Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zew przygody - epizod II
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:17, 22 Gru 2014    Temat postu:

Lethal

Krwistooki zważywszy na to, że nic już nie mógł tak po prawdzie znaleźć co by mogło mu się przydać to postanowił w końcu udać się na zasłużony odpoczynek. W końcu dowiedział się paru ciekawych rzeczy. Pozyskane informacje na pewno mu się przydadzą i skrzętnie je wykorzysta, ale nie teraz. Wiadomo czemu. Po za tym musi i tak jeszcze zaczerpnąć rady od innych osób. Położył się w ciepłym, wygodnym jak na standardy tej gospody łóżku i dość szybko zasnął. Jak zwykle miał podobne koszmary. Ale czy mógł tak to nazwać? Z aniołami mógł prowadzić wojne. Nie bał się. Te koszmary nawet takie nie powinny mieć na niego takiego wpływu jak na innych, nawet jeśli widział setki tysięcy aniołów czy samo to, że czuł jak te ogromne kruki w które sie zamieniły, wręcz rozerwały jego wnętrzości. Ból jak to ból. Da sie przeżyć. W końcu był demonem nawet coś takiego nie było mu do końca strasznego mimo wszystko, a koszmary spowodowane działalnością tej kuli nie wywierają na nim aż takiego wpływu jak na ten czas. I tak dąży do....nieśmiertelności. W końcu się obudził ale i tak nie miał mimo wszystko nic do roboty jak na ten czas. Po wyspaniu się zszedł na dół i zjadł śniadanie jeśli był jakoś super głodny i gdyby nic nie było ciekawego w oberży to postanowił wyruszyć dalej w poszukiwaniu informacji w tym celu udał się do świątyni w celu odnalezienia Ojca Godryka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:32, 22 Gru 2014    Temat postu:

Obudziły go hałasy i bieganina świadczące o tym że musiało wydarzyć się coś nadzwyczajnego. W pierwszej chwili Simon pomyślał, że to zwiadowcy wrócili dostarczając potrzebnych informacji i zniecierpliwieni czekaniem wojownicy ochoczo rozpoczęli przygotowania, by wreszcie wyruszyć. Jak się szybko okazało wszyscy faktycznie szykowali się do wymarszu tyle, że z ratunkiem dla Kenneta nie miało to nic wspólnego.

Kiedy usłyszał co spotkało rycerzy nawet się nie zdziwił. Baron Gudrun nie jawił się ogoniastemu jako człowiek, który przejmuje się losem swoich wasali, wskazywały na to choćby ruiny domostw jakie widział po dridze, patrol odradzający spacery poza główną ulicą, a w szczególności sposób w jaki przywitali go strażnicy pilnujący namiotów. Bez problemów potrafił sobie wyobrazić jak baron wścieka się uznając wizytę sir Borsa i przyjaciół próbujących uzyskać coś dla mieszkańców za próbę podważenia władzy, czy wytykania błędów, a już na pewno wtykania nosa w nie swoje sprawy.

-Nie powinno być z tym większych problemów, mam zaklęcie w sam raz na takie okazje.- odpowiedział uprzejmie na pytanie sir Edmunda.
-Ja także wolałbym żeby obyło się bez szturmu, ale żeby wpaść na jakiś sensowny pomysł musiałbym wiedzieć więcej i mieć na to czas.- zwrócił się do pocztowego rozkładając bezradnie ręce, niestety nie posiadał żadnych gotowych rozwiązań tego typu sytuacji.
- Jakim człowiekiem jest baron Gudrun? Jest szansa że kiedy zobaczy nas przed bramą gotowych do ataku zmieni zdanie i uwolni więźniów, czy raczej będzie się upierał przy swoim do końca?- zapytał przyglądającego się mu „życzliwego żołnierza”. -I przede wszystkim dlaczego zdecydowałeś się przyjść i wpakować swojego pracodawcę jak i resztę jego podwładnych w poważne kłopoty?- dodał na koniec naprawdę ciekaw motywów kierujących informatorem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agape dnia Pon 16:41, 22 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:19, 06 Sty 2015    Temat postu:

Na śniadanie w karczmie była serwowana zupa jarzynowa. Porcje nie były zbyt duże, ale jedna wystarczyła, by zabić pierwszy głód u Lethala.
Gości w gospodzie nie przybyło, jednak w pewnym momencie do budynku weszło kilku zbrojnych, prawdopodobnie miejscowych żołnierzy. Jeden z nich zamienił kilka słów z karczmarzem i zaczął przeglądać księgę meldunkową. Z pewnością jeden z wpisów zainteresował żołnierza i ten zapytał o to Toma, a karczmarz w odpowiedzi wskazał Lethala. Żołdak przez dłuższą chwilę przyglądał się Demonowi, jednak zaniechał jakichkolwiek akcji i po dokończeniu lektury opuścił karczmę razem z innymi żołnierzami.
Nie mając nic lepszego do roboty, Lethal udał się szukać ojca Godryka.
Trafienie do świątyni nie było trudne, jako że było można ją dostrzec z każdego miejsca w Dumar, jednak wiązało się to z podróżą wgłąb zabudowań.
Przechodząc ciasnymi uliczkami Lethal czuł na sobie spojrzenia miejscowych - w większości jednak każdy strachliwie odwracał oczy przed spojrzeniem Demona. W pewnym jednak momencie drogę zastąpiło Lethalowi trzech rzezimieszków uzbrojonych w długie, pokryte rdzą noże lub maczugi. Ponadto Lethal usłuszał kroki kolejnych osób za plecami.
-Zgubiłeś się? Za drobną opłatą pokażemy ci wyjście.- Rzucił krótko jeden z napastników. Jedno spojrzenie w tył wystarczyło Lethalowi, by w pełni rozeznać się w sytuacji: Demon znalazł się w wąskiej alejce, a z obydwu stron w odległości około 4 metrów stało po 3 rzezimieszków.

* * *

-Baron to człek szalony, chorobliwie ambitny i do obłędu przekonany o własnej wielkości i potędze. Nie poddałby się nawet, gdyby pod murami stanęła wielotysięczna armia, a ja mam do niego bardzo starą, osobistą urazę, której on akurat nie jest świadom.- Odpowiedział z ponurym uśmiechem żołdak, po czym dodał nieco ciszej. -Zewnętrzny mur był nieremontowany od... odkąd tylko pamiętam, to samo się tyczy wrót, które nadgryzły już korniki. Przydałoby się je wymienić, ale baronowi szkoda pieniędzy.-
Żołnierz zamyślił się na chwilę, jednak w tym momencie wtrącił się Olaf:
-Czy inni żołnierze będą walczyć do samego końca?-
-Nie sądzę, nie ma nas zbyt wielu. Mury nawet w złym stanie dają poczucie bezpieczeństwa, ale jeśli faktycznie wyrąbiecie sobie wejście magią... załoga podda się, kiedy będzie bardziej bać się was niż barona, czyli im bardziej spektakularny atak, tym mniej ofiar.-

-Zatem nie traćmy czasu!- Zakrzyknął sir Edmund i opuścił zasłonę hełmu. -Na zamek!-
Rycerstwo uformowało się w luźną kolumnę i ruszyło marszem w kierunku warowni. Po drodze natrafili na miejski patrol - ten sam, który spotkał Simon poprzedniego wieczoru. Zmęczeni całonocną wartą i wobec miażdżącej przewagi rycerzy, żołnierze złożyli broń na pierwsze zawołanie sir Edmunda, który szedł na samym początku kolumny. Łatwo dali się też związać i odprowadzić do obozu w towarzystwie kilku pachołków. Liczni mieszkańcy, którzy byli świadkami tego zajścia, niemal natychmiast czmychnęli z powrotem do swoich domów.

-Za chwilę powinna wyruszyć kolejna zmiana z zamku. Jak ten patrol też przechwycicie, to macie w rękach 1/3 garnizonu.- Powiedział "życzliwy żołnierz", na co sir Edmund skinął głową, najwyraźniej uznając to za dobry pomysł. Pacyfikacja drugiego patrolu przebiegła równie łatwo - żołnierze nie poświęcali zbyt wiele uwagi na obserwację otoczenia i raz dwa wpadli w pułapkę. Ci jednak nie poddali się od razu, ale dopiero po otrzymaniu słowa, że ujdą z życiem.

Gdy Simon wraz z rycerstwem znaleźli się w końcu na ścieżce prowadzącej do warowni, natychmiast zostali dostrzeżeni przez wartowników, tych jednak było zaledwie kilku.
-Minie chwila, zanim reszta garnizonu będzie gotowa do walki, zniszcz bramę jak tylko będziesz gotowy.-
Odezwał się do Zaklinacza idący obok niego Olaf.
Cała grupa zbliżała się szybkim marszem do bramy, na murze za blankami Simon naliczył 8 żołnierzy, każdy z nich dzierżył kuszę, na razie jednak żaden z nich nie odważył się strzelać. Wyglądali na bardzo zdezorientowanych. Odległość pozostała do bramy wynosiła jakieś 50 metrów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:10, 08 Sty 2015    Temat postu:

Wydarzenia szybko nabierały tępa. Słowa żołnierza tylko potwierdziły wcześniejsze przypuszczenia Simona iż o Baronie Gudrunie można powiedzieć wiele, ale nie to, że jest odpowiednią osobą na swoje stanowisko. Oczywiście gad zdawał sobie sprawę że osobista uraza może wpływać na opinię mężczyzny, mimo to nie miał powodu by mu nie wierzyć. Wysłuchawszy do końca relacji o nie najlepszym stanie umocnień jaki i morale obrońców, zielonołuski czym prędzej wrócił do namiotu po torbę i zaczął nakładać pancerz. Kiedy skończył, poświęcił jeszcze chwilkę na dodatkową ochronę w postaci Zbroi Maga. Tak przygotowany z buzdyganem, kuszą oraz komponentami do czarów pod ręką był gotowy by podjąć czekające go wyzwanie.

W pacyfikowaniu patroli nie brał czynnego udziału niemniej cieszyło go, że część żołnierzy mają już z głowy i jak na razie obyło się bez rozlewu krwi. Nie żeby jakoś szczególnie przejmował się losem tych ludzi, tak było po prostu szybciej i łatwiej. Oby tak dalej.

Olaf nie musiał przypominać Simonowi o bramie, zaklinacz sam doskonale wiedział co ma robić.
-Zatrzymajcie się.- zarządził unosząc otwartą dłoń, choć to nie on wydawał tu rozkazy. W drugiej dłoni miał już kulkę nietoterzego guana zmieszanego z siarką. Szybko zajął miejsce obok sir Edmunda na czele kolumny. Upewniwszy się że żaden z rycerzy ani członków ich świty nie znajdzie się pomiędzy nim, a wrotami, rozpoczął inkantację. Trzymana między kciukiem, a palcem wskazującym kulka zaczęła się żarzyć jak gorący węgielek, a kiedy skoncentrowana moc rozpaliła ją do białości jaszczuroczłek płynnym ruchem ustawił ją na linii swojego wzroku, przesunął do przodu nadając jej prędkość oraz kierunek i wypuścił by mogła podążyć ku swemu przeznaczeniu.

Nie wiedział czy to wystarczy, dlatego też gotów był natychmiast ponowić próbę, gdyby poprzednia okazała się nieudana. Bez względu na to, za którym razem mu się uda, eksplozja kuli ognistej powinna wywrzeć na zdezorientowanych obrońcach odpowiednie wrażenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:06, 10 Sty 2015    Temat postu:

Lethal

Mężczyzna kątem oka zauważył, że ten cały karczmarz coś o nim wspomina. Jeśli przez niego jego plan zostanie zagrożony to chyba wie kto nakarmi kule. A ten raczej nie będzie przeszkadzała kolejna dusza więcej. Lepiej dla niego by jego pozycja pozostawała niezagrożona. Wyszedł ale ni cholery nie mógł niczego znaleźć. Trochę nie zbyt mu się to podobało ale co zrobi. Na niektóre rzeczy nie ma wpływu. Chyba musi popytać miejscowych choć dziwnym trafem ich brakuje. Czyżby baronowi coś odbiło i coś odwalił? Mu też przydałoby się złożyć wizyte i propozycje nie do odrzucenia. Jak to sie nie uda to mała strata.


W każdym bądź razie nawet nie zauważył, że znalazł się w jakiejś alejce a droge mu zagrodziło paru gostków którzy w ich mniemaniu groźnie wyglądali. Na nieszczęście dla nich Lethal wyglądał groźniej choć jeszcze o tym nie widzieli.

-Ha! Myślicie, że słynny Lethal. Ten kto pojmał przywódce bandytów, własnoręcznie pozbawił życia Morgana, odebrał istnienie wielu gigantycznym mumiom, wybił truposzy i pokonał starego kościanego maga ma się przerazić takiej bandy? O nie, nie nie.

Mówił to na tyle groźnie z takim wzrokiem wręcz mrożących krew w żyłach a takie źrenice miał co potrafiły wystraszyć.

-Mam dla Was inną propozycje. Dołączycie do mnie. A najlepiej zaprowadzicie mnie do przywódcy o ile jakiegoś macie. Albo zostawicie mnie w spokoju choć ta pierwsza według mnie jest o wiele lepsza.

Jeśli to by nie zadziałało i tamci chcieliby się na niego mimo wszystko rzucić to po szybkim przekonaniu się, że nie jest obserwowany po kryjomu zdejmuje pierścień i ukazuje się w swojej najgroźniejszej formie.

-Głupi śmiertelnicy. Wasze dusze będą moje!
Zaśmiał się złowieszczo ale na tyle cicho by tylko oni to słyszeli i był gotowy do walki. Jak nie uciekną w popłochu. To przynajmniej zyska czas by wyciągnąć łuk i wbić im strzałę w dupę....a przynajmniej trafić w serce, płuca albo głowę. Choć mając inny plan może zrobić coś innego. Jeśli będzie szansa po prostu trafi z łuku w stope by nie mógł tamten się ruszyć. A jeśli będą za blisko wtedy zostają miecze. Może nawet wykorzysta skrzydła? Ale wszystko się okaże jak zareagują bandyci na to wszystko. Jak po mniejszych problemach uda mi sie ich załatwić to...zamiast zabić ponownie daje im propozycje nie do odrzucenia. Mówi, że mają przysiąc mu wieczną służbę i nic o nim nikomu nie mówić a jak słowa nie dotrzymają to klątwa zabierze ich dusze. Jak będzie trzeba to pokaże gdy któryś przypadkiem zginie.[/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:33, 11 Sty 2015    Temat postu:

-Zatrzymajcie się.- Powtórzył po Simonie sir Edmund, a cała kolumna stanęła. Starszy rycerz wystąpił kilka kroków wprzód, jednak przezornie nie stawał przed Simonem, domyślając się, jak niebezpieczna może zaraz stać się niepozorna kulka w rękach Zaklinacza.
-Poddajcie się i otwórzcie bramę, psie syny, albo gorzko pożałujecie!- Krzyknął sir Edmund w kierunku strażników. -A jeśli tak śpieszno wam na tamten świat, to zejdźcie tu do nas i walczcie z honorem, wy...-
Wiązanka przekleństw i wyzwisk, która poleciała pod adresem obrońców i ich matek była tak bogata w nowe słownictwo, że Simon niemal spalił zaklęcie, słuchając tych wywodów. Koniec końców, żołnierze Gudruna dzielnie wytrzymali obelgi i nie skapitulowali, nie mieli jednak dość honoru (albo mieli dość rozumu) i nie wyszli przeciwko rycerzom w pole.
W tym momencie Simon zakończył tkanie zaklęcia i kula ognia pomknęła w kierunku bramy, kończąc swoją drogę efektowną eksplozją. Wrota co prawda wytrzymały uderzenie, ale zaraz potem pochłonęły je rosnące z każdą chwilą płomienie. Obrońcy zareagowali szybko, ale bardzo chaotycznie - kilka wystrzelonych bełtów poleciało w kierunku sir Edmunda, jednak większość utkwiła w tarczy rycerza, raczej nie czyniąc większych szkód.
Chwilę potem Simon wyczarował drugą kulę ognia i tym razem wrota nie wytrzymały - lewe skrzydło rozpadło się na kilka kawałków, a prawe runęło obok, pochłonięte płomieniami. Widząc to, wkurzone rycerstwo rzuciło się do szarży, za to obrońcy wystrzelili jeszcze jedną salwę o podobnej skuteczności co poprzednia. Dwóch kuszników wzięło za cel Simona, jednak nie udało im się go trafić, choć jeden z bełtów przeleciał niebezpiecznie blisko Zaklinacza. ([link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych])
Gdy pierwsi atakujący dotarli do bramy, obrońcy rzucili się do panicznej ucieczki...

* * *

Bandyci popatrzyli zdezorientowani na jednego z nich, prawdopodobnie na przywódcę. Najwidoczniej nie spodziewali się takiej reakcji Lethala.
-Musisz być niespełna rozumu, jeżeli chcesz zobaczyć się z szefem.-
Powiedział domniemany przywódca zgrai, uśmiechając się w paskudny sposób, prezentując tym samym liczne ubytki w uzębieniu.
-Ale jeśli tak bardzo ci zależy... to proszę bardzo.-
Rzezimieszek wyjął kawałek czarnego materiału i mówił dalej:
-Zaprowadzimy cię do naszego szefa, ale musimy zasłonić ci oczy. I lepiej, żebyś miał coś do zaoferowania, bo inaczej szef nakarmi tobą ryby w jeziorze.-
Wyjaśnił rzeczowo bandyta, po czym ruszył w kierunku Lethala z zamiarem założenia mu przepaski na głowę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:12, 12 Sty 2015    Temat postu:

Lethal

Demon nie miał pojęcia, czy bandyci są po prostu głupi czy udają. Myślą, że jest idiotą? Że pozwoli sobie założyć na łeb jakąś czarną opaskę i wszystko będzie cacy? Dzięki temu bez problemu go obrabują a jak nie to będzie na straconej pozycji. O nie, nie. Tak się nie bawi. Musiałby być niespełna rozumu faktycznie by dać siebie gdzieś zabrać i praktycznie pozwolić by go obrabowali. Pozornie udał, że się zgadza, ale gdy mężczyzna był na wyciągnięcie ręki to na jego twarzy pojawił się uśmiech który nie świadczył o niczym dobrym. Chwycił bydlaka za gardło i wręcz go podniósł zanim tamten zdążył zareagować.
-Tak się nie będziemy bawić. Myślisz, że jestem idiotą? Uważasz, mnie za debila który da sobie zasłonić oczy by go wzięli na śmierć?
Zacisnął swoją dłoń na jego szyi, dusząc go ale jeszcze uważając by nie przesadzić. Zanim jednakże reszta by coś mu zrobiła to w drugiej dłoni trzymał miecz.
-A a a. Nie radziłbym. Zanim się spostrzeżecie padniecie trupem.
Mówił to takim głosem by ich przerazić a wzrok powinien pokazać, że wcale nie żartuje.
Wątpię by waszego szefa interesowało to że zginęliście.
To mówiąc jeszcze bardziej zacisnął chwyt ale nie na tyle mocno by zabić.
-Zaproponujcie mi coś lepszego. I nie macie na to zbyt wiele czasu. A jeśli zobaczę, że coś kombinujecie to od razu się Was pozbędę.

Nie dał im wiele czasu. Jeśli żaden niczego by nie wymyślił czegoś konkretnego to miał inny plan.
-Macie ostatnią szanse. W zamian za informacje pomyślę, czy pozwolić wam żyć.
I o ile by mu się udało to starał się wyciągnąć z nich jak najwięcej i to o co pytał się innych o wiele, wcześniej a czego się w końcu nie dowiedział.
Nie ważne co by się stało to tego co chwycił i o ile chwycił po prostu zadusił. Wziął do ręki łuk i zaatakował następnego postępując według tego samego planu. Nie będzie się z nimi bawił. Nie są mu potrzebni. Oczywiście jeśliby coś kombinowali wcześniej to nawet nie zamierzał się z nimi w to bawić. Postępował według poprzedniego planu i zależnie od tego jak się sytuacja by zmieniała.
Oczywiście jakby na to nie pozwalało miejsce mimo wszystko to nie bawił się łukiem. Zostawały miecze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Pon 2:13, 12 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:35, 12 Sty 2015    Temat postu:

Skupienie się w towarzystwie wrzeszczącego tuż obok na całe gardło sir Edmunda okazało się dla Simona nie lada wyzwaniem, wręcz nie sposób było zignorować padające na obrońców gęsto niczym deszcz strzał kwieciste epitety i niecodzienne porównania. W pewnym momencie zielonołuski złapał się na tym, że próbując zapamiętać jedną szczególnie ciekawą obelgę przestał recytować formułę zaklęcia! Moc omal nie wymknęła mu się spod kontroli i ledwo zdołał ją opanować. Ktoś o mniejszych zdolnościach z pewnością straciłby zaklęcie, ale nie on.
Tak jak przypuszczał wrota choć osłabione nie ustąpiły, ponowił więc próbę przy akompaniamencie grzechoczących o tarczę rycerza bełtów, jak rzadko kiedy zadowolony że to ktoś inny jest w centrum uwagi.

Tym razem przysłowie „do trzech razy sztuka” nie miało zastosowania i dobrze, ponieważ gad był pewien, że cała następna salwa byłaby wycelowana właśnie w niego.
Kiedy wrota padły sypiąc żarem na wszystkie strony, ruszył do ataku razem z rycerstwem, w przeciwieństwie jednak do reszty nie kierował nim gniew, czy chęć odbicia towarzyszy, a bardziej ciekawość. Postanowił trzymać się blisko sir Edmunda uznając że to właśnie przy nim skupią się najciekawsze wydarzenia. Gdyby dostrzegł na murze jakichś kuszników wciąż prowadzących ostrzał zamierzał się ich pozbyć przy użyciu własnej kuszy albo Płomiennego Promienia, poza tym nie sprowokowany nie atakował, nawołując spanikowanych obrońców do poddania się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:33, 14 Sty 2015    Temat postu:

Bandyta nie spodziewał się podstępu i raźno ruszył w stronę Lethala z zamiarem zawiązania mu oczu, a ponieważ potrzebował do tego wolnych obydwu rąk, więc zatknął swój nóż za sznurek, który robił u niego za prowizoryczny pas.
-Co ty robisz?! Ghh... Puszczaj... mnie!-
Sapnął bandyta, gdy Lethal złapał go w żelaznym uścisku za gardło. Rzezimieszek złapał się dwoma dłońmi za trzymającą go rękę Lethala i próbował się jakoś uwolnić, jednak był za słaby, by mieć jakieś szanse z Demonem.

Pozostali bandyci wciąż byli przekonani, że dzięki przewadze liczebnej będą górą w tym starciu i powoli zaczęli zbliżać się do Lethala. Demon nie miał wyjścia, dobył miecza akurat, gdy jeden z bandytów spróbował rzucić się Lethalowi na plecy, przy czym nie było w tym ani szybkości, ani finezji. Demon jednym, precyzyjnym cięciem przejechał atakującemu po żebrach i brzuchu, powodując przy tym bardzo efektowne rozcięcie podbrzusza, z którego wyleciała w szybkim tempie pokaźna ilość krwi i treści żołądkowej. Bandyta w ciszy zwalił się na ziemię i znieruchomiał.

Chwilę potem wokół pociemniało, a z plecaka wystrzelił promień energii, który w mig pochłonął świeżo uwolnioną duszę rzezimieszka. Swoją drogą demon zauważył dwa interesujące fakty: po pierwsze, tym razem wchłonięcie duszy zajęło Kuli malutką chwilkę, podczas gdy z duszą Morgana cały proces trwał nawet i pół minuty - widocznie im silniejsza osoba, tym trudniej uwięzić jej dusze wewnątrz Kuli.
A druga rzecz, na którą uwagę zwrócił Demon, to fakt, że kiedy ma Kulę ukrytą gdzieś w swoim plecaku, to dla osoby stojącej obok wchłanianie duszy wygląda, jakby to sam Lethal ją pożerał, a nie jakiś artefakt w jego ekwipunku.

Gdy ciemność się rozwiała, bandyci jakby stracili wiarę we własne siły, ponieważ od razu rzucili się do panicznej ucieczki. Ten, którego Lethal trzymał prawą ręką, zaczął szarpać się jeszcze mocniej.
-Puść mnie! Błagam... ghh... nie rób mi krzywdy! Powiem wszystko... zaprowadzę gdzie chcesz... bez zasłaniania oczu.-
Wycharczał, próbując złapać oddech.
-Znam wiele osób... wpływowych osób!-
Jeżeli Lethal chciał pozabijać wszystkich bandytów, to nie miał czasu na przesłuchanie i musiał działać. Z drugiej strony, napastnicy uciekali w popłochu i nie wyglądało na to, by którykolwiek z nich zechciał jeszcze kiedyś wejść w drogę Demonowi.

* * *

Początkowo szturm przebiegał bez zakłóceń - atakujący wdarli się na dziedziniec praktycznie bez strat, jedynie kilka osób zostało rannych. Obrońcy po otrzymaniu posiłków próbowali początkowo odeprzeć natarcie w zniszczonej przez Simona bramie, jednak nie wytrzymali starcia z lepiej wyekwipowanymi i zdeterminowanymi rycerzami - wycofali się do warowni i zaryglowali drzwi wejściowe, w popłochu zostawiając kilku swoich na zewnątrz. Nieszczęśnicy ci od razu się poddali, choć mało brakło, a i tak zostaliby zarżnięci z rozpędu.

Drzwi do warowni były normalnych rozmiarów, ale wyglądały bardzo solidnie i były obite żelazem. Sir Edmund uderzył w nie ze złością i krzyknął: -Otwierać, bo rozwalimy i te drzwi!-
Odpowiedź nie przyszła jednak zza drzwi, tylko z góry, a był to pojedynczy sygnał zagrany na trąbce. Gdy Simon spojrzał w górę, ujrzał 8 żołnierzy, którzy właśnie zjawili się na dachu warowni - 6 z nich trzymało gotowe do strzału kusze a 1 był trębaczem. Ostatni dzierżył kij z uwiązaną do niego białą szmatą.
-Chcemy negocjować warunki poddania się!- Krzyknął ten z "flagą".
-Poddajcie się i otwórzcie wejście, a zachowacie swe życia i wolność! Przyszliśmy tu po więźniów!- Odkrzyknął mu sir Edmund.
Na to żołnierz nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ na dachu pojawiła się jeszcze jedna postać - wysoki, bogato odziany mężczyzna o władczym spojrzeniu i z szalenie wściekłym grymasem na twarzy.
-Na co czekacie?! STRZELAĆ, wy żałosne namiastki strażników!- Wrzasnął na całe gardło, po czym wyszarpał żołnierzowi białą flagę i odrzucił gdzieś obok. -Wasza Lordowska Mość, oni mają w swoich szeregach czarodzieja, który w jednej chwili zniszczył bramę. Nie obronimy się!- Próbował bronić swego stanowiska żołnierz, ale baron tylko chwycił go za ramiona i energicznie nim potrząsnął. -I ja cię zrobiłem dowódcą garnizonu... Jesteś skończony. SKOŃCZONY! A każdego, kto zechce się poddać, karzę powiesić. POWIESIĆ!- To mówiąc, potrząsał żołnierzem coraz mocniej, aż w pewnym momencie żołnierz odepchnął od siebie barona, raczej niechcący niż celowo spychając go na krawędź dachu. Simon widział wszystko z dobrego miejsca - baron zamachał szeroko rękami i zawył przeraźliwie, próbując złapać równowagę, a zaskoczony dowódca garnizonu nawet wyciągnął rękę, by go złapać, jednak nie zdążył. Choć właściwie Zaklinacz odniósł wrażenie, że żołnierz był w stanie zapobiec temu wypadkowi, ale w ostatnim momencie się powstrzymał.
Baron spadł z wrzaskiem na dziedziniec, kończąc swą podróż pod postacią mokrej plamy.

Rycerze patrzyli na zwłoki barona z lekką konsternacją, zapewne ich plan odbicia towarzyszy nie zakładał śmierci Gudruna. Żołnierze na dachu także byli w szoku, lecz nie dowódca garnizonu, który ponownie podniósł do góry białą flagę.
-Jeżeli propozycja jest aktualna, poddajemy się na przedstawionych warunkach.-
Większość osób skierowało wzrok w kierunku sir Edmunda, ten milczał, gorączkowo rozważając zaistniałą sytuację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:20, 15 Sty 2015    Temat postu:

Lethal

Krwistooki zaśmiał się gdy jeden z bandytów spróbował swoich sił i został pokonany dosłownie jedną ręką i jednym ciosem ciętym pionowo. Dusza od razu praktycznie po jego śmierci została wchłonięta. Wszystko to wyglądało dla niego śmiesznie, ale dla reszty strasznie. Ciemno się zrobiło wokół a z niewidocznego dla nich miejsca wystrzelony został promień i zabrał duszę z ciała a dla reszty wyglądało to tak jakby Lethal nie kłamał i faktycznie odbierał dusze. Zrobił wdech dla niepoznaki że faktycznie coś takiego zrobił i się uśmiechnął. Zabawne było to też, ze bandyta nagle zmienił zdanie. Chłopak rzucił nim o ściane, ale nie przesadził z siłą. Nie zamierzał go zabić a jednak nad swoją już sporą siłą w miare panował. A przynajmniej powinien. Wyciągnął łuk i napiął strzałę celując do uciekającego przy czym powiedział.
-Jeśli spróbujesz uciec to cię dorwę. Jeśli nie wierzysz to patrz.
Wystrzelił celując albo w stopę, albo w głowe lub przynajmniej w szyje. Jeśli było trzeba wyprowadził tyle strzałów zanim po prostu tamten zniknął a ten kogo trzymał poprzednio został rzucony na tą ściane by sam demon bez problemu go widział i tamten nie próbował żadnych sztuczek. Miał nadzieje, że ustrzelił drania. Jeśli uciekało paru to tak strzelał do nich, by żaden z nich nie zwiał. Musi sie zatroszczyć o te biedne duszyczki prawda? Złapał tego co przeżył i wziął go ze sobą a z drugiego martwego jeśli był martwy, wyciągnął strzały ale też w tym czasie tak się obrócił, że dalej to wyglądało jakby wchłaniał dusze robiąc ten sam wdech. Uśmiechnął się demonicznie do tego co przeżył.
-Ooo serio? A to ciekawe. Zanim zaczniemy rozmawiać wyrzuć te swoje nożyki które chowasz nie mam zamiaru tego robić a wole nie ryzykować tym, że mi rozerwiesz ubranie. Nie chce mi się nowego szukać.
Jeśli by to zrobił to zbliżył się do niego na bezpieczniejszą odległość.
-A teraz mów. Od tego zależy twoja dusza. I uwierz mi. Poznam się na kłamstwie. Ale lepiej byś tego nie sprawdzał. Najpierw ważne osobistości jakie znasz i co o nich wiesz, gdzie się znajdują. Potem ważne miejsca w stylu krypt czy czegoś w tym rodzaju. Następnie zaprowadzisz mnie do swego przywódcy tak bym to ja był bezpieczny i nie mogli mi nic twoi kumple zrobić nawet zaskoczyć. Zobaczę, że coś kombinujesz to skończysz jak tamci. Oszukasz mnie....to skończysz jak tamci. Jeśli okażesz się przydatny to przeżyjesz. W końcu Ty i reszta możecie mi się do czegoś przydać. Możecie...wszystko zależy czy będziesz przydatny teraz.
Miał nadzieję, że ten idiota zrozumie wszystko co się do niego mówi.
-Jeszcze jedno. Nie próbuj wprowadzić mnie w żadne pułapki. Wiem jak działacie. Zabije cię pierwszego a pożeranie duszy nie jest chyba dla was miłe prawda? I masz mnie tak poprowadzić bym miał możliwość łatwiej ucieczki. Zabicie mnie na pewno nie uwolni twojej pożartej duszy jeśli mnie zawiedziesz.
Wszystko mówił na tyle pewnym i strasznym głosem z demonicznym wzrokiem patrząc na rozmówcę, żeby tamten wiedział, że chłopak nie żartuje. Nie wyglądał na starego na pewno. Raczej można rzec praktycznie jak dzieciak ale jednak....widok często myli.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Altair Drake dnia Czw 12:28, 15 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:57, 18 Sty 2015    Temat postu:

Lethal rzucił przerażonym bandytą jak workiem kartofli, ten nawet nie próbował uciekać, gdy Demon dobył łuku i dwoma celnymi strzałami położył dwóch uciekających bandytów. Ponieważ po każdym strzale przez chwilę otaczała Lethala totalna ciemność uniemożliwiająca strzelanie, pozostała dwójka bandytów zdołała uciec w labirynt uliczek.

-W-w-ważne osobistości?- Wyjąkał blady jak ściana rzezimieszek, wyrzucając jednocześnie nóż na żądanie Demona. -Tak! No przecież... więc...- Ściszył trochę głos, jakby mimo wszystko bał się, że ktoś może podsłuchać tę rozmowę.
-Przede wszystkim miałem na myśli Czarnego Barts'a, tutejszego króla półświatka, ale do jego rezydencji nie wpuszczają nikogo bez zaproszenia. Mój szef może cię umówić z nim na spotkanie. Poza tym wiem, gdzie można spotkać druida z lasu... mówię prawdę, on istnieje, przysięgam! Wiem też, gdzie obozuje okoliczna szajka napadająca na karawany, ale jeśli będziesz chciał się z nimi spotkać to uprzedzam, że to niebezpieczni ludzie, nie to co...- Tu wymownie spojrzał na ciepłe jeszcze zwłoki swojego niedawnego kompana.
Drugie pytanie Lethala wprawiło przesłuchiwanego w lekką konsternację.
-Krypty? Jedyne krypty są pod świątynią, ale są zamknięte dla ludzi z zewnątrz. Porozmawiaj z kapłanami, to może cię oprowadzą. Z miejsc, to mogę cię zaprowadzić gdzie chcesz, ale wiele tu nie ma do oglądania. Znam drogę do domu Czarnego Barts'a i do ukrytej tawerny - do pierwszego z tych miejsc nie ma co iść bez zaproszenia, za to w tawernie możesz załatwić większość spraw z półświatkiem, trzeba tylko podać hasło na wejściu i potem odnaleźć odpowiednich ludzi.-

-To tyle, w skrócie. Mam cię teraz zaprowadzić do szefa, tak?- Spytał niepewnym głosem. -To niedaleko stąd, siedzi w swojej kryjówce z dwoma ochroniarzami. Jeden to typowy osiłek, a drugi nieźle rzuca nożami, ale do zawodowej armii im daleko. I żadnych pułapek, zrozumiałem.- Z rosnącą niepewnością czekał na reakcję Demona.

* * *

Po dłuższej chwili milczenia sir Edmund w końcu przyjął kapitulację załogi, lecz potem jeszcze przez godzinę ustalali ze sobą szczegóły. Ostatecznie do Waterdeep został wysłany goniec z wiadomością o wydarzeniach, które właśnie miały miejsce, przy czym obie strony zgodnie potwierdzały wersję, że do starcia doszło z wyłącznej winy barona, a jego śmierć nastąpiła na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności i braku ostrożności ze strony barona. Postanowiono także, że żołnierze Gudruna wrócą do normalnej służby, a przynajmniej do czasu, gdy rozstrzygnie się, kto teraz jest właścicielem Dumar i okolicy.

W międzyczasie zajęto się rannymi i zabitymi, tych ostatnich było zaledwie kilku. Uwolniono także kilkunastu więźniów, szczęśliwie żołnierze pilnujący loszku doskonale orientowali się wśród swoich "podopiecznych" i potrafili z łatwością wskazać, kto naprawdę ma coś na sumieniu, a kto podpadł Gudrunowi lub popełnił jakieś błahe przewinienie. Wśród uwolnionych była oczywiście czwórka rycerzy, których Simonowi przedstawił tym razem Olaf, ponieważ sir Edmund wciąż był zajęty rozmową z dowódcą garnizonu. Wśród rycerzy byli oczywiście sir Bors i sir Artur, akurat obydwaj wyróżniali się w tłumie. Sir Artur jako jedyny był rudy, ponadto nosił długie włosy i brodę, przypominając raczej barbarzyńcę z północy niż rycerza. Natomiast sir Bors... był po prostu wielki - przewyższał wszystkich o głowę, a w barkach był tak szeroki, że z pewnością ubranie czy zbroję musiał zawsze zamawiać na rozmiar. I to on pierwszy odezwał się do Simona, gdy już zostali sobie przedstawieni:
-Miło cię poznać Simonie. Olaf wspomniał mi, że bez twojej pomocy uwolnienie nas nie poszło by tak łatwo, dziękuję ci. Wspominał też, że wczoraj w obozie pytałeś się o mnie i sir Artura. Jaką to więc masz do nas sprawę, przyjacielu?-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:52, 19 Sty 2015    Temat postu:

Simon z pierwszego rzędu oglądał „przedstawienie” z Baronem w roli głównej, jednak w przeciwieństwie do reszty śmierć pana na zamku nie zrobiła na nim większego wrażenia. Pewnie dlatego że Zaklinacz od początku liczył się z taką ewentualnością. Nie zdziwiłby się gdyby człowiek opisany jako „szalony, chorobliwie ambitny i do obłędu przekonany o własnej wielkości” widząc jak jego ludzie ustępują pola sam rzucił się na sir Edmunda, nieszczęśliwy wypadek był znacznie mniej kłopotliwy w skutkach niż nieumyślne zabójstwo.

Gad doskonale wiedział co powiedziałby i zrobił na miejscu sir Edmunda, tak jak wiedział że nie jest na jego miejscu i to na barkach dowódcy spoczywa obowiązek poradzenia sobie z zaistniałą sytuacją, nie wtrącał się więc czekając cierpliwie z resztą wojaków aż powołane do tego osoby ustalą szczegóły dalszego postępowania.

Kiedy czekanie zaczynało już mocno dawać mu się we znaki wreszcie ujrzał uwolnionych więźniów, a wśród nich dwóch których imiona skłoniły go do odwiedzenia rycerskiego obozu.
-Witam. Mnie również miło was poznać.- zaczął wyciągając łuskowatą dłoń by uścisnąć prawice rycerzy. - Kiedy dowiedziałem się jak szlachetnie postąpiliście i jak niesprawiedliwie w zamian zostaliście potraktowani nie mogłem zrobić nic innego jak tylko użyć swych mocy, by pomóc was uwolnić. Oczywiście jestem pewien, że wasi towarzysze poradziliby sobie doskonale beze mnie, ale gdyby część z nich poległa w boju radość tej chwili nie byłaby pełna.- przemawiał z pozoru skromnie.
-Owszem pytałem o was.- potwierdził. - A to dlatego że zainteresowałem się sprawą zniknięcia Kenneta z Azeloth. Skądinąd wiem że jesteście jego przyjaciółmi i wyruszyliście na ratunek, trafiając do obozu rycerskiego spodziewałem się więc was tam zastać. Uważam że mogę się przydać. Zaoferowałem już swoją pomoc sir Edmundowi, a on się zgodził. Mam nadzieję że i wy nie macie nic przeciwko.- wyjaśnił. Bardzo by się zdziwił gdyby rozmówcy mieli jakieś zastrzeżenia co do jego osoby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altair Drake
Forumowy Gad
Forumowy Gad



Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:23, 20 Sty 2015    Temat postu:

Lethal

Nie spodziewał się, że ktokolwiek zwieje. Westchnął to trochę zmieni jego plany. A co lepsze nie wiedział nawet, że było tych bandytów aż tyle. Niestety dla nich, ich przewaga liczebna jakoś niewiele zrobiła i większość padła głównie z własnej głupoty mogli się go w końcu przecież posłuchać i przeżyć. Ich sprawa, że woleli tak to rozwiązać. Mu się podobało. Zyskał troszkę duszyczek, ale nie będzie wypowiadał tych zaklęć jak tamten szkielet. Nie jest w końcu magiem.
-Uhh. Dwóch zwiało. Będzie problem jak dotrą do twojego szefa albo innego gościa znanego w półświatku. No nic.
Wzruszył ramionami i odwrócił się w stronę mężczyzny który przeżył.
-Ciekawe rzeczy opowiadasz. Możesz mi się przydać.
Uśmiechnął się niczym demon z najgorszych koszmarów.
-Nie martw się jeśli będziesz przydatny, nie będziesz próbował uciekać czy zrobić czegoś głupiego to przeżyjesz. Jednakże wątpię by twoi koledzy myśleli podobnie. Zgaduje, że nie znasz żadnych tajnych wejść by ominąć wszelkie pułapki co? Bo jak w jedną wpadniemy to nie tylko ja będę zagrożony, choć i tak to co mogą zrobić to jest nic.

Chwilkę się zastanowił. Będzie musiał się przygotować do jatki. W tym samym czasie szukał przydatnych rzeczy u bandytów co jakiś czas odwracając się do faceta.
-Niebezpieczni ludzie hmm? A więc będę musiał być bardziej niebezpieczny od nich. Czarny Barts i twój Szef. Dobra podaj mi te hasło do tej ukrytej tawerny a następnie idziemy do tego twojego szefa.
Powiedział po sprawdzeniu wszystkiego. Będzie musiał pomyśleć czy pozbyć się strażników na wszelki wypadek i pokazać swoją siłę czy też nie. Ale chyba dobrze by zrobił pokazując, że nie jest taki jak może uważać reszta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:39, 22 Sty 2015    Temat postu:

Rycerze uścisnęli dłoń Simona i w milczeniu wysłuchali jego wyjaśnień. W międzyczasie na zewnątrz zaczęło robić się jakieś zamieszanie, więc Olaf poszedł sprawdzić, co się dzieje.
-Istotnie, jesteśmy przyjaciółmi Kenneta i przybyliśmy tutaj także i z jego powodu...- Sir Bors w ostatniej chwili ugryzł się w język i pominął jakąś kwestię, co było aż nadto widoczne dla Zaklinacza. -I nie mamy nic przeciwko twojemu towarzystwu.-

Chwilę potem wrócił Olaf z raczej nietęgą miną.
-Mam dobrą i złą wiadomość...- zaczął, ale w słowo wpadł mu sir Artur.
-Jak w jakiejś opowieści. Zacznij od tej dobrej.-
-Wrócili zwiadowcy z jednej grupy, ranni. Twierdzą, że coś ich zaatakowało, ale nie znam szczegółów.- Odpowiedział z powagą Olaf. Stojący obok rycerze wymienili zaniepokojone spojrzenia i któryś z nich zapytał. -I to jest też ta zła wiadomość?-
-Nie. Zła wiadomość jest taka, że na zewnątrz zbiera się tłum. Zobaczcie sami.-

Olaf wskazał wąskie schodki prowadzące na mur. Na górze stał już sir Edmund i posępnie spoglądał na gromadzący się wokół tabun ludzi, obok niego ramię w ramię stał dowódca garnizonu. Na razie zebrało się łącznie koło setki ludzi, ale wyglądało na to, że pół miasteczka się schodzi.
-Czy są zaklęcia, pozwalające w razie komplikacji zapanować nad tłumem?- Zapytał starszy rycerz, spoglądając na rosnące z każdą chwilą zbiegowisko.
-Chyba nie myślisz, że planują rzucić się na nas i rozszabrować to miejsce do gołej ziemi.- Zapytał z kwaśną miną sir Bors.
-A nawet jeśli, to nie uda im się to.- Dorzucił od siebie sir Artur. -Znacie chyba to powiedzenie: "Rozpasany motłoch jest armią, tak samo jak stos cegieł domem." Nawet jeśli strzeli im coś głupiego do głowy, zdołamy im to wybić z głowy.-
Sir Edmund zastanawiał się chwilę na odpowiedzią: -Ja także myślę, że nie odważą się na atak, raczej nie o to im chodzi, ale kto wie, do czego może ich pchnąć desperacja.-
-Ja za to znam inne powiedzenie.- Odezwał się dowódca garnizonu. -"Każdy mocarz dupa, gdy przeciwników kupa".-

* * *

-Nie przejmujcie się nimi, Panie, śmierć nawiedza te ulice codziennie i nikogo nie dziwią takie starcia. A w twoje... zdolności.- Tu bandyta ze strachem przełknął ślinę. -... i tak nikt im nie uwierzy. A co do tajemnych przejść... nic takiego tu nie ma. Rozejrzyjcie się Panie. Jesteśmy w "gruzowisku" w Dumar, czyli w jednym z najszpetniejszych miejsc w Faerunie. Ludzie nie mają w czym mieszkać, a co dopiero budować tajne przejścia, których i tak nikt nie potrzebuje.- Rzezimieszek uśmiechnął się, prezentując kolekcję zepsutych zębów.
-Gruzowisko to prawdziwy labirynt krętych uliczek, ślepych zaułków i zawalonych budynków, a ja znam ten labirynt doskonale. Jeśli obawiacie się pułapki, mogę poprowadzić was taką drogą, że nikt nas nie zdoła zaskoczyć.-

Wtem nagle zza rogu wypadła grupa prowizorycznie uzbrojonych ludzi. Jeden chłopak odłączył się z tłumu i ignorując Lethala i leżące obok zwłoki bandytów, krzyknął do nowego pomocnika Demona:
-Hej, Lestek! Idziemy na zamek, ponoć baron wyciągnął kopyta, a szlachciury z obozowiska rozwaliły bramę. Chodź z nami! Łupów starczy dla wszystkich!-
-Chyba żeś się szaleju opił, że takie bzdury opowiadasz, trzeci raz się nie dam nabrać!- Odkrzyknął bandyta nazwany Lestkiem, po czym wstał i zwrócił się nieco ciszej do Lethala.
-Hasło do tawerny to "pasibrzuch", ale i tak nie trafisz tam bez kogoś, kto nie zna tego miejsca. A teraz chodźmy do szefa.-

Lestek poprowadził Demona krętymi uliczkami, trwało to kilka dobrych minut. W końcu Lestek zatrzymał się przed jednym ze zrujnowanych domów, ale zamiast wejść do środka, zaprowadził Demona na tył budynku, gdzie znajdowały się niepozorne, stare skrzynie. Lestek odsunął jedną ze skrzyń, odsłaniając ukryte zejście do piwnicy, po czym zszedł na dół po drabinie. Gdy obydwaj znaleźli się na dole, ostrożnie zasunął skrzynię, maskując wejście.
Znaleźli się obydwaj w ciemnym korytarzu, który prowadził do większego pomieszczenia. Pomieszczenie te było urządzone wygodnie, choć skromie - na środku znajdowało się palenisko, jedyne źródło światła. Wokół stały różne pufy, taborety i stoliki, a każdy wyglądał tak, jakby ukradziono go z innego miejsca. W pomieszczeniu znajdowały się 3 mężczyzn - jeden chudy bawił się nożem, z kolei inny, barczysty, sięgnął po nabitą ćwiekami maczugę. Ostatni z mężczyzn był łysy i miał nieprzyjemne spojrzenie.
-Kogo tu przyprowadziłeś, Lestek?- Zapytał łysy, łypiąc nieprzyjaźnie na Lethala.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agape
Barbarian
Barbarian



Dołączył: 06 Maj 2011
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:59, 26 Sty 2015    Temat postu:

-Rozumiem.- skinął głową Simon widząc jak sir Bors powstrzymuje się od mówienia. -Nie musicie dzielić się ze mną wiedzą jeśli uważacie, że nie jest przeznaczona dla moich uszu.- uprzejmie dał do zrozumienia, że zauważył iż rycerze mają jakąś tajemnicę, postanawiając nie drążyć tematu, przynajmniej na razie. Za zniknięciem Kennetha musiało się coś kryć, wiedział to od początku, nikt przecież nie wyznaczyłby 5000 sz nagrody za odnalezienie zwykłego rycerza, gdyby chodziło tylko o niego samego, potwierdzała to liczba ludzi, zgromadzona przez sir Edmunda zbyt wielka zwłaszcza, że nie brali oni udziału w poszukiwaniach. Prędzej czy później i tak dowie się wszystkiego, tymczasem Olaf przyniósł wieści. Powrót zwiadowców zaiste był dobrą wiadomością, Zaklinacz zastanawiał się jak długo szlachetni panowie zamierzają na nich czekać zanim uznają za stosowne podjąć jakieś kroki, teraz nie musiał już pytać, za to musiał zadbać by być przy sir Edmundzie kiedy tropiciele będą zdawać relację z tego co im się przytrafiło.

Nie zwlekając wraz z resztą udał się na mur zerknąć na tłum, który tak zaniepokoił Olafa.
-Tak są, kula ognia jest jednym ze skuteczniejszych.- zauważył będąc już na górze w odpowiedzi na pytanie sir Edmunda chociaż było wyraźnie słychać, że nie mówi poważnie i raczej nie dopuszcza takiej ewentualności. -Na razie nie wiemy co planują, być może nawet oni sami jeszcze tego nie wiedzą. Widzieli szturm na zamek to zrozumiałe że są poruszeni. Powinniśmy wyjaśnić sytuację i w miarę możliwości ich do siebie przekonać. Za twoim pozwoleniem sir Edmundzie.- przedstawił swoje spojrzenie na problem jednocześnie występując z inicjatywą.
- Witajcie mieszkańcy Dumar, rad jestem że się zjawiliście bowiem mam dla was ważne wieści. - zaczął swoją przemowę głośno i wyraźnie. -Nazywam się Simon, przybyłem do miasta wczoraj i wczoraj też dowiedziałem się o poselstwie z jakim wyprawili się do Barona sir Artur i sir Bors. Otóż ci szlachetni rycerze...

Simon opowiedział jak to Bors i Artur postanowili wstawić się za mieszkańcami, co miało przekonać ludzi o tym że gad nie zamierza niczego ukrywać i będzie mówił prawdę,wśród zgromadzonych z pewnością byli i ci którzy zwrócili się o pomoc i mogli potwierdzić jego słowa, chciał też dzięki temu przekonać nie wtajemniczonych w sprawę ludzi, że rycerze są po ich stronie i problemy Dumarczyków nie są im obojętne.
Przedstawiał wydarzenia po kolei niczego nie upiększając starając się jedynie przez dobór odpowiednich słów wpłynąć na emocje słuchaczy. Chciał by poczuli sympatię do rycerzy i oburzenie na wieść o wtrąceniu ich do lochu dokładnie tak samo jak każdego innego kto nie spodobał się baronowi, a przede wszystkim by poczuli radość z uwolnienia wszystkich niesłusznie uwięzionych. Opisując szturm podkreślał sprawność i siłę wojowników oraz łatwość z jaką jego magia zniszczyła bramę, której dymiące zgliszcza każdy mógł podziwiać. A to po to by by ci którzy przybyli tu w nadziei że zdołają rozszabrować majątek zgromadzony za murami zrozumieli z jak trudnymi przeciwnikami przyszłoby im się zmierzyć i zwątpili we własne siły. Wreszcie zrelacjonował tragiczną śmierć gospodarza, na koniec wyrażając nadzieję, że teraz już wszystko pójdzie ku dobremu, a nowy włodarz, kimkolwiek będzie, naprawi błędy poprzednika i wyprowadzi miasteczko na prostą. Potem zamilkł obserwując reakcję ludzi przekonany, że zrobił co tylko mógł i że jeśli mimo to nie udało mu się zapanować nad tłumem to nawet specjalne zaklęcia, których oczywiście nie znał, na nic by się zdały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum |2020| Strona Główna -> Daleko od domu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin