 |
|2020|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:06, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Andrew Outley
Miał dobyć noża i rozprawić się z tą górą mięsa przypominającą Borgo jednak ktoś go uprzedził. Andrew był obolały ale nie było aż tak źle, spojrzał w stronę tych co wyłazili. Schował broń do kabury przy pasie, mimo wszystkiego wolał zachować ostrożność to też dłoń trzymał blisko by w wypadku zagrożenia w miarę szybko móc jej dobyć, uniósł w pokojowym geście wolną dłoń do góry. - Andrew Outley z Detroit, wyjdźcie nie macie co się obawiać, coś mi się wydaje że wystarczy strzelania nam i wam... -
Outley nie spuszczał ich z oczu, bacznie śledząc każdy ich ruch, twarz miał umazaną krwią i pokrytą otarciami z rozciętego czoła ciągle sączyła się krew...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Nie 1:08, 12 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:25, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Gangersi widząc pokojową postawę Andrewa, również powoli odłożyli broń, po czym wyszli zza pniaka.
-Dziękujemy za pomoc, z pewnością by nas załatwili, tak jak naszych kumpli...-
Dopiero teraz spostrzegliście, że obok samochodów stało jeszcze kilka dymiących wraków motocykli (5). Obok nich, oprócz zmasakrowanych przez Was ludzi (noszących znaki grupy najemników z Detroit), znajdowały się dwa zwęglone ciała.
-Jesteśmy z gangu Wściekłych Wieprzy, jechaliśmy właśnie z Detroit do Smallwood na rozwałkę, która się tam szykuje, ale teraz chyba sobie odpuścimy.-
Gangersi zamienili ze sobą kilka słów, po czym ten jeden kontynuował.
-Nasz transport jest zniszczony, więc pożyczymy sobie jeden z tych wozów, nie macie chyba nic przeciwko? Do reszty łupów nie rościmy żadnych pretensji, chcemy tylko się wynieść.-
Ganger spojrzał jeszcze raz na Andrewa i czekał na jego reakcję...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:45, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Andrew Outley
Szybko przyjrzał się kołom obu samochodów by stwierdzić które nada się na wymianę do jeepa. - Nie ma sprawy bierzcie go, jak daleko jest to "Smallwood" i w jakim kierunku należało by jechać? - Po uzyskaniu informacji wymienił uściski z "Wieprzami" - Powodzenia na drodze, jeśli skierujecie się w kierunku Detroit miejcie na uwadze że "Bar" padł. Może jeszcze kiedyś się spotkamy "Dzikie Wieprze" i a to my będziemy w potrzebie. Szepnijcie coś niecoś o nas, niech ludzie wiedzą kto wam skórę uratował. Powodzenia. Pożegnał się, wrócił do jeepa po plecak następnie przemył czoło i owinął je czystym bandażem. - Znów pracujemy dla żniwiarza... Który to już raz... - Pomyślał przeciągając się i rozprostowując plecy, po czym ruszył by przeszukać miejsce akcji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Altair Drake
Forumowy Gad

Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:43, 12 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Altair Drake
Po zabiciu drania jak najszybciej przemył swoje rany małą ilością wody a sam nos opatrzył, te rany które nie potrzebowały bandaża owinął je tkaniną z bluzki(np gangera martwego jakiegoś).
Następnie powoli doszedł do towarzysza i przysłuchiwał się ich rozmowie. Następnie razem z Andrew zaczął przeszukiwanie miejsca walki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 0:45, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
-Do Smallwood już niedaleko, wystarczy jechać tak jak jechaliście jeszcze kilka, kilkanaście kilometrów. Radzę uważać na tym podobnych gości- potrafią zaatakować bez ostrzeżenia. Są strasznie nerwowi ostatnio, widać gra jest o wielką stawkę... albo odbiło im bardziej niż zwykle-
Wściekłe Wieprze wymieniły uściski rąk z Andrewem i wsiadły do nierozbitego wozu, po czym odjechały w kierunku, z którego Wy przyjechaliście...
Andrew i Vincent zostali sami na pobojowisku. Po przeszukaniu miejsca walki znaleźli: M14 (bez amunicji), Ruger MP 9 (dwie sztuki, 2 niepełne magazynki 12/32 i 16/32 naboi), Walther P-99 (jeden pełny magazynek 15/15) i Glock 17 (jeden pełny magazynek 17/17). Ponadto najemnicy mieli kilka bryłek tornada o łącznej wartości około 30 gambli.
Andrew obejrzał rozbity wóz najemników, z silnika za wiele nie zostało. Ocenił, że będzie w stanie zastąpić przebite koło w jeepie, zajmie mu to jakieś 10-15 min...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:12, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Theme
Wielką zagadką w Detroit było czemu Andrew Outley nie raz wyprawiał się z grupą a wracał sam, a owych osób które z nim wyruszyły już nigdy nie widziano. Chodziły różne pogłoski... A to że współpracuje z łowcami niewolników, a to że ludzi na narządy łapie, były też prostsze że chodzi o gamble, a i te bardziej niesamowite jakoby był kanibalem. Outley po prostu bardzo cenił sobie samotność, można powiedzieć że ponad wszystko... Pogwizdując podszedł do Vincenta przeszukującego zwłoki, zrobił to spokojnie pogwizdując, położył mu dłoń na ramieniu. - Z każdą śmiercią człowieka ginie cały nieznany świat czyż nie przyjacielu? - Powiedział przykładając ciepłą lufę pistoletu do jego głowy i naciskając spust wraz z ostatnim słowem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:35, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Biedny Vincent nie był ani czujny, ani zbyt spostrzegawczy, ponadto nie miał jak dotąd powodów ufać swojemu towarzyszowi. Gdy Andrew pociągnął za spust, kula przeszyła głowę Vincenta, zabijając go na miejscu, szybko i praktycznie bezboleśnie.
Ciało Vincenta padło na ziemię i Andrew został na chwilę sam na sam ze świszczącym między drzewami wiatrem.
Ciszę przerwały kroki od strony lasu. Z zarośli wyłonił się pokrwawiony Ben i błędnym wzrokiem rzucił okiem w stronę pobojowiska.
-Co tu się stało...?-
Wygląda na to że był jeszcze oszołomiony.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:47, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Andrew Outley
Zabrał szlauch od Vincenta następnie podbiegł do Bena i zaczął go nim okładać niczym batem trzymając się na dystans...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:59, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Andrew chyba naprawdę bardzo mocno pragnął być teraz sam. Na Bena, który ośmielił się "wtargnąć" i przerwać błogą ciszę, rzucił się ze szlauchem. Biedak nie zdawał sobie sprawy, co się w ogóle dzieje. Andrew raz-dwa go przewrócił i zaczął okładać rzeczonym szlauchem, aż nie została z niego mokra plama. Nie pomogły krzyki i wrzaski, po około 3 minutach znowu nastała cisza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:20, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Theme
Andrew Outley
- No dobra pora wziąć się do roboty... - Rozprostował ramiona gdy Ben w końcu raczył znieruchomieć. Na samym początku zdecydowała się pozbierać rozrzucone po okolicy przedmioty, część wpakował na siedzenie z tyłu, broń w stary plecak Vincenta (uprzednio wyłożył go mundurem który miał Vincent na sobie, wojskowe trepy wwalił do tyłu). Przysiadł na trochę w jeepie i przeładował Ruggera pestkami ze znalezionych pistoletów. Po namyśle otworzył konserwę Bena i zjadł ją wraz z kromką chleba Vincenta. Jedząc popił wodą i przyjrzał się hełmowi który niedawno ściągną z przestrzelonej czaszki kumpla, po chwili odłożył je na siedzenie obok. - Vincent, normalnie wiecznie kurwa żywy... No dobra brać się za najgorsze...- Za pomocą narzędzi ze swego prywatnego zestawu poświęcił jakieś 20 minut na zmianę koła w jeepie a następnie trochę czasu pozyskanie 3 za pasówek które załadował do bagażnika. Gdy zakończył ten "złożony" proces wziął się za zlewanie benzyny do baka jeepa z samochodu pozbawionego kuł. W między czasie spalił papierosa. Następnie spędził sporo czasu na wyciąganiu wszelkich sprawnych części z wraku, owe części załadował na bagażnik. Znalezionego przy okazji LAWa i 3 granaty położył na siedzeniu obok. - No można ruszać... - powiedział zadowolony i miał już wsiadać jednak zdecydował się jeszcze odlać. Dopiero wtedy wsiadł, odpalił jeepa i ruszył w kierunku Smallwood czy jak to się zwało...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Pon 2:34, 13 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 3:28, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Konserwa smakowała Andrewowi wybornie, razem z kromką chleba która nie była jeszcze zbyt czerstwa. Powiadają że kradzione nie tuczy, ale zdobyczne, to już zupełnie inna historia. Andrew zaspokoił głód i zabrał się do pracy.
Pozbieranie sprzętów do jeepa oraz wymiana koła i załadowanie trzech zapasowych do bagażnika potrwała jakieś pół godziny. Z silnika pozostałego wozu wymontował całe 3 garści części mechanicznych. Ponadto udało mu się wyciągnąć akumulator, który jakimś cudem wyszedł z kraksy nienaruszony.
Bez przeszkód odlał się w na poboczu, po czym wsiadł do jeepa i spróbował go odpalić, ten jednak nie zareagował...
Jeden rzut oka pod maskę wystarczył by stwierdzić, że jeep także oberwał przy zderzeniu, choć nie był tak zmasakrowany jak drugi wóz. Problemem było kilka drobnych usterek, na szczęście nic poważniejszego. Andrew spędził kolejną godzinę na doprowadzeniu wozu do jako-takiej sprawności, na co musiał przeznaczyć większość drobniejszych części z drugiego wozu.
Gdy wóz w końcu zadziałał, Andrew ruszył dalej w drogę, w kierunku Smallwood. Na siedzeniu pasażera milcząco towarzyszył mu jego towarzysz, "wiecznie żywy Vincent"... to znaczy przestrzelony hełm.
* * *
Ściemniało się już, gdy Andrew dojechał w końcu do Smallwood. Nad niewielką mieściną górowały ruiny trzech wieżowców, które nadal opierały się działaniu czasu. Mieszkalna część miasta znajdowała się jednak pod nimi- były to jednopiętrowe chatki zbudowane na gruzach miasta. O dziwo, główna ulica była oświetlona, stare latarnie z pewnością były jeszcze przedwojenne, jednak co najważniejsze- wciąż działały.
Główna droga prowadziła do centrum mieściny, które to tradycyjnie już składało się na niewielki placyk oraz otaczające go co ważniejsze budynki. Na środku placyku znajdował się stary pomnik, jednak czas zniekształcił go już na tyle, że nie sposób było poznać, kogo przedstawia statua. W trzypiętrowym (najwyższym przy placu) budynku paliły się światła. Napis przed wejściem głosił "Speluna Smarky'ego", w środku panował dość ożywiony ruch. Budynek obok, mniej więcej tej samej postury, pełnił zapewne rolę posterunku, gdyż na jego dachu można było dostrzec ufortyfikowane gniazdo ogniowe.
Poza tymi dwoma budynkami ruch już praktycznie zamierał. Właściciel jakiegoś sklepiku kończył właśnie pracę, tu i ówdzie zdarzyło się jeszcze dostrzec grupkę przechodniów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:03, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Theme
Podjechał pod knajpę dość spokojnie, zgasił silnik, przetarł twarz. - No dobrze Vincent pora ruszyć tyłek czyż nie? - Powiedział spoglądając na hełm po czym ubrał go na głowę. Westchnął po czym przewiesił pistolet maszynowy przez szyję i ramię tak by mieć go w razie potrzeby pod ręką, zapakował granaty do kieszeni, spojrzał na LAWa i podrapał się po nocie. - Czemu by nie? -po czym zawiesił go na ramieniu wysiadając z auta. Wpakował do starego wojskowego plecaka z bronią, co cenniejsze przedmioty, resztę ulokował w skrytce. Otworzył maskę z przodu, po czym zamknął kluczem wszystkie drzwi. Podszedł do maski i odłączył wykorzystując swą wiedzę na temat mechaniki odłączył pewną część tak by jeepa nie można było bez ponownej naprawy "usterki" uruchomić. Z hełmem na głowie, pmem przewieszonym przez pierś, wyrzutnią rakiet na ramieniu i plecakiem pełnym broni wszedł do knajpy pewnym siebie krokiem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Pon 13:05, 13 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:06, 13 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Theme
Gdy Andrew spokojnie podjeżdżał pod knajpę, przez drogę zdążył przelecieć sznur około 12 motocykli, z pewnością nie byli tak spokojni jak Andrew. Na oko pędzili ponad setką na godzinę. Pod samą knajpą stało już mnóstwo pojazdów wszelkiej maści, mimo to udało się mu znaleźć miejsce dość blisko wejścia.
Andrew bez problemu zapakował swoje skarby do plecaka, jedynie M14 była zdecydowanie za długa i wystawała na zewnątrz. Bardzo dokładnie pozamykał wszystkie drzwi. Gdy grzebiąc pod maską starał się utrudnić ewentualną kradzież auta rozłączając co popadnie, z baru wyszło kilku gangerów.
-Pamiętaj żeby drzwi też zamknąć, bo jeszcze ktoś do środka Ci wlezie!-
Zażartował jeden z nich i wskazał palcem na miejsce, gdzie jeszcze niedawno w jeepie była przednia szyba. Teraz była tam pusta przestrzeń, zapewne szyba została zbita wskutek kraksy lub późniejszej strzelaniny.
-Oczywiście bez urazy...-
Zaśmiali się i poszli w swoją stronę.
Gdy Andrew wszedł do knajpy, owiała go mieszanina smrodu potu, dymu tytoniowego, oparów jakiegoś bimbru oraz zapachu smażenia dobywającego się z kuchni. Nic z resztą dziwnego, w środku znajdowało się naprawdę sporo ludzi, praktycznie każdy uzbrojony po zęby. Pojawienie się Andrewa nie wzbudziło zbyt wielkiej reakcji, kilka osób pobieżnie spojrzało na przybysza po to tylko, by za chwilę wrócić do swoich zajęć. Za to Andrew rozpoznał kilka w miarę bardziej znanych grup. W jednym rogu pod ścianą siedziało trzech ponurych facetów z których każdy zajmował się polerowaniem i czyszczeniem broni leżącej przed nimi na stole- takie zachowanie kojarzyło się Andrewowi tylko z jedną grupą najemników- Pazury. Poza nimi dopatrzył się kilku Sand Runnersów (większość leżała spita pod stołami) oraz gangu motocyklowego V8 (gang z Pittsburgh'a). Przy jeszcze innym stoliku siedzieli Treasure Hunter's, czwórka wędrownych najemników znikąd, ponadto masa innych wolnych strzelców, z których Andrew kilku nawet kojarzył. Po odgłosach z sali na górze można wnioskować że "towarzystwa" było znacznie więcej...
Obserwacje przerwał Andrewowi barman, który pomachał do niego ręką i dał znak, by ten do niego podszedł. Mając ręce zajęte przecieraniem naczyń zagadał:
-Kolejny tropiciel panienki Fortuny? Całkiem sporo Was tu zjechało ostatnio. Witaj u Smarky'ego, lepszego miejsca nie znajdziesz w Smallwood, o noclegu już nie wspominając. Czym mogę służyć?-
Przy stoliku obok kilku gości grało w karty, obok dwóch podpitych gangerów siłowało się na ręce, ktoś inny majstrował przy starej szafie grającej, jeszcze inni goście próbowali grać w rzutki...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Pon 19:10, 13 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:38, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Andrew Outley
Pewny siebie rozejrzał się po barze, jego uwagę przykuło że miejsce było pełne ludzi z różnych stron. - Kurwa jakiś zjazd czy co? -
Podszedł do lady i spoglądając na Barmana odparł. - Tak fortuna sprzyja, chciał bym wymienić trochę tego żelastwa na posiłek, nocleg i śniadanie jutro. To wszystko w sumie chyba. Aha dorzuć parę flaszek bo jednak gnat trochę warty... - Mówiąc to spojrzał dla barmana głęboko w oczy i położył Glocka 17 na ladę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Girion
Namiestnik Forum

Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:23, 14 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Barman był zbyt zajęty wycieraniem jakiegoś kufla by dało się mu "spojrzeć głęboko w oczy". Nie mniej jednak gdy skończył, złapał za głocka i obejrzał go.
-Odkąd to się zaczęło, wartość broni bardzo spadła w tych okolicach. Wszyscy chcą dostać jeść, pić i spać, a płacą zdobytymi gnatami. Jak się wszyscy powystrzelają, to szef pewnie zwinie ten biznes i otworzy sieć sklepów z bronią na całym wschodnim wybrzeżu... ale w porządku. Gnat wygląda nieźle, możesz się kimnąć i zjeść. Tam nad paleniskiem wisi kocioł, nałóż sobie. Co do spania to możesz zająć sobie dowolny kawałek podłogi, polecałbym jednak salę na drugim piętrze, bo tutaj i piętro wyżej może być głośno do późnej nocy.-
Barman sięgnął pod ladę i wyjął małą szklankę, którą postawił przed Andrewem na barze.
-Co do "flaszek" to skończyły się dziś rano, dlatego serwujemy tylko na miejscu. Do tego gnata masz kolejkę gratis, ale jak chcesz więcej, będziesz musiał zapłacić.-
Z dość sporego dzbana nalał do szklanki przezroczystej cieczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|