Forum |2020| Strona Główna |2020|

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Divide et impera...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum |2020| Strona Główna -> Archiwa / Stare sesje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:41, 15 Lut 2012    Temat postu:

Andrew Outley
- Co za zadupie... - Pomyślał nalewając sobie tej brei z kotła. - Śpią na podłodze, jedzą to gówno, srają zapewne gdzieś za rogiem... -
Myślał jedząc co kol wiek też znalazł z kotła. - Co za jebane czasy, to już w samochodzie spać lepiej... - Pomyślawszy wypił zawartość szklanki - Ukh! Ukh! Kurwa Ukh - po kasłał trochę, gdy mu przeszło udał się do auta, tam wykorzystując koce nakrył się i ułożył na tylnym siedzeniu, spał z bronią w ręku...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 3:56, 15 Lut 2012    Temat postu:

"Breja z kotła" okazała się całkiem przyzwoitym gulaszem z kaszą, w każdym razie nie miała posmaku spalonej gumy, jak wszystko w Detroit. Alkohol smakował jak zwykły bimber pędzony na zapleczu, nic szczególnego, ale też o wiele wyższej jakości niż przysłowiowa "jagodzianka na kościach"...
Mimo możliwości noclegu w knajpie, Andrew wolał spać w jeepie.
Spać, albo raczej leżeć. W nocy temperatura spadła nieznośnie nisko, w okolice zera stopni Celsjusza. Biedny Andrew leżał w jeepie bez części szyb i próbował zasnąć owinięty kocem. Momentami przychodziło mu na myśl, czy by jednak nie wrócić do baru, jednak gdy już miał się przełamać, usłyszał zgrzyt żelaznej zasuwy oraz głos wewnątrz knajpy:
-Dobra, na zegarku szefa jest druga, czas spać. Powiedziałem CISZA NOCNA KURWA!!! -
Po jakichś pięciu minutach zgiełk w barze ustał, jednak Andrew przez jeszcze długi czas nie mógł zasnąć z powodu dokuczliwego chłodu...

* * *

Theme

Nazajutrz zbudził Andrewa dźwięk tej samej zasuwy. Ze środka wyszły trzy osoby, rozmawiające ze sobą ściszonym głosem.
-Butch, jesteś pewien że pójście na współpracę z Schultzami jest opłacalne w tej chwili? Lada chwila każdy gość w okolicy posiadający spluwę rzuci się na ich skarby... możemy tego nie odeprzeć...-
Reszty rozmowy Andrew nie dosłyszał, mężczyźni oddalali się w dość szybkim tempie. Poranek był dość chłodny, przywitał montera monotonnym deszczem. Wszechobecna wilgoć wręcz uniemożliwiała ponowne zaśnięcie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Śro 14:45, 15 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:18, 16 Lut 2012    Temat postu:

Andrew Outley
Dwa koce nie starczyły noc nie była łatwa, już nie raz mu się zdarzało spać w takich bądź jeszcze bardziej podłych warunkach. Przebudziwszy się nie zdradzając oznak życia przysłuchiwał się rozmowie. - Schultz ten po wojenny twór który był winien śmierci wielu jego znajomych, sam w przeszłości miałem okazję wpaść ręce jego ludzi, blizny pozostawione na plecach nie zeszły... I nie zejdą są jak przypomnienie tego co się niegdyś działo. Cierpienia, bólu i poniżenia jakie musiałem przez nich znieść. Baret obdarty ze skóry miał mniej szczęścia... Niechaj ziemia mu lekką będzie... - Gdy mężczyźni oddalili się na bezpieczną dla niego odległość Andrew wykaraskał się z jeepa by nieco rozciągnąć kości. Po chwili namysłu udał się do maski by przygotować maszynę do startu, jednak po kilku minutach zmienił zdanie. Po zabezpieczeniu auta i zabraniu drogocennego plecaka, ruszył by rozejrzeć się po mieście i być może znaleźć jakieś zajęcie...
- Oby było tu łatwiej o pracę niż na początku XXI wieku, jebany Obama cała wojna pewnie była jego sprawką, ehh gdyby tak przeżył zawieruchę sam wpakował bym kulkę dla tego skurwysyna... - Myślał rozglądając się po okolicy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:10, 16 Lut 2012    Temat postu:

Andrew zaczekał aż mężczyźni się oddalą, po czym wygramolił się z auta. Coś go natchnęło aby poszukać pracy w okolicy, ruszył więc chodnikiem wzdłuż głównej ulicy, mimo deszcze i chłodu. Przez dłuższy czas mijał przedwojenne domki, z których część wyglądała na zamieszkałą, nie znalazł jednak żadnej okazji do zapytania o pracę. Nim zdążył zawrócić, lub zmienić sposób poszukiwania pracy usłyszał głośny krzyk.
-A niech mnie, toż to ta przećpana namiastka mechanika, Andrew Otley we własnej osobie! Andrew, cho no tutaj!-
Andrew obejrzał się i dostrzegł szarawą furgonetkę zaparkowaną po przeciwnej stronie ulicy. Na pace za odchyloną plandeką dostrzegł trzy postacie, z czego mężczyzna który machał do Andrewa ręką wydawał się monterowi znajomy. Gdy podszedł bliżej, rozpoznał w nim Roberta Hopkinsa. W środku na niewielkiej kuchence gazowej grzała się woda, Robert gestem ręki zaprosił Andrewa do środka i zakrył wejście plandeką, aby ciepło nie uciekało.
-Aleś Ty zmókł, chłopie. Nie powinieneś teraz siedzieć z innymi watażkami i planować rozróbę? Swoją drogą to nie dziwię się że Ciebie też tu przywiało, można będzie się nieźle obłowić...-
Gdy Andrew zapytał się o pracę, Robert wybałuszył oczy ze zdziwienia, natomiast dwóch jego pomagierów parsknęło śmiechem z niedowierzania.
-Andrew, nie mów że przyjechałeś na to zadupie roboty szukać. Wszyscy tu są teraz zainteresowani tylko tę pieprzoną Walizką Schultzów, wszystko inne schodzi na dalszy plan... Jak to, nie słyszałeś jeszcze? No to cud, że i tak tu trafiłeś, bo taka okazja nie trafi się do końca tego zasranego życia, mojego czy twojego.-
Robert zaśmiał się, w tym czasie woda w czajniku się zagotowała. Jeden z pomagierów wsypał do środka trochę suszu i zamieszał, następnie rozlał do czterech blaszanych kubków i podał każdemu jeden.
-Ale do rzeczy... Streszczę Ci wydarzenia ostatnich dni. Z pewnością wiesz, że Schultzowie, tfu!- (Robert uchylił plandekę i ceremonialnie splunął na ziemię) -Schultzowie zgarniają haracz od wszystkich pomniejszych gangów Detroit. Pod koniec każdego roku, każda grupa w Detroit musiała bulić, inaczej dostawali łomot, i powiem Ci że dotąd każdy potulnie płacił. W tym roku z resztą też, ważniejsze jest jednak co innego. Zaufany człowiek Schultzów, który miał w tym roku zebrać haracz... spierdolił. Najzwyczajniej w świecie dał nogę z całym łupem, czyli pełną walizką cholernych lekarstw... Dlaczego lekarstw?-
Robert podrapał się za głową i odrzekł:
-Nie wiem... bo tak łatwiej zapłacić? Ostatnio sporo tego towaru trafiło do Detroit, więc najłatwiej było zebrać trochę prochów, zapakować w słoik i dać Sandersonowi... Sanderson to ten gość od Schultzów co zbierał haracz i dał nogę. Mówię Ci uzbierał całą walizkę tych prochów i dotarł aż tutaj, po drodze ze trzy razy wymknął się psom pościgowym. Niestety gonił go cały tabun ludzi Schultzów, nie był w stanie dalej uciekać, więc wiesz co on odwalił? Wyjął z walizki część leków, natomiast całą resztę podrzucił z powrotem ludziom Schultzów tutaj w Smallwood, a co najlepsze, roztrąbił o tym na pół Stanów, nie wiem skąd, ale dorwał się nawet do jakiejś radiostacji i trąbił o tym przez bitą godzinę na różnych częstotliwościach. Teraz Schultzowie mają problem jak przewieźć ten skarb bezpiecznie do Detroit, z kolei wszyscy Ci gangersi i najemnicy, którzy zdążyli już się tu zjechać, będą starali się uszczknąć z tego ile się da. Najemnicy Schultzów siedzą zabarykadowani w starej fabryce i czekają na posiłki z Detroit, jednak mówię Ci, że nie doczekają się.-
Robert pokręcił głową i pociągnął łyk gorącego naparu.
-A przynajmniej ja tak myślę. Schultzowie mają teraz problemy w Detroit. Sanderson pokazał ludziom że można takiego Schultza wydymać w biały dzień i zwiać, a wiesz jak to jest w Detroit, teraz dopiero się zacznie. W każdym razie Schultzowie nie mają teraz więcej wolnych ludzi niż tych, których już wysłali, a Ci albo zostali załatwieni przez Sandersona, albo srają w gacie w tej starej fabryce i czekają na dzień sądu. A ten zaraz nadejdzie, Ci wszyscy którzy siedzą u Smarky'ego lada chwila ruszą na nich i przerobią na Schultzowy pasztet... A Ty Andrew, co o tym wszystkim myślisz?-
Robert pociągnął jeszcze jeden łyk z kubka i zamilkł w oczekiwaniu, spoglądając na Andrewa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:34, 16 Lut 2012    Temat postu:

Theme
Andrew Outley
Poprawił który miał na głowie wysłuchawszy całej opowieści. Upuścił plecak z bronią i poprawił wyrzutnie. Ludzie Schultza zabili jego rodzinę, dziewczynę, psa, spalili dom w którym się wychowywał... Andrew nienawidził skurwysynów z całego serca. Właśnie to wypaczyło jego psychikę a całe życie straciło jaką kol wiek wartość, wepchnęło go w prochy... - Myślę że jest bitwa do wygrania... Pora stanąć ramie w ramie, zrzucić kajdany niewoli! Jeśli pokonamy Schultza tu i teraz jego pozycja osłabnie! Powiem wam jedno jeśli chcemy coś zmienić, jeśli nie chcemy by Detroit było placem zabaw Schultza teraz jest jedyna okazja by to uczynić! Robercie teraz jest nasz czas... Czas szarych ludzi z Detroit na który tyle lat ta larwa się tuczyła! Pójdziesz ze mną i z innymi na tą jebaną fabrykę? - Zakrzyknął Outley unosząc pistolet w powietrze... Nie zostało mu nic do stracenia był gotów na wszystko...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Czw 21:38, 16 Lut 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 3:17, 17 Lut 2012    Temat postu:

-Andrew, co też Ciebie napadło? Co Ty chcesz zmieniać, co za różnica czy płacimy haracz Schultzom czy dajmy na to Hell Angels, przecież to na jedno wychodzi.-
Robert wydawał się wręcz oburzony samą myślą, że i on mógłby wziąć udział w szturmie.
-Chłopie, ogarnij się. Nawet jeśli Schultzowie padną, to nic nie zmieni. Poza tym ja nie przyjechałem tu zbierać kulki, tylko gnaty na sprzedaż. Jeżeli będziesz miał nadmiar broni, odkupię ją od Ciebie po znajomości za 3/4 wartości broni. Coś nie tak? Od nieznajomych biorę po 50% i jakoś nikt nie marudzi, nikt tutaj teraz nie opchnie broni lepiej niż u mnie, teraz jest tu wręcz nadmiar broni...-
Robert dopił herbatę i spojrzał ponownie na Andrewa.
-Andrew, wiesz że Cię szanuję, ale nie zadawaj mi więcej takich kretyńskich pytań. Nie rzucę się zdobywać żadnej fortecy, i beze mnie z resztą sobie poradzicie, ja jestem handlarzem, nie wojownikiem. Jak już będzie po wszystkim to mogę Cię podwieźć do Detroit, ale nie licz na więcej. Aha, jeżeli zobaczysz jakichś łebków z masą gratów do sprzedaży, skieruj ich do mnie, za każdego takiego co powoła się na Ciebie dam Ci 10% zysków. I nie zgrywaj więcej takiego bohatera, tacy nie żyją zbyt długo na tym świecie. Jak chcesz znaleźć kumpli do wspólnego ataku na Schultzów, to popytaj tych co tu zjechali w tym celu. Powodzenia!-
Po tym Robert wstał i zajął się naprawianiem jakiegoś M16 leżącego obok, jego pomocnicy również wzięli się do roboty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Pią 13:29, 17 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:06, 19 Lut 2012    Temat postu:

Andrew Outley
Podrapał się po głowie, bardzo możliwe że znów go poniosło. Wcześniej zdarzało się że miał tego typu napady. Z zaciekawieniem spojrzał cóż to handlarz miał w wozie. - W sumie może pokazał byś mi cóż tam na stanie macie to z chęcią dokonał bym wymiany, co ty na to? - Powiedział poprawiając LAWa zawieszonego na ramieniu, po czym spojrzał w niebo by ocenić czy cały dzień pogoda będzie równie piękna co teraz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:55, 19 Lut 2012    Temat postu:

Robert nie przerywając naprawy, odpowiedział:
-Właściwie to co mam, to w większości różnych rodzajów amunicja, przyjeżdżając tutaj bardziej nastawiałem się na skupywanie broni i jej późniejszą sprzedaż w Detroit. Jak dotąd, udało mi się odkupić za bezcen kilkanaście stenów, rugerów MP9, dwa kałachy, granatnik M79 i M16... ale tą ostatnią wpierw muszę naprawić. Do tego trochę broni krótkiej, jednak nic specjalnego.-
W międzyczasie deszcz znacznie osłabł, zdawać by się mogło nawet że trochę przejaśnia się na zewnątrz.
-Do tego kilka granatów i ładunków wybuchowych, ale to akurat dość chodliwy towar i tego tanio nie sprzedam. Czy coś z tego co wymieniłem Cię interesuje?-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Nie 20:55, 19 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:31, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Andrew Outley
Podrapawszy się po brodzie, spojrzał na kumpla. - Mam tu ze sobą Winchestera, Rugera MP 9, Walthera P-99 i Glock 17, chętnie wymienię je na trochę amunicji... 7.62 przypasuje mi... - Powiedział Outley wykładając przed handlarzem broń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:44, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Robert zabrał broń i dokładnie obejrzał, po czym podał swoim pomocnikom i sięgnął ręką po jedną ze skrzyń leżących w kącie. Postawił ją przed sobą, uchylił wieko i dobył ze środka pełną garść pocisków 7.62. Następnie odliczył 60 sztuk i podał Andrewowi.
-Masz, oczywiście po promocyjnej cenie. I lepiej strzelaj celnie, na tym wypizdowie może się szybko skończyć amunicja...-
Na zewnątrz dało się słyszeć ryk motocykli, zdaje się że ze 20 maszyn przeleciało ulicą. Chwilę potem ktoś zapukał w ścianę furgonetki, a Robert zgramolił się z taboretu i wyszedł z ciężarówki, mamrocząc:
-Wybacz Andrew, ale chyba klienci czekają.-
Smallwood powoli budziło się po deszczowej nocy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:07, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Andrew Outlay
Theme
Spytał Roberta na odchodne czy ten miał by jakąś taśmę na amunicje bądź "czyste" magazynki do m14. Gdyby owe się znalazły zaoferował za nie bryłkę tornada. Po chwili zastanowienia wymienił pistolet maszynowy na amunicję. Klepnął Roberta w ramię - Być może jeszcze się spotkamy, dzięki za wszystko... - Zapakował magazynki do plecaka i wrócił do jeepa by się przygotować. Po dotarciu na miejsce zaczął się przygotowywać, przebrał się w mundur kumpla którego zabił przy napadzie psychozy. - Wybacz stary... - Odparł do siebie spoglądając przez chwilę na hełm swego towarzysza po czym ubrał go na głowę. Umocowała go po czym opróżnił plecak kumpla tam zapakował 3 magazynki, 3 miał przy sobie a jeden wpakował do broni, do pasa przytwierdził granaty, maskę dopiął do plecaka, nóż za pas, butelkę z wodą do plecaka z której pociągnął łyka przed tym. Spojrzał na LAWa na siedzeniu, był już gotowy... Wsiadł do jeepa i odczekał na moment gdy wszyscy ruszą w kierunku fabryki po czym odpalił silnik i ruszył za nimi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:24, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Gdy Andrew dobił targu z Robertem i począł się zbierać w drogę, Robert zajął się następnymi klientami, którzy powoli się zbierali pod furgonetką. Wśród nich byli przeważnie gangerzy, ale znalazło się też kilka innych osobistości jak Jimmy Sandman- dość niski tropiciel z okolic Arizony, Larry Huges- strzelec z okolic Missisipi. Andrew dopatrzył się też kilku Sand Runnersów, ci dalej sprawiali wrażenie nawalonych, zupełnie jakby wczorajszy wieczór dalej dla nich trwał. Na końcu kolejki dostrzegł Robert jeszcze Lilith- rudą dziewczynę oraz Mordecai'a- wysokiego chudzielca, obydwoje byli z grupy Treasure Hunter's.
Robert bez przeszkód dotarł do jeepa i przygotował się do walki, jednak nie zanosiło się na to by jakaś większa grupa udała się w stronę fabryki. Inna sprawa, że Andrew nie wiedział na razie, gdzie ona tak właściwie jest.
Ze Speluny Smarky'ego co rusz wychodziły zgraje gangerów i innych typów, nie wyglądali jednak na jakąś bardziej zorganizowaną bandę. Z resztą, praktycznie każda grupa jechała w jakąś inną stronę...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Czw 17:19, 26 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:44, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Andrew Outlay
Po chwili zastanowienia postanowił poświęcić chwilę czasu by dowiedzieć się gdzie znajduje się ta jebana fabryka, popytał kogo się da z tych którzy to ustawili się przy skupie z bronią, w tym Roberta...
W razie potrzeby próbował się przyłączyć do jednej z band oferując się jako wsparcie i dodatkowy transport, w końcu komu się nie przyda dodatkowa lufa...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Śro 23:48, 25 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Girion
Namiestnik Forum
Namiestnik Forum



Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 979
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:56, 26 Kwi 2012    Temat postu:

Goście, którzy pozostali w spelunie Smarky'ego nie wyglądali na rozmownych, dlatego też Andrew wrócił się z całym wyposażeniem do Roberta. Na miejscu zastał jeszcze większą kolejkę niż ostatnio, na końcu stało teraz kilku opryszków, którzy również mieli ochotę się wzbogacić. Ci goście wyglądali jednak na miejscowych.
Jimmy Sandman i Larry Huges zostali już obsłużeni i z kwaśnymi minami poszli w swoją stronę. Lilith zawzięcie wykłócała się o cenę amunicji 0.45 ACP, gdyż chciała zakupić dużą jej ilość i liczyła na zniżkę, jednak Robert był nieugiętym handlarzem. Mordecai zapytał o cenę 7.62, jednak gdy usłyszał odpowiedź, nie zakupił ani sztuki tylko razem z Lilith odeszli do dwójki swoich pozostałych kompanów i zajęli się rozmową.
Nim podszedł następny klient, Robert dostrzegł Andrewa i zakrzyknął:
-Jasna cholera! Nowojorczycy! A nie... to tylko Andrew znowu coś odwala... ale żeś mnie wystraszył. Skąd wziąłeś ten mundur?-
Zapytany o fabrykę odrzekł tylko:
-Główną drogą jedziesz cały czas prosto, to kilkaset metrów za miastem. Nie sposób tam nie trafić!-
Ulicą przetoczył się właśnie stary autobus i pomknął dalej ulicą, kolejka do półciężarówki Roberta robiła się coraz dłuższa. Słońce znowu schowało się za chmurami, wyglądało na to że znowu zacznie padać...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Girion dnia Pią 14:46, 27 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hombre
:P
:P



Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:22, 29 Kwi 2012    Temat postu:


Andrew Outlay
Theme
Outlay mrugnął w stronę Roberta uśmiechając się wiedział że pora na niego. Poprawił pasek od LAWa na ramieniu, spokojnie wzrokiem zmierzył wszystkich tu obecnych po czym ruszył w stronę fabryki pieszo. Całe życie grzeszył, nie potrafił uszanować przyjaciół, tracił z własnej winy tych których kochał. Kumple których zabił niczym mu nie zawinili tak jak wielu ludzi których skrzywdził w przeszłości, prochy wypaczyły mu psychikę, ten pieprzony świat pozwolił by zatracił w sobie resztki człowieczeństwa. Andrew Outlay splunął, z wysoko uniesioną brodą ruszył w kierunku fabryki, liczył że dziś zdoła odkupić część grzechów, w porównaniu do większości nie chodziło mu o gamble, ludzie przeciw którym dziś miał stanąć na przeciw w znacznym stopniu przyczynili się do jego upadku...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Nie 13:24, 29 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum |2020| Strona Główna -> Archiwa / Stare sesje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin