystko przez barona! Zbiera takie podatki, że głowa mała, a w zamian ma nas w nosie! Za rządów poprzedniego barona, podatki też nie były niskie, ale za to mieliśmy coś w zamian. Ze skarbca szły pieniądze na budowę rowów melioracyjnych i wałów, a ludzie barona patrolowali regularnie drogę aż do głównego traktu. A teraz? Drogi niebezpieczne, to i żadnej karawany nie uświadczysz. Rowy zasypane, tamy zniszczone, to i jak deszcze przyszły, to pola zalało i plony zniszczyło.-
Karczmarz rozejrzał się niespokojnie, czy aby nikt nie podsłuchuje i po chwili dodał:
-Zobaczysz, obecny baron zagłodzi nas wszystkich i dopiero wtedy zobaczy, że nie ma już z kogo kasy drzeć, a kolejna podwyżka podatków nic nie da.-

Gdy Lethal zadał kolejne pytania, starzec podrapał się po łysinie.
-Rycerz? A co tu dużo gadać. Pojechał gdzieś w las i go szukają. Jeśli o mnie chodzi, to wszystko wina barona. Ale Ty nic nie słyszałeś... A jeśli chodzi o stare krypty, ja tam o żadnych nic nie wiem, ani o archologach żadnych też nic nie wiem. Ojca Godryka spytaj, może on coś będzie wiedział. Jest przeorem w tutejszej świątyni.-
Po chwili Tom zniknął na zapleczu i wrócił z dwiema miskami gulaszu i kilkoma pajdami chleba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:05, 11 Gru 2014    Temat postu:

Pożegnawszy strażników Simon ruszył w dalszą drogę. Nie do końca zrozumiał o co chodzi z meldunkiem, nie zamierzał nocować w karczmie, a jeśli wszystko pójdzie po jego myśli również na zamku, więc dlaczego miałby meldować swój pobyt w którymś z tych miejsc? I dlaczego niezwłocznie? Może strażnikom nie przyszło do głowy, że mógłby wybrać nocleg na świeżym powietrzu i bali się, że jeśli się nie pospieszy zabraknie dla niego pokoju? Nie wiedział i nie zaprzątał sobie tym głowy.

Kilkanaście dużych namiotów składających się na obóz rycerzy dobitnie świadczyło o tym, że znajdzie tu znacznie więcej zbrojnych niż tylko Atrura i Borsa których miał nadzieję spotkać. Czyżby wszyscy byli przyjaciółmi Kenneta z Azelotch? Należeli do jednego zakonu, a może nie mieli ze sobą nic wspólnego? Wkrótce powinien się tego dowiedzieć.

-Dobry wieczór.- przywitał strażników skinieniem głowy.
-Zdaje się że całkiem nieźle się bawią.- zauważył i ruszył do środka jakby był co prawda nieco spóźnionym, ale oczekiwanym gościem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:49, 11 Gru 2014    Temat postu:

Strażnicy zesztywnieli i wyprostowali się na baczność, gdy tylko dostrzegli Simona. Gdy tylko zaklinacz zbliżył się do wejścia, strażnicy zastąpili mu wejście, a jeden z nich huknął:
-Z rozkazu Jego Lordowskiej Mości, Barona Gudruna, nikt nie wychodzi ani nie wchodzi do obozu bez jego zgody!-
W obozie momentalnie ucichło.
-Lepiej idź stąd, albo będę musiał wtrącić cię do lochu!-
Po chwili zza namiotów wyszło kilku wyraźnie zaintrygowanych mężczyzn. Większość z nich była ubrana w dobrze wykonane nogawice i dublety, kilku jednak miało pełne zbroje płytowe, wszyscy nosili miecz przy boku. Przez moment naradzali się między sobą, po czym jeden z nich, starszawy jegomość w zbroi ruszył w kierunku Zaklinacza. Jeden ze strażników odwrócił się w jego stronę i tym samym, podniesionym głosem zaczął mówić:
-Z rozkazu Jego...-
-Zejdź mi z drogi, pajacu.-
Przerwał mu znudzonym głosem starszy rycerz, bezceremonialnie przepchnął się między żołdakami, podszedł do Simona i wyciągnął prawą dłoń. Z bliska widać było już zmarszczki na jego twarzy i posiwiałe, acz niezwykle bujne wąsy. Na tkaninie przykrywającej napierśnik miał herb przedstawiający złoty kieł na tle purpurowo-szkarłatnej szachownicy.
-Jeśli wierzyć temu, co powiedział jeden z moich kompanów, jesteś Simon, Jaszczuroczłek, który wsławił się schwytaniem groźnego bandyty podczas festynu w Estavel. Witam Cię zatem w naszym obozie, jestem sir Edmund z Czerwonogłazu, herbu Smoczego Pazura. A teraz powiedz, z czym do nas przychodzisz?-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Czw 18:51, 11 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:47, 12 Gru 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki słysząc te słowa tylko się uśmiechnął i zapłacił a następnie dodał jeszcze na koniec.
-Wymijające? Ależ nie. Prosze mie wierzyć, że te odpowiedzi są prawdziwe. Nie posiadam miejsca zamieszkania bowiem który podróżnik je posiada, proszę mi powiedzieć? Jest takich mało. Wybrzeże mieczy cóż tylko to mogłem powiedzieć bowiem nie urodziłem się w żadnym państwie-mieście to po pierwsze. Więc inaczej nie miałem wyboru jak podać. Skoro urodziłem się na terenach tych co podałem to można się domyśleć o co mi chodziło.
Chłopak się uśmiechnął i rozłożył ręcę.
-Oczywiście jestem takim podróżnikiem i poszukiwaczem przygód jak inni i mam tyle samo do ukrycia co reszta. Nic mniej, nic więcej. A, że nie są one i tak ważne to mogą przyciągać uwagę i tak, nic to nie da. Czy takie odpowiedzi starczą? Tak czy inaczej nie mam więcej do dodania.
Przy okazji wysłuchał tego co karczmarz miał do powiedzenia i kiwał głową.
-Rozumiem. Dziękuję za informacje. Życzę miłego wieczoru.
Powiedział i zabrał się za swój posiłek. Po skończeniu postanowił jednakże dowiedzieć się czegoś więcej o kryptach i rycerzu a także o głodzie od bywalców. Oczywiście wiadomo jakimi sposobami. Niby się dosiadł jeśli ktoś mu pozwolił. Zagadał i tak sprowadzał rozmowę, mimochodem na ciekawiący go temat. Jeśli by to nie działało to zawsze pewne sztuki złota, czy nawet jedna albo kilka ze względu na głód wystarczyła by otworzyć gębę każdemu kto miał coś do powiedzenia. Oczywiście płacił za informacje i gdy dowiedział się czegoś nowego jeśli było trzeba. Jeśli nic się nie dowiedział to wiadomo....dopiero gdy nie działo by się nic ciekawego a już by była noc postanowił udać się do swojego pokoju z zamiarem pójścia spać. Oczywiście był strasznie ostrożny i ze swoim artefaktem. Starał się zakryć go kocami czy innymi i spać blisko niego tak by koszmarów inni nie mieli bo może to zadziałać przeciwko niemu, no i zawsze jest to bezpieczniejsze. A że jest demonem to....jakie koszmary na niego podziałają? Potwory? Śmierć? Proszę....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:47, 13 Gru 2014    Temat postu:

Simon nie był szczególnie zdziwiony kiedy strażnicy zagrodzili mu drogę, w końcu po coś tu stali. Od początku wiedział, że szanse na to by jak gdyby nigdy nic wejść między namioty ma raczej niewielkie, nie zniechęcało go to jednak. Spróbować nigdy nie zawadzi prawda? Nie spodziewał się tylko że zamiast zadawać zwyczajowe pytania, kto, skąd i po co idzie, zbrojni od razu zdecydują, że nie ma prawa wstępu i posuną się do tego by straszyć go lochem. Bezczelni! Od początku jak tylko wjechał w obręb Dumar zauważył, że w miasteczku nie dzieje się dobrze, a każda kolejna chwila spędzona w tym ponurym miejscu tylko utwierdzała go w tym przekonaniu.

Już miał powiedzieć żołnierzowi, że skoro wymagana jest zgoda samego Barona Gudruna, który nie wiedzieć czemu w ogóle zawraca sobie głowę takimi sprawami, to zamiast stać jak sztacheta w płocie i udawać ważnego, zbrojny powinien biec po nią do zamku, albo chociaż zawołać któregoś z rycerzy, by umożliwić rozmowę. Na szczęście mężczyzna mówił tak głośno, że rycerze z pewnością dowiedzieli się o obecności niespodziewanego gościa, toteż zielonołuski przezornie postanowił się jednak nie odzywać.

Nie czekał długo. Rycerzy było na tyle wielu, by nie musieli się przejmować każdą zachcianką Barona i zdawali sobie z tego sprawę, o czym dobitnie świadczyło zachowanie, tego który do niego wyszedł. Simon bez wahania uścisnął wyciągniętą dłoń.
-Zgadza się, jestem Simon, dokładnie ten sam. - skłonił się dwornie. -Nie spodziewałem się że wieść o tamtym wydarzeniu rozniesie się tak daleko. Miło mi pana poznać sir.

-Sprawa jest prosta. W Waterdeep usłyszałem o tajemniczym zaginięciu Kenneta z Azeloth, zaintrygowało mnie to na tyle, że postanowiłem przyłączyć się do poszukiwań. Przyszedłem by zaoferować swoją pomoc i być świadkiem tej historii. Coś mi mówi że będzie warta opowiedzenia.- wyjaśnił z prostotą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:58, 14 Gru 2014    Temat postu:

Słysząc wyjaśnienia Lethala, karczmarz Tom tylko wzruszył ramionami i odparł:
-Nie mnie się musicie tłumaczyć Panie, chciałem Was tylko ostrzec, że baron lubi wiedzieć wszystko, co się dzieje w jego domenie, dlatego też pojawił się obowiązek meldunku dla przyjezdnych, gdy tylko zaczęła się ta heca z zaginionym rycerzem.-

Gulasz był bardzo sycący, a w smaku był... nijaki. Krótka rozmowa z kilkoma innymi gośćmi w karczmie niestety nie była obfita w nowe informacje- wszyscy goście byli przyjezdnymi i wiedzieli tyle samo co Lethal, za wyjątkiem może jednej ciekawostki- otóż jeden z podróżnych wyraził opinię i ostrzegł Lethala, że baron chce zagarnąć nagrodę dla siebie i zrobi wszystko, by nikt go nie uprzedził. Jako dowód podał przykład, że zabronił przybyłym na poszukiwania rycerzom opuszczać ich obóz, co wszystkim wydaje się totalnie pozbawione sensu.
Wśród gości nie było żadnych miejscowych, zapewne nie było ich stać na luksus pobytu w karczmie. Jeśli Demon zainteresował się słabym smakiem potraw, mógł dowiedzieć się, że na przyprawy, nawet te lokalne, został nałożony dodatkowy podatek, jako że według barona są one "towarem luksusowym".

Życie w zajeździe szybko zamierało, większość gości udała się do swoich kwater, wyjątkiem było kilku traperów, którym nie odpowiadały wysokie ceny i którzy opuścili karczmę na chwilę przed zaryglowaniem drzwi.
Nie mając nic lepszego do roboty, Lethal udał się na spoczynek do swojej kwatery.
Pokoje w karczmie były małe, ale całkiem przytulne. Lethal miał do dyspozycji jedno łóżko i małą szafkę, ale pościel była świeżo wyprana, a w pokoju było w miarę ciepło.
Zmęczony po dniu podróży Lethal szybko usnął.

* * *

-Nie rozniosła się, a przynajmniej jeszcze nie. Po prostu jeden z nas był na festynie.- Mówiąc to, starszy rycerz wymienił z Simonem uścisk dłoni, po czym wysłuchał jego wyjaśnień.
Przez moment Edmund zastanawiał się nad słowami Zaklinacza, spoglądając to na strażników, to na swoich kompanów, aż po chwili zaprosił Simona gestem do obozu.
-Będzie nam miło, jeśli się do nas przyłączysz, ponoć znasz się na magii, co może się nam przydać. Chodź, przedstawię Cię wszystkim.-

Pierwszy ze strażników wyglądał przez chwilę, jakby chciał coś powiedzieć, jednak w ostatnim momencie się pohamował, co wywołało wyraz szczerej satysfakcji na twarzy Edmunda.
Rycerzy było zbyt wielu (około 20), by Simon mógł spamiętać ich imiona, pochodzenia i herby, żaden jednak z nich nie był jednym z dwójki przyjaciół Kenneta, o których Jaszczuroczłek wcześniej słyszał. Nie mniej jednak nikt nie traktował Simona źle, niektórzy zachowywali się z pewną rezerwą, jednak większość rycerzy była zaintrygowana pojawieniem się Jaszczuroczłeka, a kilka osób nawet dość wyraźnie radowało się tylko z tego powodu, że oto mają okazję utrzeć nosa Gudrunowi.

Obozowisko okazało się znacznie większe, niż Simon wcześniej założył, ponadto poza samymi rycerzami było tam wiele innych osób, głównie w postaci służby. Za centrum obozu służył niewielki plac, na którym teraz ustawiono na prędko zbite ławy i stoły z jedzeniem i różnego rodzaju napitkami. Ponadto rozpalono kilka ognisk, a nad jednym z nich piekło się całkiem pokaźne prosię, nad którym cały czas czuwał jakiś młody mężczyzna, najprawdopodobniej kucharz.

-To mój pocztowy, Olaf.- Powiedział Edmund do Simona, wskazując zbliżającego się do nich człowieka. -Olaf pomoże Ci się rozgościć, jeżeli będziesz czegoś potrzebował, zgłoś się do niego. A teraz wybacz mi, ale mam przyjacielski pojedynek do rozstrzygnięcia...- To mówiąc, Edmund dołączył do swoich kompanów, którzy zdążyli już zasiąść w ławach i chwilę później, przy akompaniamencie śmiechów i krzyków towarzyszy, starł się z innym rycerzem w walce na miecze.

Olaf był mężczyzną w średniego wzrostu i wyglądał na niecałe 30 lat. Choć jego ubranie było podobnej jakości co niektórych rycerzy, to jednak brak herbu czy innych zdobień świadczył o tym, że nie jest to człowiek szlacheckiego pochodzenia.
-Jak mogę Ci służyć, Panie? Wierzchowca możemy zaprowadzić do naszej stajni, jeżeli potrzebujesz miejsca do spania, mogę wskazać wolne miejsce na rozbicie namiotu, jeśli takowy posiadasz, jeśli nie to zawsze znajdzie się miejsce w namiotach służby. Jeśli poczujesz się głodny Panie, wystarczy że poprosisz kogoś ze służby, choć wydaje mi się, że rycerze z radością powitają Cię podczas biesiady.-
Olaf spojrzał w kierunku zgromadzonych na placu mężczyzn, gdzie Edmund właśnie zwyciężył walkę, uzyskując większą liczbę trafień od przeciwnika. Rycerze nie zamierzali jednak kończyć zabawy, bowiem kolejna dwójka właśnie ubierała pancerze, wszyscy przy tym radośnie raczyli się winem.
-Ostatnio brakuje im zajęcia, a najmocniej frustruje ich to, że zwiadowcy zbyt długo nie wracają.-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:29, 16 Gru 2014    Temat postu:

Simon skwapliwie skorzystał z zaproszenia i wkroczył w obręb obozu nie oglądając się na wartowników. Otoczony przez tłum rycerzy starał się zapamiętać potok imion, tytułów, herbów i twarzy, ale było to ponad jego siły. Całe szczęście przedstawieni mu mężowie mieli o wiele łatwiejsze zadanie i Zaklinacz mógł być pewien, że każdy z nich doskonale poradzi sobie z przyswojeniem jego imienia.

Ilość ludzi i wszelkiego dobra zgromadzonego między namiotami lekko go oszołomiła, szlachetni panowie zdawali się być świetnie przygotowani i samowystarczalni, a obracający się na rożnie prosiak pachniał o wiele przyjemniej niż jedzenie w karczmie. Simon zdecydowanie nie żałował że ją opuścił, ale tej akurat decyzji nie żałowałby nawet gdyby przyszło mu spędzić noc w błotnistym rowie.

Wysłuchawszy Olafa, dopytał jeszcze o zwiadowców chcąc wiedzieć przede wszystkim jak długo już ich nie ma, ilu ich było i czy nie ma z nimi przypadkiem sir Atrura albo sir Borsa. Podziękowawszy za informacje odprowadził Tulipana do reszty koni i zadbał by ogier miał czym się posilić, a potem dołączył do rycerskiej biesiady przez jakiś czas jedząc, pijąc i bawiąc się razem z nimi. Nie zamierzał jednak czekać do końca zabawy i zmęczony po podróży wkrótce udał się na spoczynek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:22, 16 Gru 2014    Temat postu:

-Zwiadowcy zostali wysłani tydzień temu. Nie znam dokładnej ich liczby , ale zostało wysłanych 5 grup, z których każda liczyła przynajmniej 2 osoby. I nie było wśród nich rycerzy, tylko łowcy i tropiciele.- Olaf zaśmiał się przyjaźnie, prowadząc Simona do długiej, wąskiej szopy. Na pierwszy rzut oka było widać, że budynek ma charakter tymczasowy, ale spełniał się w roli stajni w zadowalający sposób, dając osłonę przed kaprysami pogody. W środku było jeszcze kilka wolnych miejsc, gdzie Simon mógł zostawić na noc Tulipana, znalazły się też owies i woda.
-Sir Bors i sir Artur wyruszyli jeszcze z dwoma innymi rycerzami do zamku, by zanieść tutejszemu baronowi prośby i petycje jego poddanych.- Odpowiedział Olaf Zaklinaczowi, a widząc zdziwioną minę Jaszczuroczłeka, szybko wyjaśnił:
-Odkąd tu przybyliśmy, ludzie co chwila z czymś do nas przychodzą, a prośby są naprawdę różne. Początkowo ludzie przychodzili po jałmużnę, ale oni zostali szybko odprawieni. Potem zaczęły się ciekawsze historie... A to ukochany jakiejś dziewczyny siedzi w lochu, ponoć niewinny, a to jakiś rolnik przyszedł prosić, by przyjąć któregoś z jego synów na służbę, był też jakiś drobny sprzedawca, który narzekał na podatki... co człowiek, to inny problem i inna prośba. A sir Bors znany jest już ze swej dobroci i nikogo nie zdziwiło, gdy spisał kilka sensowniejszych próśb i udał się z kilkoma przyjaciółmi do zamku, wstawić się za miejscowych u barona. Zwyczaj nakazuje baronowi zaproponować im gościnę na tę noc, więc spodziewamy się sir Borsa i jego trzech kompanów dopiero nad ranem.-
Biesiada, choć dostosowana do polowych warunków, pozwoliła Zaklinaczowi przyjemnie napełnić brzuch i co najważniejsze, zjeść ze smakiem! Rycerze szybko przekonali się do Zaklinacza i traktowali go nawet w pewnym stopniu, jak równego sobie, ponadto mieli mnóstwo pomysłów na spędzenie czasu, jednak Simon postanowił nie siedzieć do późna i udał się we wskazane przez Olafa miejsce, gdzie mógł rozbić swój namiot i udać się na spoczynek. Zmęczony po podróży Jaszczuroczłek szybko zasnął spokojnym snem.

* * *

Lethal stał na środku ogromnej sali. Demon znał już ten sen, był to jeden z najczęstszych koszmarów, jednak tak jak wszystkie inne był bardzo pogmatwany, niezrozumiały, a nawet wręcz pozbawiony sensu.
Po chwili sala zapełniła się aniołami, a było ich setki, tysiące, dziesiątki tysięcy! Krążyły nad nim, dyskutując zawzięcie w nieznanym języku, a Lethal był zdolny tylko stać i patrzeć, jak powoli zbliżają się w jego stronę. W pewnym momencie salę wypełnił nieludzki wrzask, wszystkie daevy zmieniły się w olbrzymie kruki i zaatakowały Lethala, roznosząc go ostrymi szponami na strzępy.
W tym momencie Lethal jak zwykle się obudził. Na zewnątrz robiło się szaro, a słońce dopiero co miało pojawić się na horyzoncie, jednak o tej porze roku oznaczało to nie taki znowu wczesny poranek. Demon czuł się w miarę wypoczęty i nie zanosiło się na to, by Lethal miał jeszcze zasnąć, nawet jakby chciał. Z odgłosów na korytarzu Lethal wywnioskował, że pozostali goście karczmy powoli budzą się do życia.

* * *

Gdy Simon się przebudził, słońce dopiero co pojawiało się na widnokręgu. Było jeszcze dość wcześnie, więc Zaklinacz z pewnością poszedłby dalej spać, jednak po chwili zrozumiał, co go obudziło. W obozie wrzało i choć Simon nie widział wiele bez wyjścia z namiotu, miał wrażenie jakby tabun ludzi biegał to w jedną stronę, to w drugą...
Gdy Simon wyszedł z namiotu się rozejrzeć, okazało się, że nie było to dalekie od prawdy. Prawie każdy w obozie stał na nogach, z tym że po wczorajszym, biesiadnym nastroju nie było śladu. Kto tylko mógł, był już w zbroi, nie tylko rycerze w swych pancerzach płytowych, ale także pocztowi i zwykli zbrojni stanowiący skład pocztów rycerskich. Jedni ostrzyli broń na osełkach, niektórzy właśnie kończyli zakładać pancerze, gdzieś indziej między namiotami słychać było miarowe stukania młotkiem o stal. Wyglądało to tak, jakby jakieś pół setki ludzi szykowało się do bitwy.

Szukając źródła całego zamieszania, Simon w pewnym momencie dostrzegł sir Edmunda i Olafa stojących na uboczu i rozmawiających z jednym z żołnierzy barona Gudruna. Po chwili Zaklinacz dostał dostrzeżony i Olaf skinął na niego głową, by podszedł do tej trójki.
-Dostaliśmy właśnie informację od życzliwego nam żołnierza, że baron, wbrew zwyczajom i jakimkolwiek prawom, wtrącił czwórkę naszych towarzyszy do lochu...-
Zaczął tłumaczyć na spokojnie Olaf, ale w słowo wpadł mu czerwony ze złości sir Edmund:
-Ten gnojek od początku mnie wkurzał, ale teraz to już przekroczył wszelkie granice. Zaraz wybijemy mu z głowy jego durne pomysły! Simonie, potrafisz swoją magią zniszczyć bramę warowni?-
-Albo może masz jakiś inny pomysł, który nie zakłada szturmu na zamek?-
Dodał spokojnie Olaf. Sir Edmund machnął tylko ze złością ręką, ale nic nie powiedział. Żołnierz-informator z zaciekawieniem przyglądał się Jaszczuroczłekowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Sob 17:27, 20 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin